gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> Z pamiętnika Joe Colorado >> Odcinek I - Poczta

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 200
wątków: 12
Odcinek I - Poczta
11.01.2009 (Nd) 13.05 (5574 dni temu)
Kika słów na początek
Pamiętacie historię Duxa? Cieszyła się bardzo dużą popularnością, ale jakoś "umarła", dlatego postanowiłem spróbować swoich sił w tworzeniu własnej historii. W sobotę/niedzielę (raczej niedzielę) publikować będę kolejny odcinek, a Wy do wtorku możecie głosować nad rozwojem akcji. Mam nadzieje, ze się wam spodoba, choć nie będzie to styl Duxa (bo nim nie jestem ). Zresztą sami oceńcie:
wypowiedzi: 200
wątków: 12
Odcinek I - Poczta
11.01.2009 (Nd) 13.06 (5574 dni temu)
Wydarzenia, które chcę opisać w tym pamiętniku rozgrywały się w czasach mojej młodości, kiedy wiele obszarów Ameryki stanowiło jeszcze białe plamy na mapie, a pośród nich żyły wolne plemiona Indian. Był to okres, gdy rząd Stanów Zjednoczonych musiał włożyć jeszcze wiele wysiłku w to, żeby wszyscy uznali jego władzę, a grupy wolnych kowboi i pospolitych rozbójników przemierzały bezkres Wielkich Prerii w poszukiwaniu mniej lub bardziej legalnego zajęcia. Wtedy kształtowały się wielkie majątki ranczerów, a także rosły zyski tych ludzi, którzy zaryzykowali zainwestowanie swoich pieniędzy w budowę kolei. Przygody, które przeżyłem były tak niesamowite, że pewnie wielu z ludzi czytających moje wspomnienia w nie nie uwierzy, ale o tym później. Zacznijmy wszystko od początku.

Był piękny, słoneczny dzień. Krowy pasły się na pastwiskach. Pszenica złociła się na polach. Właśnie jechałem do Charlotte, żeby sprawdzić, czy nie ma do mnie żadnych przesyłek. Nawiasem mówiąc, robiłem tak co piątek. Poczty zazwyczaj nie było, ale taka podróż pozwalała wstąpić do miejscowego baru „U Mary Christmas”, gdzie podawano najlepsze whiskey w całej Karolinie.
Przesiadywał tam ciągle niejaki George Collins. Sam tytułował się zamiennie pułkownikiem lub, gdy był bardziej „wylewny”, generałem. Właściwie nikt nie wiedział w jakiej wojnie walczył, ani czy w ogóle to robił. Jego prawdomówność podważało to, że uwielbiał wymyślać i opowiadać bardzo długie i nudne historie o tym, jak to zabijał setki konfederatów lub unionistów (nigdy nie było wiadomo, po której aktualnie jest stronie) za jednym strzałem. Stali bywalcy baru uczynili wysłuchiwanie nudnych opowieści pułkownika swoistą rozrywką, ponieważ, gdy dobrnął ze swoją historią do najbardziej nieprawdopodobnych momentów, miał w zwyczaju mrugać prawym okiem. Reakcja słuchających była oczywista, choć Collins potrafił wtedy błyskawicznie wyciągnąć broń i zacząć strzelać we wszystkich kierunkach, dość często trafiając celu. Pewnie właśnie to stanowiło największą atrakcję historyjek Georga. Miejscowi nazywali to „colting”.
Ja jednak nie wszedłem do baru, bo gdy tylko zbliżyłem się do budynku naszej poczty, zaczepił mnie jej właściciel, a zarazem mój przyjaciel Frank Right:
- Witaj Joe. Ty jak zawsze punktualnie. Tym razem mam coś dla ciebie, więc twoja żona nie będzie mogła narzekać, że jeździsz tutaj tylko po to, żeby odwiedzić bar.
- Dzień dobry – odpowiedziałem wyrwany z rozmyślań. – Zaskoczyłeś mnie. Moja kochana Diane nie robi z tym żadnych problemów, najgorsza jest jej matka, moja teściowa. Już widzę jej minę, kiedy zobaczy, że tym razem czekała na mnie jakaś przesyłka – powiedziałem, po czym uśmiechnąłem się mimo woli. – Mniejsza o to, zobaczmy co to.
- List – odpowiedział Frank. - List od…

