gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> spotkania offline >> Sprawozdanie z samotnego zwiadu w Smoczej Krainie (18-20 września)

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 715
wątków: 56
Sprawozdanie z samotnego zwiadu w Smoczej Krainie (18-20 września)
21.09.2009 (Pn) 12.36 (5340 dni temu)
bohaterowie: smok ze wschodu- dragomir , 2 smoczyce mu towarzyszące, wędkarze, funkcjonariusze Straży Granicznej i samotnie podróżujący traper
miejsce akcji: Smocza Kraina - pogranicze polsko - białoruskie między Sławatyczami a Terespolem
czas akcji: ostatni weekend astronomicznego lata

Przebieg:
Wyruszyłem w piątek o świcie, na dobre rozbudził mnie komunikat na dworcu o tym, że pociąg do Terespola będzie opóźniony o 45 minut , oczywiście zachowałem spokój i cierpliwie oczekiwałem :/. Do Terespola dotarłem z 25 minutowym opóźnieniem, kierując się położeniem słońca znalazłem drogę wyjazdową na południe (nie było to trudne ). Następnie było prawie 2h jazdy rowerem (40km) do Sławatycz. (Sławatycze - malutka miejscowość ok 2.000 mieszkańców, przejście graniczne z Białorusią) Jak dojechałem na miejsce poszukałem pierwszego miejsca charakterystycznego - akurat był to cmentarz i zadzwoniłem do smoka:
- hej, jestem w Sławatyczach, stoję przed cmentarzem, jak dojechać teraz do Ciebie ?
- hej, przy którym cmentarzu ? (to pytanie trochę zmyliło moje doświadczenie nauczone, że w małych miejscowościach jest jeden cmentarz)
- (..)
- to jedź dalej prosto, miniesz po lewej stronie jeden kościół, po prawej stronie drugi kościół i potem ... (kolejny raz moje doświadczenie jest zdziwione)
(w Sławatyczach stoją obok siebie po dwóch stronach ulicy dwa kościoły - prawosławny i katolicki)
I spotkałem smoka ze wschodu, oczywiście jak na porządnego farmera przystało wywarł na mnie pozytywne wrażenie, krótka techniczna rozmowa o samym spływie - dużo przydatnych wskazówek mi udzielił i wyruszam
Spływ:
Piątek 13:15 - początek spływu.
Rozpoczynam spływ Bugiem - rzeką graniczną, Straż Graniczną musiałem poinformować, że będę płynął (cały czas mniej więcej wiedzieli gdzie się znajduję). Ogólne wrażenia: zupełnie pusto, tylko rzeka i drzewa po obydwu stronach, przy samej rzece nie ma żadnej "infrastuktury" turystycznej, żadnych domów, miejscami droga (Nadbużanka) jest kilkadziesiąt metrów od rzeki, mosty przez rzekę na tym odcinku dwa: w Sławatyczach skąd startowałem i w Terespolu gdzie dopłynąłem. W jednym miejscu jeszcze była jakaś linia (może telefoniczna ?) przez rzekę. Płynąłem, płynąłem, zazwyczaj po stronie polskiej, czasem gdy omijałem jakieś przewalone drzewo po stronie białoruskiej, mijałem sporo wysepek - wyspy na Bugu są "ziemią niczyją" na którą nie można wchodzić. Przez cały dzień spotkałem 5 wędkarzy po polskiej stronie. Na ląd zszedłem bardzo późno - około 19:30, po zachodzie słońca, w końcówce zmroku (wiem, wiem, powiniem wcześniej - stan wód był niski i w na większości odcinków lewy brzeg był dosyć stromy, ciężko było wyszukać jakieś miejsce). Przystanek zrobiłem sobie przy miejscowości Kodeń - połowa trasy ze Sławatycz do Terespola. Namiot rozbiłem już po ciemku, jakieś 20 metrów od brzegu, wciągnąłem kajak, umyłem się, godzina 20:30 - poszedłem spać . (przy tej okazji kolejny fakt jaki postaram się zapamiętać - nie wkładać do czołówki baterii prawie do końca zużytych - świeci coraz ciemniej i trzeba się śpieszyć ).
Podobno w nocy było zimno - prawie do 0 stopni temperatura zeszła - dokładnie nie wiem spałem wtedy . Około 6 - pierwsze przebudzenie, wyszedłem na zewnątrz zobaczyłem, że nad całym Bugiem unosi się mgła i stwierdziłem, że jest zimno - powrót. 7:30 - ostateczne przebudzenie - składam rzeczy do kajaku, na rozgrzewkę nasmarowywuję się "sprawdzonym traperskim ziołem melisowym opartym na spirytusie" i około 8:15 wypływam w dalszą drogę. Chwilkę po wypłynięciu zobaczyłem funkcjonariusza Straży Granicznej i po krótkiej tematycznej rozmowie:
- Dzień dobry
- Dzień dobry, to pan spał w tym niebieskim namiocie ?
- (..)
