gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> o gospodarce >> czy warto pobudzać gospodarkę USA?

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

czy warto pobudzać gospodarkę USA?
05.02.2009 (Cz) 12.22 (5640 dni temu)
Czy plan prezydenta Obamy będzie w stanie pobudzić największą gospodarkę świata?
Nie jest to wcale takie pewne. Sceptycy twierdzą, że obniżka podatków nawet, jeśli spowoduje wzrost wydatków konsumentów, to niekoniecznie musi się przełożyć na wzrost liczby miejsc pracy w Ameryce. Być może tylko wpłynie pozytywnie na ... import chińskich towarów.
Planowane inwestycje rządowe wcale nie muszą być efektywniejsze – wiele zamówień może być realizowanych wykorzystując zagraniczne produkty i firmy, o ile nie zostaną wprowadzone protekcjonistyczne ograniczenia. Naraziłyby one jednak USA na mocne reperkusje ze strony innych krajów i stałyby w sprzeczności z wcześniejszymi zapewnieniami prezydenta Obamy.

Czy problemem jest jednak amerykańska gospodarka? Raczej nie! Ona jest bardzo wydajna i ten, kto pracował w USA przez jakiś czas, doskonale wie, że można tam przez dwa miesiące zarobić tyle, by przeżyć kolejny miesiąc nic nie robiąc. Realnym problemem jest psychika przeciętnych Amerykanów! Oni lubią konsumować więcej PKB niż ten, który wytwarzają. Przez lata robili to kosztem rosnącego zadłużenia. Trwało to tak długo, że wszyscy przyzwyczaili się do tego stanu wygodnej nierównowagi i uznali go za stan normalny. Gdy długi konsumentów sięgnęły limitu, zaczęły się kłopoty.

By utrzymać status quo wkroczył rząd federalny. Chce on ratować poziom PKB za pomocą wzrostu długu publicznego, który obecnie i tak jest już dość wysoki (ponad 10 bilionów USD, czyli ok. 2/3 PKB). Niestety walka z kryzysem jest z góry skazana na przegraną! Kryzys jest po prostu bolesnym przypomnieniem podstawowych praw ekonomii i wymuszonym powrotem do stanu równowagi.

Jedynym prawdziwym lekarstwem na problemy strukturalne w USA byłaby nauka przeciętnych amerykańskich konsumentów podstaw ekonomii. By nauczyli się nie konsumować więcej niż zarabiają. By potrafili lepiej planować swoje finanse i lepiej zrozumieli konsekwencje swoich działań. Tylko jak uczyć dorosłych ludzi ekonomii?
Idealną propozycją jest oczywiście gra "Farmersi"
  
wypowiedzi: 79
wątków: 7
Kość niezgody
05.02.2009 (Cz) 22.31 (5640 dni temu)
Pozwole sobie wrzucic pare uwag.
Nie zgadzam sie z:
-kryzys z definicji nie jest powrotem do stanu równowagi tylko przejsciem do stanu poniżej równowagii
-życie bez zadłużania na dłuższą metę jest nierozsądne, gdyż kredyt pobudza szerokopojęty rozwój (inwestycje itp), co skutkuje wzrostem PKB realnego w dłuższym okresie
-na pewno wzrost wydatków rządowych nie zostanie w 100% wykorzystany, jednak jakaś część zostanie. W ekspansywna polityka fiskalna i monetarna pozwoli ratować miejsca pracy, a więc pozwoli przesunąć popyt w "górę", co w czasach kryzysu jest porządane. Przeciwieństwem polityki fiskalnej w stanach jest ostanio proponowana przez nasz rząd polityka restrykcyjna fiskalna, co na pewno przelozy sie na mniejsze zatrudnienie, mniejsze wydatki, mniejsze inwestycje, mniejszy popyt konsumpcyjny, ogolnie popyt globalny w dół a wiec, dodatkowe zmniejszenie pkb.
Ps. Z danych historycznych wynika że polityka prowadzona przez USA zawsze doprowadzala do szybszego wydostania sie z kryzysów o okolo 2 lata w stosunku do europy, wlasnie poprzez ekspansywna polityke fiskalna.
Ps2, juz historia przerabiala bardzo podobny kryzys przed 2 wojna swiatowa , tylko ze tam wydatki zostaly bardzo podniesione poprzez wydatki na zbrojenia
wypowiedzi: 9
wątków: 2
?
05.02.2009 (Cz) 22.54 (5640 dni temu)
Czyli co z tego wynika że wojny nam potrzeba i to nie jest śmieszne bo wszystko się możne zdarzyć.
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

