gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> spotkania offline >> spływ 2-4 mini chaotyczna relacja :D

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 38
wątków: 1
spływ 2-4 mini chaotyczna relacja :D
06.10.2009 (Wt) 23.04 (5397 dni temu)
21:30 Warszawa Zach. (na marginesie miejsce o wielkim potencjale np. filmowym, prawdziwe lata 80-te, Wajda, Janda, przemiła atmosfera i takie tam) spotkanie dwóch Anie’lic i jednego farmera , który w niedalekiej przyszłości nazwie się Samcem Alfa . W spotkaniu tym uczestniczyła niby jedna postronna osoba niejaki kochAniołek. Pozostała część czwartkowego wieczorku spędzona została na miłych rozmowach i układaniu kostki Rubika, czyli bawiliśmy się przednio (Aniołki troszkę poprzestawiały tę kosteczkę, ale wszystko dla Samca Alfa (szansa do wykazania się i wykazał się) )

Piątek
Do godziny 11.00
Jedni wstają wcześniej inni śpią ile wlezie , ale w rezultacie wszyscy o godzinie 11 siedzą już w pociągu relacji Warszawa – Terespol, podstawowym bagażem były plecaki i rowery.

O 14:30 przyjazd do Terespola, szybkie zakupy , plecaki na plecy i wsiadamy na rowery. Głównodowodzący (lub Naczelny Samiec Alfa, hihi wyjaśnił wyczerpująco w jakim kierunku zmierzamy, czyli trasa Terespol Sławatycze.

Droga była piękna , pod wiatrrrrr, wrrrrrr - jak ja nie cierpię jazdy pod wiatr (w ogóle nie przepadam jak wiatr mi w oczy wieje, chyba, że występują inne okoliczności . Ale krajobraz podziwiany w cudownym towarzystwie rekompensuje wszystko -piękne małe drewniane domki,kotki, pieski, krówki i koniki

Po prawie trzech godzinach dojeżdżamy na miejsce do pensjonatu (poszukam nazwę miejscowości to potem wpiszę). Jeden Aniołek w stanie agonalnym , drugi nawet - nawet i główny, dowodzący nie zmęczony, prawie..

Pensjonat całkiem przyjemny, choć bez małych problemów się nie obeszło Chwilowy brak ciepłej wody i mało grzejący kaloryfer nie mogły popsuć nam tak cudownej wycieczki, pięknych widoków, potu(tylko anielskiego) i zwierzątek.. W pensjonacie odwiedza nas sam On, czyli smok.

Zionął ogniem, jak na smoka przystało, i uraczył nas swą smoczą,podobno znaną gościnnością po raz pierwszy podczas tego pobytu (zamierzamy bywać częściej). Dalej miło gawędziliśmy po smoczemu i nie tylko do późnych godzin nocnych.

Sobota
I tu miła niespodzianka od rana samego – Aniołek, śpioch naczelny (też należą mu się od życia honory jakieś), wstał pierwszy!! Skorzystali na tym pozostali, którzy zaspali, choć śpiochami nie są.

O 9:30 smok odtransportował nas na miejsce rozpoczęcia spływu.

Ach, co to był za spływ… Aniołki dowodziły razem w jednym kajaku, a sympatyczny farmer starał się je dogonić, co mu z różnym efektem wychodziło (nie!, Aniołki celowo go nie drażniły, nie wolno im..
Spływ odbył się w bardzo sympatycznej atmosferze a samiec alfa dbał o dobry nastrój Aniołków . Niestety znowu drażnił wędkarzy zadając im dziwne pytania typu: „ile kilometrów Kodniem do ląda” i znowu nikt nic nie rozumiał, ale dzięki Bogu, był On - samiec alfa i wszystko wszystkim wyczerpująco wytłumaczył, hihihi Brakowało tylko aparatu, aby uchwycić piękne widoczki, zwierzątka, Aniołki, Samce, wędkarzy (proponuję następnym razem zapytać o coś innego, bo mogą źle reagować na powyższe pytanie), ptaszki odlatujące itp.... ale może jeszcze kiedyś będzie okazja.. Na koniec spływu czekała nas istna perełka. Podróż należało zakończyć wpływając do małego strumyka, hmmmm śmiechu było co niemiara ale, ciiii.. Nie zdradzam szczegółów, aby inni mieli okazję też tak dobrze bawić się jak my
Spływ się skończył..
Anielice szczęśliwe, ale zmarznięte. I tu z pomocą przyszła żona Dragomira, czyli wspaniałomyślna smoczych, która nas zaprosiła do smoczej jamy (obawiać się nie musiałyśmy, bo hmmmm - smok był najedzony).
Ach, co w tej smoczej jamie się wyprawiało - tańce, hulanki swawola , żółwie ledwo jamy nie rozwalą, a do tańca zagrzewała (nas i żółwie) pyszna nalewka sosnowa oraz przepyszna kiełbaska pieczona.