Od kogo Joe dostał list?
1. Od wspólników w interesach.
2. Od wodza miejscowych Indian – Leżącej Wrony.
3. Od urzędnika rządu Stanów Zjednoczonych.
wypowiedzi: 4
wątków: 1
Dlaczego nie od kochanki?
11.01.2009 (Nd) 20.06 (5574 dni temu)
Która pisze, że za kilka tygodni urodzi się ich dziecko?
wypowiedzi: 200
wątków: 12
Wow
11.01.2009 (Nd) 20.52 (5574 dni temu)
To mnie "rozwaliłeś". A tak serio, taka sytuacje daje zbyt małe możliwości rozwoju (przynajmniej ja sobie tego nie wyobrażam) i nie jest zbyt związana z tematyka Dzikiego Zachodu (chyba, że kochanka wynajęłaby kowboi mających najechać farmę Joe). Na pewno ciekawie by to brzmiało
wypowiedzi: 6
wątków: 1
a tam
12.01.2009 (Pn) 13.57 (5573 dni temu)
historia z listem od wodza indian jak dla mnie byłaby zbyt naciągana, po co miałby do niego pisać? zważywszy na to,m żże Indianie byli przeważnie nie piśmienni, jeśli chodzi o angielski....
wypowiedzi: 326
wątków: 3
Hmmm
12.01.2009 (Pn) 15.44 (5573 dni temu)
Ja bym dał inne możliwości, które dołożą trochę humoru i może zwiększą zainteresowanie całą historią.
Co dostał Joe :
1) list od Szeryfa z Texasu
2) 2 listy od Szeryfa z Texasu
3) w mordę

Ale się nie będę wtrącał bo to przecież twoja historia
wypowiedzi: 200
wątków: 12
12.01.2009 (Pn) 20.34 (5573 dni temu)
Propozycja dobra, ale nie rozwija historii (bo to, ze dostał "w mordę" może właściwie skutkować tylko zemstą, inna sprawa, jeżeli mamy do czynienia z pacyfistą Wasze wątpliwości wyjaśnię w następnym odcinku, ale dzięki za zainteresowanie
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Rząd, rzecz jasna...
13.01.2009 (Wt) 01.30 (5573 dni temu)
Dlaczego? Hmm... Biznes był wtedy "szemrany", a nasz bohater nie wygląda na takiego... Przede wszystkim żona. Interesy w tamtych czasach wymagały mocnego stąpania po ziemi, a żona - cóż - to zawsze słabe ogniwo takiego "szemranego bizmesmena". Dlaczego nie indianie...? W końcu to był list, a nie dymna chmurka (z założenia można domniemywać, że indianie byli niepiśmienni ).

W kontekście powyższego wszystko wskazuje na rząd; poza tym sam wstęp jakoby miał nas na to przygotowywać...

W mojej ocenie nasz bohater to "cicha myszka o bystrych oczkach" - szuka punktu zaczepienia. Ma tu coś do zrobienia - niewątpliwie dla rządu... Może wyniuchać złoto? A może to ex-rządowiec, albo gracz dwufrontowy - wie którędy pobiegnie kolej i będzie kupował dziłki

Ja osobiście widziałbym go jako agenta, który przychechał tu tropić jakiegoś "Bill'iego". Żona (niby) też agentka Dalej obstawiałbym na jakieś interesy, które naszego agenta za bardzo by wciągnęły. Niby żona również - w końcu to samotny facet, gdzieś na pustyni

Później wszystko zaczęło by się komplikować - indianie i te sprawy...

Następnie: bla... bla... bla...

Summa summarum: List niewątpliwie pochodzi od rządu

PS. Dodatkową wskazówką mogło by być hasło przewodnie: "Pod... I Słońce" - nasz agent jest partyjny i przychechał tu szukać miejsca, gdzie owe słońce jest najniżej; tak, aby niscy jego naczelni mogli (stając jeden na drugim) je dosięgnąć (Przy takiej scenie dobry byłby podkład z filmu "Tańczący z gejemi yyy znaczy się z wilkami)
wypowiedzi: 200
wątków: 12
13.01.2009 (Wt) 12.34 (5572 dni temu)
Naprawdę podziwiam, że chciało Ci się to wszystko zapisać, ja zazwyczaj moje pomysły zachowuję w głowie (czasem z marnym skutkiem . Faktycznie, masz bardzo dobrą argumentację, tylko jest jeden problem: Fabułę dostosowuję do Waszych odpowiedzi w ankiecie na głównej stronie, nie jest to uzależnione od moich planów (choć oczywiście mogę Wami trochę "manipulować", żeby osiągnąć zwrot akcji, który jest mi "na rękę" . A pomysły masz genialne, może uda się je wpleść do fabuły
wypowiedzi: 326
wątków: 3
...
13.01.2009 (Wt) 15.59 (5572 dni temu)
Może dostał w morde ale od kogo ? i tu sie wszystko może dalej rozwinąć np:
- bo zwiał gdy miał jeszcze coś do załatwienia
- dostał od żony lub kochanki
- i więcej pomysłów nie będe zabierał
wypowiedzi: 200
wątków: 12
13.01.2009 (Wt) 16.06 (5572 dni temu)
Ok, zwracam honory, dostanie "w mordę" wnosi wiele do fabuły
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

Od kogo Joe dostał list?
13.01.2009 (Wt) 19.21 (5572 dni temu)
Zgodnie z odpowiedziami graczy (559 głosów) Joe dostał list od wodza miejscowych Indian - Siedzącej Wrony (27% wskazań).
Inne opcje:
- od urzędnika rządu Stanów Zjednoczonych wskazało 22% głosujących
- od wspólników w interesach wskazało 13%.