re: kosc
05.02.2009 (Cz) 23.13 (5640 dni temu)
rzuciłem taką kontrowersyjną tezę, właśnie by zobaczyć, co myślicie

zgadzam się, ze kryzys może doprowadzić do przejścia poniżej poziomu równowagi. wg mnie należałoby się koncentrować na tym, jak możliwie łagodnie opaść do poziomu równowagi, a nie jak sztucznie podtrzymywać istniejącą nierównowagę.

co do wydatków na kredyt - jeśli chodzi o inwestycje, to kredyt może być jak najbardziej wskazany. ale nie jeśli chodzi o konsumpcję! Amerykanie konsumowali przez ostatnią dekadę na kredyt - zadłużali swoje mieszkania, samochody, karty kredytowe, po to by więcej podróżować, bardziej się obżerać w drogich restauracjach, kupować więcej niepotrzebnych przedmiotów made in china etc.

luźna polityka fiskalna jest popularna, bo jest wygodna. ale nie znaczy, że jest dobra w długim okresie. tylko, że tym to się przejmować będą politycy kilka kadencji później.
Zobacz na Włochy, które mają dług publiczny ponad 100% PKB. Oni nie mogą się rozwijać z taką kulą u nogi! W USA za 10 lat będzie tak samo.
  
wypowiedzi: 79
wątków: 7
:)
06.02.2009 (Pt) 11.22 (5639 dni temu)
Pentium, mi chodzilo o to że wtedy z kryzysu w USA wyszli tylko dlatego ze musieli ogromne naklady inwestycyjne dac na zbrojenia, przez co inwestycje pociagnely popyt globalny i jakos wyszli z kryzysu.
Szeryfie
Teraz mamy do czynienia z kryzysem, czyli zaczyna sie tworzyc luka deflacyjna, rzeczywiste pkb jest nizsze niz potencjalne, tworzy sie wieksze bezrobocie, wszystko przez mniejszy popyt globalny, ceny spadaja, Jest to blizniacza sytuacja do wielkiego kryzysu. Wtedy zadzialala strategia Keynesa, że place w krotkim okresie sie nie zmianiaja w dol, a wiec ludzie nie zgadzaja sie na nizsze zarobki przy spadajacych cenach, w takim wypadku przedsiebiorstwa dalej zwalniaja ludzi, gdyz sa coraz bardziej nie rentowne. Jedynym wyjsciem jest zwiekszenie popytu, wlasnie poprzez luzne polityki fiskalne i pieniezne. Wtedy nalezy przynajmniej wg mnie takie polityki prowadzic, ale TYLKO podczas KRYZYSOW. Jak juz gospodarka wejdzie na droge ponownego rozwoju, wtedy nalezy z to wszystko wyważyc i zrezygnowac z tak luznych polityk aby wlasnie sytuacjia nie zrobila sie pozniej gorsza. Moim zdaniem najwiekszy problem jest w mentalnosci decydentow, zeby w odpowiednim momencie gdy gospodarka sie rozwija ja zastopowac, i zmiejszyc zadluzenie, np poprzez zwiekszenie podatkow itp. Jak dla mnie zycie na kredyt jest potrzebne bo wieksza konsumpcja stymujuje wzrost inwestycji ze strony przedsiebiorstw, teraz tym bardziej potrzebne,
wypowiedzi: 281
wątków: 18
Winni konsumenci??
12.02.2009 (Cz) 12.31 (5633 dni temu)
Osobiście uważam, że za tarapaty, w jakie wpakowały się Stany nie należy winić bezpośrednio konsumentów, lecz banki. Być może się mylę, ale śmiem twierdzić, że to karkołomne inwestycje bankowców oraz emisja derywatów spowodowały, że wszystko posypało się najpierw w USA, a potem - efektem domina - w innych krajach. Zwykły szary Amerykanin mając przed sobą wizję tanich i łatwo dostępnych kredytów nie wahał się przed zakupem nowego iPhone'a, iPod'a, nafaszerowanego elektroniką domu, trzeciego auta, czwartego telewizora i piątej szafy na markowe ciuchy. Trochę to wyolbrzymiam, ale mniej-więcej tak widzę sytuację - Amerykanie przestali kupować rzeczy potrzebne, skierowali się ku dobrom raczej luksusowym.