Ale cóż, wszystko co dobre szybko się kończy i smoczą jamę opuścić czas nastał. Smok nas jak na dobrego gospodarza przystało odprowadził, a pozostałą część drogi spędziliśmy pod opieką miejscowych kosmitów (oczywiście opiekowali się nami zdalnie, bo to bardzo nowoczesne stworzenia).

Niedzielny poranek zastał nas pięknym słoneczkiem i droga powrotna pomimo zmęczenia była bardzo przyjemna.

W Terespolu niestety „ekipa” zmuszona była podzielić się i każdy udał się swoją drogą pod patronem miłosnej beletrystyki i disco polo muzyki , dodam, że nie pozostawiono możliwości wyboru innej rozrywki..
(Przy okazji tematyki, przesyłam szczególnie serdeczne pozdrowienia dla prześlicznego Aniołka z Gliwic!)


Ps.
Za wszelkie nieścisłości i istotne fakty które zostały przypadkowo pominięte z góry serdecznie przepraszam a wszystkie zdarzenia, nazwy, imiona występujące w powyższym tekście są autentyczne
wypowiedzi: 228
wątków: 3
Wersja smoka :D
07.10.2009 (Śr) 00.30 (5397 dni temu)
Jadą? Aha, jadą. Gdzie jesteście? Aha. Jadą. I co wyjechaliście? Tak? Dobrze – jadą. No i przyjechali.

Długo nie czekałem, popędziłem do pensjonatu, gdzie mieli się zatrzymać: urocza anielica 1 (pseudo rozkoszne manowce), urocza anielica 2 (która wie co to algorytm i nie zawaha się go użyć… i farmer, zwany samcem Alfa przez anielice, przez innych Zylo, przez moją córcie prawie Zilo.

Wpadłem do pokoju (praktycznie dosłownie – bo nie mogłem znaleźć oświetlenia w korytarzy – w międzyczasie myślałem- ale wstyd- światła nie ma – jak ja im się na oczy pokaże, uf dobrze, że ciemno). W pokoju jasno, krzyk. Aniołki głową w dół. Ręczniki na głowach. Mówią wyjść- niepozbierane po podróży. Hm. Udałem, że rozumiem. Nie rozumiałem

Posiedziałem. Zagaiłem. Nie gryzą- znaczy najedzone. Powoli zaczęły zdejmować ręczniki z głów. No no. Zdążyły się tam pod nimi pozbierać, czy jak? W międzyczasie rozmowa z tzw. Samcem Alfa – pobudzony, nie zmęczony (wyjść?). Od słowa do słowa rozmowa się klei – sympatycznie gaworzymy, omawiamy jutro i spadam (macam ściany na korytarzu ciemno).

Rano- 9.15 Smoczyca pyta mnie nad łóżkiem – a ty nie miałeś gdzieś farmerów zawieść? Ołshit. O 9.18 jestem w aucie (trafiłem za drugim razem, za pierwszym kluczyki nie pasowały mi do schowka – w środku nie odnalazłem również kierownicy). Jadę jadę, skrzydlate z samcem wsiadają, lekkie ożywienie, sklep, i wreszcie brzeg wody.

Ładna pogoda, niski stan wody, piękny krajobraz i nisko latające anioły- co można chcieć więcej? Aniołki i Alfa wsiadają do kajaków (ja nie płynę z powodów osobistych, tzn. smoczyca jednak była głodna, a ja miałem gabaryty odpowiadające apetytowi).

Wypchnąłem na wodę.

Serce bije – płyną? Płyną. A Aniołki? Płyną. A Zylo? Płynie.

Szczerze mówiąc płynęli aligancko, rżnęli profesjonalistów aż miło (podobno do pierwszego zakrętu).

Wróciłem do człowieka od kajaków („Ty – czemu nie mówiłeś że takie fajne laski płyną??? Sam bym z nimi popływał. Trochę wrażeń estetycznych nie zaszkodzi.” Hm..). No ta. Wrażenie podobne.

Z niecierpliwością czekam do wieczora. W międzyczasie próbuje dodzwonić się do Zyla (de namber ju traj tu rich is unajvejbul) Era. Trudno czekam, może sami zadzwonią jak będzie zsięg. Jest telefon: - „…ść, …. Steśmy a ….ami, …..szysz mnie?”
Heh, no nie szysz cie. (plis traj Lejter).