O czym napisał Wódz? Skąd znał Joe? Czego Indianie mogą chcieć od niego?
Dowiemy się już w kolejnym odcinku. A może i nie...
  
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Może tak...
13.01.2009 (Wt) 19.48 (5572 dni temu)
No to zakręćmy scenariuszem:

Skoro doszliśmy do wniosku, że indianie są "niepisaty", to niech list zawiera rysunek... Teraz nasz bohater potrzebuje sposobu, aby go odczytać No chyba, że w liście było coś, co można sobie w fajkę pokoju nabić... Nasz Joe "diluje" Musi to opchnąć w tydzień, bo jak nie, to go indiańcy na pole kaktusów wywiozą, albo na pal nabiją I tu mamy dwa warianty: albo Joe rozkręca biznes, albo pali przez następne trzy odcinki ;dając nam jednocześnie materiał na powieść sensacyjną

PS. Za drugą opcją przemawia fakt niedawnego zawiązania się grupy pn. "jak autorzy rzeczowego listu", która w swoim logo umieściła wizerunek wyżej wzmiankowanej zawartości fajki pokoju... Czyżby faktycznie zawiązywała się nowa organizacja, w której nasz "gringo" ma odegrać istotną rolę?

PS2. Jako alternatywę można by prtzyjąć, że nasz Joe, idąc po ów list, zachaczył jednak o bar... Otworzył list - było w nim zamówienie od indian... Żona Joe zajmuje się pracą chałupniczą - struga to i tamto - i wymiania się towaramni z czerwonoskórymi... Joe - w efekcie uprzedniej wizyty w barze - cosik newyrażnie czyta: z zamówienia wynikało, że żona Joe'a ma zrobić laskę wodzowi indian; bo ten już stary jest... Joe wraca do baru - pije kolejny odcinek - i w tzw. "międzyczasie" rozkminiają z baramanem o co loto )

(mamy komedię)

Pozdrawiam...
wypowiedzi: 200
wątków: 12
13.01.2009 (Wt) 20.43 (5572 dni temu)
Widać już doczekałem się parodii Dzięki
A na część pytań odpowiem w następnym odcinku, ale nie liczcie na zupełne"rozjaśnienie" sytuacji, napięcie trzeba potęgować Jak u Hitchcocka
wypowiedzi: 200
wątków: 12
Odcinek II
16.01.2009 (Pt) 19.27 (5569 dni temu)
Zrobiło się to trochę cicho, więc odświeżę temat. Kolejny, gotowy już odcinek, jest nieco dłuższy od poprzedniego. Chciałem, żeby był zabawniejszy, ale chyba nie bardzo mi to wyszło, ocenicie sami . Żeby jednak nie mieszać w harmonogramie, opublikuję go w niedzielę, a na razie dam małą zapowiedź:

"Podobno nawiązali ostatnio kontakty z biznesmenami z Waszyngtonu, którzy zbili majątek na spekulacji gruntami. Pewnie chcą im sprzedać ziemię, a potem znowu będą narzekać, że biali wszystko im zabierają."

Kto odgadnie, kto to powiedział (bo o kim są te słowa, wiedzą chyba wszyscy) dostanie... gratulacje.
wypowiedzi: 2
wątków: 0
Jak u Hitchcocka
18.01.2009 (Nd) 21.24 (5567 dni temu)
O ile pamiętam wiadomości związane z Alfredem (bo chyba o niego chodzi) Hitchcockiem, to był głosicielem teorii, że na początku scenariusza, filmu czy innego podobnego utworu powinna zdarzyć katastrofa (powódź, wybuch wulkanu, morderstwo połączone z samobójstwem świadków, coś podobnego hehe)a następnie trzeba tylko relacjonować, (dokumentować?) rozwój sytuacji. Przestrzegając tej zasady został przecież uznany za mistrza tworzenia grozy, strachu.
Pomimo, że w "Pamiętniku..." tego nie ma, pomysł ramowy przedstawiający twórczość pt felisa uważam za świetny i powinien być dalej rozwijany w tym samym kształcie. Gratuluję felis.
wypowiedzi: 1027
wątków: 83

Alfred Hitchkock
18.01.2009 (Nd) 21.32 (5567 dni temu)
Na początku jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie stale rośnie.
wypowiedzi: 200
wątków: 12
Re: jak u Hitchcocka
19.01.2009 (Pn) 15.00 (5566 dni temu)
Dzięki Fajnie, że komuś się to podoba. A odnośnie strategii suspensu (bo tak to się nazywa), to przecież mamy tajemniczy list. Alfred Hitchcock swoje filmy kręcił też na zasadzie, ze człowiek "z ulicy" wplątuje się w jakąś intrygę i nie może się z niej wydostać. Moje powiadanie jest bliższe drugiemu schematowi



Forum >> Z pamiętnika Joe Colorado >> Odcinek I - Poczta