Warren Buffet już dawno zauważył że gospodarka w USA jest na zakręcie i jeśli nie wyhamuje, to w końcu jej lokomotywa jaką były banki się wykolei. Jego przypuszczenia się sprawdziły, aż za dobrze.
Także to nie konsumentów, ale bankowców należy uczyć. I nie ekonomii, tylko zdrowego rozsądku.
Czernicki ma rację, że gospodarka nigdy nie wyjdzie z tarapatów jeśli ludzie schowają pieniądze do skarpety zamiast je wydawać. Amerykanie, tak jak inne narody powinni przyjąć w tej kwestii strategię "czym się strułeś tym się lecz". Rozsądne wydawanie pieniędzy i pozostawianie oszczędności w bankach na pewno pomoże, o ile Obama poprawi kontrolę nad tym, co robią banki. Komu i ile pieniędzy są gotowe ofiarować.
wypowiedzi: 79
wątków: 7
:)
12.02.2009 (Cz) 12.57 (5633 dni temu)
No to mamy wspólne zdanie z Toczkiem
Wg mnie jednak nie bez winy są też konsumenci. Należy pamiętać że kryzys nie jest przez iphony czy samochody, a kredyty hipoteczne. Jest to wina w głównej mierze bankowców i pseudobankowców (w wiekszej mierze), którzy dawali kredyty byle pierwszemu imigrantowi, ktorego za zadne skarby nie bylo na to stac, zaden bank w europie by czegos takiego nie zrobil. Jednak to ludzie te kredyty brali i to oni byli naiwni by nie powiedziec nierozsadni. Owszem namowom "specjalistów" trudno się oprzec, ale tutaj nikt na ta dzialalnosc nie zareagowal (rzad, bank centralny, czy jakies instytucje), bo każdy dopóki z tego czerpal zyski (nawet Ci imigranci na tym zarabiali), do póki domy znajdowaly nabywcow, gdy juz wiecej budowano niz sprzedawano, czyli byl nadmiar podazy nad popytem, wszystko posypalo sie jak domino. Jest takie powiedzenie ze im wyzej wejdziesz z tym wyzsza bedziesz spadal. No i to wlasnie sie stalo, gospodarka leci z ostatniego pietra.

Teraz glowna kwestia jest odbudowanie zaufania bankow do samych siebie, bo tylko wspolna polityka bankow i zwiekszona ochota do rozsadnego kredytowania (teraz jest przesadzona ostroznosc), moze pomoc gospodarce. Teraz banki nawet jesli maja oszczednosci ludzi w za duzym stopniu skupuja obligacje, zamiast udzielac kredytow, a wiec oszczednosci jako takie w mniejszym stopniu pracuja na zwiekszenie popytu globalnego
wypowiedzi: 54
wątków: 9
Trzeźwa ocena stymulusa w USA
12.02.2009 (Cz) 23.04 (5633 dni temu)
Pióra Beckera i Murphy'ego

http://online.wsj.com/article/SB123423402552366409.html

Przy okazji: rozumowanie indukcyjne (do tej pory USA w kryzysie stosowało bodźce fiskalne i szybko z kryzysu wychodziły) jest całkowicie błędne, bo obecna depresja jest mocno nietypowa. Co innego stymulacja fiskalna poprzez cięcia podatków i obniżkę stóp (podatnicy dostają więcej pieniędzy i wydają je efektywniej niż państwo), a co innego wzrost wydatków sektora publicznego. Zwiększenie marnotrawstwa nie może być dobre.