Stwierdziłem, że jestem tutaj naprawdę bezpieczny . Dalsza część spływu przebiegała spokojnie - Bug zrobił się trochę szerszy, tego dnia spotkałem 3 wędkarzy i z jednym z nich wiąże się dłuższa historia - muszę się przyznać ze wstydem - uczestniczyłem w morderstwie ryby . Na stromym brzegu wędkarz złapał szczupaka i czekał aż drugi przyniesie mu podbierak i poprosił mnie o pomoc. Wziąłem żywego jeszcze szczupaka do kajaka, tam po kilku próbach udało mi się do zabić i podałem do wędkarzowi. Ocenił go na 4kg. W chwili gdy odpływałem przyszedł drugi wędkarz z podbierakiem . Droga trwała dalej bez większych niespodzianek, tuż przed Terespolem spotkałem drugi raz funkcjonariuszy Straży Granicznej (dwóch), rzeczowa rozmowa, podpowiedzieli mi gdzie kończyć spływ, żeby samochodem był dobry dojazd aby zabrać kajak. Sobota, około 14 - kończę spływ. Dzwonię najpierw do placówek Straży Granicznej w Sławatyczach i Terespolu i dziekuję im za dobrze wykonywaną pracę. W odpowiedzi słyszę: "polecamy się na przyszłość" . Potem dzwonię do smoka ze wschodu w sprawie transportu kajaku ponownie do Sławatycz. Wszystko przebiega sprawnie i wkrótce wchodzę do serca Smoczej Krainy - Smoczej Jamy.
Podsumowanie spływu:
60km Bugiem od Sławatycz do Terespola, 12h płynięcia, nocleg w lesie 20m od wody, 8 spotkanych wędkarzy, 2 spotkania ze Strażą Graniczną, jedną osobę po stronie białoruskiej widziałem (i to przypadkiem, bo stała 3 metry za linią lasu). Poczucie bezpieczeństwa: bardzo duże - Straż Graniczna wiedziała cały czas gdzie mniej więcej jestem.
Smocza Jama:
Już od początku wizyty poznaję bardzo pozytywny wydźwięk słów "smocza gościnność" . W Smoczej Jamie oprócz Dragomira mieszkają dwie urocze smoczyce: jedna bardzo gościnna i pilnująca Dragomira, żeby nie zionął ogniem zbyt dużo , druga energicznie uczy się chodzić, tfu..., ćwiczy pierwsze zionięcia ogniem. Byliśmy jeszcze wieczorem na malutkim ognisku. I kolejny dzień zakończył się szczęśliwie . W niedzielę jeszcze miałem zwiedzanie okolicy (smok ze wschodu jest bardzo dobrym przewodnikiem), oczywiście gościnna smoczyca zadbała o to żebym nie chodził głodny i jeszcze wręczyła prowiant na drogę - oczywiście smoczą porcję (ostatnią kanapkę zjadłem dziś rano na śniadanie). I zebrałem się do powrotu, z łezką w oku żegnając się ze smokami i ze Smoczą Krainą, nawet nie zauważyłem kiedy te 40km przejechałem rowerem i byłem w Terespolu. Potem pociąg i około 20 na miejscu.
Podsumowanie:
Świetnie spędzony weekend: był czas na przemyślenia, było dużo wysiłku fizycznego, (2*40km rowerem + 60km kajakiem i wielki sukces: nie schudłem ). Była ciekawa wizyta w Smoczej Jamie, była wycieczka krajoznawcza po okolicy.
Epilog:
Jeszcze tej jesieni(tej która się wkrótce zacznie): za 2 lub/i 3 tygodnie(jeśli pogoda dopisze) chcę tam wrócić i szukam chętnych do wyprawy nie samotnej tym razem. Różne są możliwości: spływ może być 2-dniowy z nocowaniem pod namiotem, spływ może być jedno-dniowy (od rana do wieczora) i nocowanie w schronisku (bardzo blisko Smoczej Jamy). Może być z częścią rowerową, może być bez części rowerowej, można część rowerową bardziej rozbudować... Potencjał jest duży i smok jest bardzo gościnny. Chętnych proszę o kontakt .
wypowiedzi: 228
wątków: 3
:D
21.09.2009 (Pn) 21.18 (5340 dni temu)
Ależ się uśmiałem
dziękuję zylo za miłe słowa przekaże je smoczycy i smoczkowi
a poważniej - zylo "jak każdy porządny farmer" wywarł na mnie bardzo duże wrażenia. Co prawda usiłował mnie zmęczyć umysłowo układanką logiczną o wdzięcznej nazwie - ale się nie dałem - pozostałem wyjątkowo odporny na każde dawki ożywczej wiedzy i próby ożywienia mojej wyobraźni przestrzennej

Dołączam się do zaproszenia zylo. Opcji jest nawet więcej i z chęcią pomogę w organizacji i minimalizacji kosztów pobytu

aha. No i że nie wspomnę już wcale, iż zylo okazał się świetnym opiekunem dla małego smoczka i nawet usiłował pokazać jak się chodzi ... tfu... zionie ogniem spodziewałem się prawie, że kolejnym słowem mojego smoczka po "tata" i "kurrrr" będzie "zilo"



Forum >> spotkania offline >> Sprawozdanie z samotnego zwiadu w Smoczej Krainie (18-20 września)