No wreszcie są na miejscu, (poznaję miejsce po opisie telefonicznym). Bardzo charakterystycznym opisie. Nie dowiecie się póki nie zobaczycie Na spotkanie wysyłam smoczyce naszym małym smoczowozem (sam niestety nie mogłem ponieważ sprawdzałem stan nalewki. Stan był dobry).

Smoczyca przyjeżdża do domu. Farmerów wyładowała wcześniej. Badam odczucia – w porządku (dziwne, dziwne - spodziewałem się reakcji alergicznej na ładne dziewice /jak to smoczyca/ , ale okazuje się, że bardzo smoczycy przypadły do gustu. Że charakter mają, mimo, że ładne i lekko posiniałe w związku z aurą, farmer znany wcześniej smoczycy i płci bezpiecznej dla smoka – odczuć nowych na temat nie zanotowałem).

W związku z posinieniem proponuję zamiast ogniska smoczą jamę. W jamie jak w jamie – ciepło, ogień bucha, kiełbaski, nalewka z sosny rozwiązuje języki i woreczek Zyla z grami. Pędzące żółwie najpierw zatańczyły (takie tam- kankan, zorba, jedzie pociąg- nic specjalnego). W międzyczasie smoczątko ma radochę – dwie nowe ciotki do zabawy i ten fajny pan, który ma takie ładne klocki

Ściszamy nadajniki – smocza rodzinka poszła spać. Po jakimś czasie niestety rozchodzimy się (podejrzewam, że w obawie przed sosną i jej zawartością „duchową” .

Odprowadzam farmerów. Żal. Ale za tydzień przyjadą znowu. Na ostatni już spływ w tym roku.

Lunamer, Ivy, Zylo – dzięki za odwiedziny i super atmosferę. Mam nadzieję, że z wami i innymi farmerami (zapraszam!) zobaczymy się w tą sobotę.
Drago.
wypowiedzi: 715
wątków: 56
Co tutaj się narobiło :P
07.10.2009 (Śr) 08.22 (5396 dni temu)
Oczywiście nie będę nakręcał błędnego koła i niczego nikomu wypominał nie będę
Opowiem więcej tylko o kilku sprawach co zostały tutaj wspomniane:
- sosnowa nalewka oparta na spirytusie - bardzo dobra rzecz: rozgrzewająca, udrażniająca drogi oddechowe, poprawiająca humor (który i tak był bardzo dobry) i to jest powszechna wiedza w Smoczej Krainie, nawet malutkie smoczątko wyciągało ręce w jej kierunku
- smocza gościnność - zjawisko potwierdzone już na dwóch przypadkach, po raz drugi wróciłem w jeszcze lepszym humorze niż przyjechałem i do tego jeszcze utrzymałem wagę i nie schudłem pomimo dużej ilości wysiłku fizycznego w krótkim czasie
- "głównodowodzący" - mylące pojęcie mające za zadanie ukryć rolę osób podejmujących decyzje w praktyce:
-- Pociąg o 6 czy o 11 ? głosy 1:2 jedziemy tym o 11
-- Śpimy pod namiotem czy w pensjonacie ? głosy 1:2 śpimy w pensjonacie
-- Tempo trasy rowerowej Terespol < -> Sławatycze ? jadę ostatni
-- Tempo spływu kajakowego ? Myślicie, że tak łatwo wiosłować samemu tak szybko jak dwójka energicznych samic, to prawdziwa zabawa zaczynała się dopiero przy posiłkach: jedna je, druga wiosłuje, a co ja mam robić ? W każdym bądź razie przeżyłem bez trwałych uszczerbków na zdrowiu, może tylko wieczorem przysnąłem z zaskoczenia

PS1 Taka mała zabawa myślowa
Założenia: Mamy grupkę kajakarzy złożoną z dwóch samic (A i B) i jednego samca (C).
Pytanie: Który samiec jest samcem alfa ?
Odpowiedź: C z powodu, że nie ma żadnego innego samca poza nim

PS2 W tej weekend powtórka (prawdopodobnie ostatnia w tym roku )
Prognoza pogody: noc czwartek/piątek mały deszcz, piątek pogodny, sobota też, popsucie pogody w niedzielę (tylko interia podaje inaczej - ale interia podawała inaczej w zeszłym tygodniu też).
Spływ odbędzie się w sobotę, chodzą plotki, że sam Smok ze Wschodu będzie w nim uczestniczył, chętnych proszę o kontakt ze mną - rozplanuję logistykę.



Forum >> spotkania offline >> spływ 2-4 mini chaotyczna relacja :D