Obserwujemy bankructwo strategii ciągłego wzrostu, w którym państwo dokładało wszelkich starań, aby wyeliminować cykliczność w gospodarce. Tak to tylko w erze. Okresowe recesje są zjawiskiem korzystnym, za próbę ich elimiacji przyjdzie teraz drogo zapłacić. TANSTAAFL.
wypowiedzi: 52
wątków: 6

nie można porównywać USA i Polski
13.02.2009 (Pt) 15.47 (5632 dni temu)
W przypadku USA zwiększenie wydatków rządowych ma sens, ponieważ rząd USA płaci grosze za swój dług, a cały świat go chętnie kupuje. W tej chwili rentowność dwuletnich obligacji amerykańskich jest poniżej 1%, pięcioletnich 1,8%. Przy takim koszcie warto pożyczać i finansować z tego (nawet nieefektywnie) bieżący PKB. Dlaczego? Aby powstrzymać efekt kuli śniegowej, bo taki charakter ma bieżący kryzys.
Ich problemem jest to, że będą musieli spłacić dużą część tego długu, zanim wzrosną koszty jego obsługi,aby nie wpaść w spiralę zadłużenia. Jednak musimy pamiętać, że USA zadłuża się w swojej własnej walucie, którą sami emitują!
Warto zobaczyć, że podstawowa miara ilości pieniądza w gospodarce USA: M0 (gotówka plus rezerwy banków na rachunku FED) wzrosła od września dwukrotnie! Zatem amerykanie prozaicznie dodrukowują pieniądz. Po wyjściu z kryzysu pozwolą wzrosnąć inflacji do około 5%, aby zjadła część długu.
Reasumując, po prostu cały świat zrzuca się na USA.
Niestety Polska jest w gorszej sytuacji, nam tak chętnie pieniędzy nikt nie pożyczy. Nasze dwuletnie obligacje złotowe mają rentowność 5,4%, a jak wypuściliśmy 5-letnie obligacje w euro, to musieliśmy zaoferować dodatkowe 3 pkt.proc. premii za ryzyko ponad rynkową stopę procentową (wynoszącą teraz 2,9%, wtedy o ile pamiętam 3,25%), a jakbyśmy chcieli powtórzyć taką emisję dziś, to musielibyśmy zaoferować 3,6 pkt. proc. premii. Dla porównania, Niemcy płacą 0,65 pkt., Amerykanie 0,8 pkt, Anglicy 1,35, Czesi 3,15.
Im więcej będziemy potrzebowali pożyczyć tym więcej będziemy musieli za to płacić. Zatem, przy obecnej sytuacji polski rząd nie ma takiej opcji, jak amerykański, gdyż prowadziłoby to prostą drogą do przypadku węgierskiego, albo nawet ukraińskiego.
Jedyne co można robić, to reformy strukturalne i utrzymywanie, jak najwyższej wiarygodności międzynarodowej.
wypowiedzi: 8
wątków: 1
kilka słów o usa...
10.03.2009 (Wt) 12.41 (5607 dni temu)
witam,

napisałem długi wywód ekonomiczny i mi wcięło...

zatem szeryfie 1 uwaga - wydłuż nieco automatyczny czas wylogowania.

zatem jeszcze raz. Szeryfie - gratuluję stworzenia świetnej gierki, która przyciągnęła rzeszę ludzi lubiących liczby, statystyki, ekonomię, itd. Z wypowiedzi wynika, że naprawdę gierka skupia małą "elitę".

Mocno interesuję się makroekonomią i tym co się dzieje na świecie. W PL znajdują się jeszcze laicy, którzy twierdzą, że nie ma żadnego kryzysu. Działam w 2 zakresach: gpw i handel stalą.
W PL w handlu akcjami kryzys odczuwalny jest od sierpnia 2007, w handlu stalą od sierpnia 2008.

A teraz wracając do meritum.
polecam linka: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/us.html
i za linkiem:
1. GDP - composition by sector:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order
agriculture: 1.2%
industry: 19.6%
services: 79.2% (2008 est.)
2. Labor force - by occupation:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order
farming, forestry, and fishing 0.6%, manufacturing, extraction, transportation, and crafts 22.6%, managerial, professional, and technical 35.5%, sales and office 24.8%, other services 16.5%
note: figures exclude the unemployed (2007)

Komentarz:
- sektor rolny jest bardzo wydajny w USA i farmerzy mają relatywnie wysokie dochody na tle pozostałych sektorów gospodarki. Stąd słowa Jimiego Rogersa o tym, że mądrzy maklerzy przesiądą się na traktory, a głupi na taksówki - są sensowne. Problem w tym, że ten sektor generuje bardzo mało PKB i daje niskie zatrudnienie, zatem wciągnięcie choćby 0,5-1mln ludzi do sektora kompletnie wywróciłoby opłacalność bo pojawiłaby się szybko nadprodukcja żywności, aczkolwiek okresowo prawdopodobnie kilkaset tysięcy ludzi znajdzie schronienie w tym sektorze, jakkolwiek później patrząc na analogię do Wielkiego Kryzysu mogą wystąpić nożyce cen - tj. ceny artykułów rolnych będą spadały szybciej niż przemysłowych, ponadto postęp technologiczny - kiedyś trójpolówka, czwórpolówka, irygacja, mechanizacja rolnictwa, dziś GMO, jutro automatyzacja i robotyzacja produkcji rolnej - prawdopodobnie zwiększy wydajność produkcji rolnej i w długim terminie zredukuje jeszcze bardziej liczbę pracujących w rolnictwie.
- sektor produkcyjny - mało wydajny, z powszechnym offshoringiem do Chin. Na dobrą sprawę producenci typu GM, Chrysler i Ford powinni upaść co umożliwiłoby ich restrukturyzację kosztową i finansową. Na ich miejsce mogłyby powstać nowe wydajne podmioty. Sztuczne utrzymywanie tych tworów przy życiu nie ma ekonomicznego sensu... Wierzę, że w USA jest dużo firm produkcyjnych, które są wydajne, nawet przy tych kosztach, za to mocno zaawansowane technologicznie. Technologia, organizacja, automatyzacja i robotyzacja produkcji są kluczami rozwoju wzmacniającymi konkurencyjność gałęzi produkcyjnej. Możliwe, że za kilka lat kiedy kurz opadnie okaże się, że taki GM czy Ford po restrukturyzacji będzie w stanie wyprodukować 2 razy więcej samochodów niż teraz przy 2 razy niższym zatrudnieniu...
- sektor usług - w tym głównie sektor finansowy - najbardziej rozwinięty na kredyt sektor. Wg mnie miarą postępu społecznego jest miara liczby darmozjadów (w sektorze usługowym) w całym społeczeństwie - w USA ten odsetek sięgnął 80% - to dużo - tylko niestety te kilka % przybyło za szybko - niejako na kredyt. Cofanie się gospodarki - zmniejszy % ludzi pracujących w sektorze usług, na rzecz sektora rolnego (maklerzy na traktory) i przemysłowego (protekcjonizm państwa, kupuj amerykańskie produkty, itp), a także nieuchronnych bankructw instytucji finansowych i handlowych. Inwestycje w technologię i zwiększanie liczby technologicznych miejsc pracy może być bdb rozwiązaniem dla całego społeczeństwa.
Uważam, że znacznie więcej amerykańskiej gospodarce pomogłoby pompowanie dużych pieniędzy w nowoczesną technologię niż w premie dla bankierów.

Ale do meritum. Zdiagnozowałem 3 sektory amerykańskiej gospodarki.
Amerykańska siła robocza:
Labor force:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order Comparison to the rest of the world
155.2 million (includes unemployed) (2008 est.)
Unemployment rate:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order Comparison to the rest of the world
7.2% (December 2008 est.)
7,2%*155,2m= ok.11,2mln bezrobotnych w USA, z czego ok. połowy nie jest zainteresowana pracą (bezrobocie naturalne ok. 4%), a druga połowa jak poczuje głód to weźmie każdą robotę.
Uważam że Amerykanie mają 3 wyjścia:
1. podkręcenie wskaźnika bezrobocia do 15-20%, tak by głód i nędzę poczuło 5-10mln obywateli - wtedy będzie masa chętnych do podjęcia robót publicznych, których obecnie może być ciężko znaleźć przy megaprogramie gospodarczym na skalę Keynesa (budowa dróg, mostów, sieci energetycznych, elektrowni odnawialnych, etc.), co mogłoby dać impuls mnożnikowy dla całej gospodarki.
2. wpuszczenie 5-10mln biednych imigrantów, którzy wykonają tą samą robotę, lub wręcz zjednoczenie kraju z Meksykiem, co może być społecznie mniej akceptowalne niż 1 rozwiązanie.
3. masowe inwestycje w technologię i energię odnawialną. Inwestycje w energię odnawialną dałyby początkowo spadek pkb pod względem zużycia energii, jakkolwiek wybiłyby dochód narodowy z uwagi na oszczędności. W dłuższym terminie nadwyżki energii umożliwiłyby rozwój nowych technologii jak choćby przesyłanie prądu na odległość (Intel już to robi na małą skalę), megawydajne akumulatory, które umożliwiłyby dalszy rozwój transportu - np. samoloty osobowe (podstawowy warunek ich rozwoju to odpowiedni napęd - przemieszczanie w powietrzu wymaga większych nakładów energii niż na lądzie czy w wodzie), a może nawet czegoś w rodzaju teleportacji i produkcji na odległość z cząstek w atmosferze lub specjalnym budynku (wtedy odpowiednia maszyna dostawałaby skan produktu przesłany przez internet, pobierałaby atomy i energię z otaczającego ją świata i wytwarzała odwzorowany produkt na drugim końcu świata). Science fiction. na razie tak... tak jak kiedyś telepatia (możliwa dzięki zdolnościom komunikacji między ludźmi (mowa) i telefonom komórkowym/internetem - przekaz myśli na odległość odbywa się w kilka sekund od wyrażonej przez mózg woli.

Którą opcję uważacie za najbardziej realną?

Polska stoi przed innym dylematem bo ma inną strukturę zatrudnienia i generowania PKB. Ale o tym w innym wątku...
wypowiedzi: 213
wątków: 14
moje 3 grosze
10.03.2009 (Wt) 13.14 (5607 dni temu)
ja zabardzo się na tym nie znam (mam 10 lat ), ale jednak się wypowiem:

1. no wiesz, bezrobocie można jak najbardziej podkręcić, ale tutaj do akcji wkracza psychika ludzi: poczują głód i nędzę. W pracy będą pewnie dostawać jakieś jedzonko, ale co z tą nędzą? inaczej mówiąc: skąd wiesz że będą chcieli iść do pracy przygnębieni? ale jednak tą propozycję uważam za najbardziej realną

2. no tak, zjednoczenie kraju z meksykiem mogłoby być poważnym problemem, i tak jak napisałeś, mogłoby być to mniej akceptowalne niż punkt 1.

3. tutaj niech wypowie się ktoś inny
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

ad mariosz
10.03.2009 (Wt) 15.19 (5607 dni temu)
na wstepie dzieki za ciekawą wypowiedź i że mimo wszystko napisales ją ponownie, po tym jak cię wylogowało.
nie wiem, czemu tak się dzieje. sesje nie mają ograniczenia czasowego. mi też czasem tak się zdarza. dlatego zawsze przed wysłaniem kopiuje tekst do schowka.

odnośnie meritum - wg mnie duża część obecnych trudności wynika z samej natury wolnego kapitalizmu. nadmierny zysk w jednym obszarze gospodarki może zagrażać innemu obszarowi. ale zawsze każdy rasowy kapitalista patrzy tylko na własny zysk, a nie koszty uboczne.
widać to na rynkach surowych i walutowych - dzięki instrumentom pochodnym i potężnym lewarowaniu zarabiać można krocie na bardzo małych zmianach cen. ostatnio dwa zagraniczne banki 'grały' na osłabienie złotówki, nie przejmując się tym, że szkodzą polskiej gospodarce. oni zarabiali!
podobnie było ze zwyżką cen zbóż rok temu - fundusze zarabiały, a to, że miliony ludzi cierpiało głód jakoś ich nie obchodziło.
prowadzenie biznesu przy tak dużych (i sztucznych) zmiennościach cen jest mocno utrudnione. i rodzi kolejne koszty (np. niechlubne opcje walutowe)

genialnym i niesamowicie prostym lekarstwem na te bolączki i wiele innych byłby tzw podatek Tobina (http://pl.wikipedia.org/wiki/Podatek_Tobina)
chciałem o tym pisać w kolejnym numerze FT, ale jeśli ktoś rozwinie temat na forum, to sobie daruję
  
wypowiedzi: 8
wątków: 1
podatek Tobina.
10.03.2009 (Wt) 15.53 (5607 dni temu)
co do wprowadzania kolejnych podatków do gospodarki to bym się wstrzymał. Politycy zawsze będą forsowali wprowadzanie nowych regulacji, nowych podatków. podatki i regulacje to dla nich władza.

Sama idea kontraktów terminowych i opcji zrodziła się z potrzeby zabezpieczenia biznesu i rozumując w tym znaczeniu jest to instrument pozytywny. hedging http://pl.wikipedia.org/wiki/Hedging kontrakty i opcje służy do zabezpieczania wahań np. pary walutowej, ceny wybranego towaru, itd. Np. biorąc kredyt hipoteczny w połowie 2008r. na 500k zł przy kursie 2zł/chf, braliśmy de facto kredyt na 250k chf. Wchodząc jednocześnie w długą pozycję na parze walutowej chfpln - na 250k z dźwignią powiedzmy 10:1, mielibyśmy zaangażowane dodatkowo raptem 50k pln, za to przy takim skoku kursu jaki nastąpił - wartość kredytu skoczyłaby do 800k zł, jakkolwiek my na kontrakcie zarobilibyśmy te 300k, które straciliśmy na wartości kredytu. Niestety bankierzy proponowali otwarte na ryzyko pozycje klientom zaciągającym kredyt hipoteczny w chf, mimo, że teoretycznie mogli na nich więcej zarobić oferując zabezpieczenie walutowe. Było minęło - mądry Polak po szkodzie.
I tego typu zabezpieczenie realnych przepływów lub otwartych na ryzyko kursowe pozycji jest pozytywne. Gorzej, jak instytucja jak JPMorgan zaczyna grać jak w kasynie na np. osłabienie złotego i stosuje do tego wysokozlewarowane kontrakty terminowe - sama zyskuje ale robi to na krwi firm i ludzi tracących majątki, czyli niejako wysysa ich majątki dla swojego dobra. Tego typu działanie instytucji finansowej jest dla gospodarki rozumianej jako całości bardzo szkodliwe. Nie dostarcza nic wartościowego gospodarce - innymi słowy - JPM grając w ten sposób jest typem lichwiarza na sterydach fundowanych przez FED.
Od podatku Tobina wolałbym zakazanie spekulowania na kontraktach bez posiadania otwartej odwrotnej pozycji. Tj. kontrakt na 200k chfpln może zawrzeć jedynie osoba która ma otwartą pozycję kredytową na 200k chf. Inaczej spekula będzie rozbijała coraz to nowe rynki.
Zabezpieczeniem przed wahaniami kursów walut może być też wpędzenie wszystkich w jedną światową walutę GLOBO. Tym samym zbliżamy się do teorii spiskowych NWO, które wg mnie zawierają sporo prawdy.

Czymże jest pompowanie pieniędzy z FEDu przy zadłużaniu podatników (Skarbu Państwa) na rzecz kasty kolegów z banków komercyjnych, by mogli wypłacać sobie bez kontroli kolejne megapremie? Czy to działanie służy gospodarce amerykańskiej, światowej, etc, czy jest tylko napychaniem kieszeni wybranej grupie ludzi kosztem dziurawienia kieszeni reszty społeczeństwa?
Jak sądzicie - czy tak olbrzymie wtłaczanie amerykańskich środków publicznych do amerykańskiego sektora bankowego ma jakikolwiek sens? Dla kogo sens?
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

podatek tobina
10.03.2009 (Wt) 16.48 (5607 dni temu)
Mariosz,
ładnie wyjaśniłeś o co chodzi.
ale mógłbym polemizowac z twoim sprzeciwem

sam zauwazyleś, że instrumenty finansowe służą:
- dobrym celom - czyli zabezpieczeniu przed ryzykiem
- 'złym' celom - czyli spekulacji.
pierwotnie były stworzone dla dobrych celów, ale z biegiem czasu zdecydowaną większość obrotów zaczęli generować spekulanci.
jak wyplenić spekulantów?
proponujesz administracyjne regulacje - sprawdzanie, kto ma jaki cel. ale jeśli kupuję kontrakty na ropę, to kto i jak ma sprawdzić, czy ja rzeczywiście tą ropę potrzebuję, czy może tylko gram na zwyżkę? potrzebna byłaby armia biurokratów-sprawdzaczy.

podatek Tobina ma na celu zmniejszenie rentowności spekulacji, tak by ona przestała się opłacać. niespecjalnie wpłynie to te instrumenty w dobrych celach, ale wypleni to spekulacje w sposób najbardziej rynkowy. a przy okazji można gromadzić spore fundusze, które z zasady mogłyby być przeznaczone np. na rozwój najuboższych krajów.


odnośnie tego wylogowywania - dowiedziałem się, ze mamy zabezpieczenie przeciw zmianie nr IP gracza - jesli sie zmienia, to zostaje on automatycznie wylogowany. Zabezpieczenia to przeciw przejęciu sesji przez hackera.
Ale skoro nasza-klasa zrezygnowala z takich zabezpieczeń, to my też je wyłączymy. być może koszty przerastają korzyści.
  
wypowiedzi: 8
wątków: 1
tobin
11.03.2009 (Śr) 00.46 (5607 dni temu)
szeryfie! fajnie, że postanowiłeś zdjąć to zabezpieczenie.

co do tobina to może być z tym podobnie jak z mfw - czyli utworzone dla szczytnych celów wyjdzie jak zawsze...
http://pl.wikipedia.org/wiki/MFW zamiast pomocy mamy lichwiarza. w przypadku podatku tobina w łeb też pewnie dostaliby najbardziej najmniejsi gracze, natomiast duzi sprytnie by ominęli ten podatek, tworząc koszty, różnego typu spółki, itd.

rozwiązania mogłyby być zatem 2:
- to co powiedziałem - osoba/firma chcąca zawrzeć kontrakt terminowy musiałaby się udowodnić na wezwanie lub przy zawieraniu kontraktu, odpowiednią umową którą hedguje.
- ograniczenie maksymalnego lewara z nawet 200:1 do 5:1.

To drugie ograniczenie jest bardzo proste i nie pociąga za sobą olbrzymich spekulacji, wręcz przeciwnie mocno je ogranicza...

no ale powróćmy do meritum...
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

zadluzenie
11.03.2009 (Śr) 09.15 (5606 dni temu)
troche na temat, trochę nie: http://www.joemonster.org/p/152890/kryzys
  
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

krach dolara
17.05.2009 (Nd) 21.37 (5539 dni temu)
załamanie dolara powoli się zbliża. zapewne będzie już w tym roku, może dopiero za rok.

ładny artykuł z ciekawym wywiadem polecam na http://www.notowany.pl/artykul/7805/nadciaga-krach-dolara.
pięknie się wysławia ten koleś
  
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Ja się z tym nie do końca zgodzę...
17.05.2009 (Nd) 22.27 (5539 dni temu)
Obecnie proponuję inwestować w dolara...

Przez najbliższy miesiąc podskoczy o jakieś 10% - potem (koniec lata-początek jesieni) spadek o jakieś 5% - a potem ostry skok; nawet do 4.40-4.70... Tuż przed końcem roku sprzedać wszystko i inwestować w antyki...
wypowiedzi: 281
wątków: 18
Ironicznie
19.05.2009 (Wt) 09.11 (5537 dni temu)
A ja uważam, że należy inwestować w ciekły azot. Idzie lato, wszystkim będzie gorąco, na pewno się sprzeda.
Problemem może być - tak jak z dolarem - fakt, że nasz kapitał w niezrozumiały sposób "ulotni się".



Forum >> o gospodarce >> czy warto pobudzać gospodarkę USA?