gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> o gospodarce >> czy warto i jak pobudzać gospodarkę PL?

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 8
wątków: 1
czy warto i jak pobudzać gospodarkę PL?
10.03.2009 (Wt) 16.31 (5607 dni temu)
w wątku sąsiednim umieściłem swoją wypowiedź w oparciu o rozważenie struktury zatrudnienia i generowania PKB w USA.

W PL ten temat wygląda zgoła inaczej. Inne są potrzeby, inne możliwości gospodarki, inna mentalność ludzi, specyfika i pozycja kraju.

kilka danych:
1. GDP - composition by sector:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order
agriculture: 4%
industry: 31.3%
services: 64.7% (2008 est.)
2. Labor force - by occupation:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order
agriculture: 17.4%
industry: 29.2%
services: 53.4% (2005)

od 2005 roku spadło zatrudnienie w rolnictwie (poniżej 16%) i wzrosło zatrudnienie w sektorze usług (powyżej 55%).
Według tego schematu http://www.sceno.edu.pl/articles.php?cms_id=1719&cat=Ekonomia&page=0 weszliśmy jakiś czas temu w fazę dopełnienia czyli w długim terminie dążymy do modelu gospodarki z 75-80% zatrudnienia w sektorze usług, 20% zatrudnieniem w przemyśle i maks 5% zatrudnieniem w rolnictwie. W tym kierunku prawdopodobnie gospodarka Polski wraz ze wzrostem PKB będzie ewaluowała na przestrzeni kolejnych 30 lat. Schemat do przejścia mamy prosty. Wystarczy naśladować i wybrać co lepsze drogi rozwoju od państw, które już tymi drogami szły.

Co zatem powinniśmy robić, czego nam brakuje. Czy powinniśmy i przede wszystkim czy możemy drukować pieniądze tak jak w USA? Czy pompować pieniądze w pomoc obcym bankom działającym w Polsce? W którym kierunku powinniśmy iść?

- sektor rolny - w przeciwieństwie do USA (co jest spowodowane po części zacofaniem, a po części gęstością zaludnienia), polski sektor rolny jest kompletnie niewydajny. Przeciętna osoba zatrudniona w rolnictwie generuje zaledwie 25% tego co osoba zatrudniona w sektorze usług, co nie oznacza oczywiście, że nie ma wydajnych gospodarstw rolnych, a raczej to, że jest ich bardzo ale to bardzo mało. Zatem na pewno przydałoby się położyć nacisk na to by osoby zatrudnione w rolnictwie przechodziły najlepiej bezpośrednio do sektora usług, lub np. przez sektor produkcyjny lub budownictwo. Jeśli chcemy mieć konkurencyjną gospodarkę i lepiej wykorzystać potencjał ludzki - nasi farmersi powinni zmieniać barwy choćby na handlarzy. Im więcej ingerencji państwa w ten sektor (wsparcie z UE), tym zmiana barw będzie wolniejsza i kosztowna dla gospodarki.
- sektor produkcyjny - tutaj mamy relatywnie stabilne zatrudnienie na poziomie ok. 30% ogółu zatrudnionych. wydaje się, że przez wiele lat zatrudnienie w przemyśle na poziomie 25-30% się utrzyma. Za to zauważalny stał się wpływ postępu technologicznego. Ta sama liczba ludności wytwarza znacznie więcej i znacznie lepszych dóbr przemysłowych.
- sektor usług - systematycznie przybywa miejsc pracy, jest mocno wydajny i tutaj na pewno będzie przybywało kolejnych miejsc pracy wraz ze wzrostem PKB. Ten sektor można mocniej uszczegółowić - w jakim kierunku zmiany pójdą - jakkolwiek - rozwój sektora usług jest w PL niemal pewny, na co przyspieszony wpływ będzie miało dalsze nasycenie maszynami sektorów rolnego i przemysłowego.

Co więc powinniśmy zrobić. Jak widać mamy przez ostatnie 20 lat ludzi przyzwyczajonych i nie bojących się ciężkiej pracy - również fizycznej, lub też dopływu świeżej energii ludzkiej do pracy w trudnych warunkach (byłych rolników):
- dróg i AUTOSTRAD
- nowoczesnej energetyki i mocy produkcyjnych
- czystszego otoczenia (oczyszczalnie ścieków, filtry CO, itp.)
- infrastruktury kolejowej i lotniczej
- infrastruktury sportowej
- mieszkań i domów

Myśląc logicznie w naszym przypadku roboty publiczne byłyby świetnym sposobem na pobudzanie gospodarki - i to nie tylko podczas tego kryzysu, ale podczas jeszcze 2-3 kolejnych kryzysów. Zatem mamy rewelacyjne mnożniki Keynsowskie do wykorzystania, czy pobudzane przez wcześniej skumulowane oszczędności, czy też poprzez kredyty inwestycyjne i zadłużanie państwa - kredyty takie spłaca się z wygenerowanych oszczędności i przychodów przez gospodarkę, a szczegółowiej biorąc przez firmy w niej działające.

Co zatem stoi na przeszkodzie:
1. Jak Kolega wspomniał na siostrzanym wątku, w obecnej chwili mamy niestety sytuację wypierania zadłużania państw ze słabymi i zacofanymi gospodarkami, przez państwa bogatsze choć częstokroć dużo bardziej zadłużone (usa, wybrańcy z ue - eurostrefa i gbp, szwajcaria, japonia). Czyli finansowanie robót publicznych w PL jest teraz bardzo trudne do realizacji. Możemy albo czekać albo finansować te roboty oszczędnościami, inaczej możemy zostać wciągnięci w spiralę długu (np. zadłużając się u lichwiarzy mfw i bś). Zatem uważam, że rząd Tuska tutaj akurat słusznie postepuje.
2. Naszym rządzącym (Polska nie jest tutaj wyjątkiem), zależy przede wszystkim na ich własnym wygodnym losie, a także korzystaniem z przywilejów władzy jak najmocniej (w tym obsadzaniu stołków swoimi ludźmi). Polska jest drugorzędną sprawą, często pionkiem na szachownicy rozgrywek między partiami (jak obecne rozgrywki między pis a po). Zauważcie, że poglądy partyjniaków radykalnie się zmieniają po dojściu tych partyjniaków do władzy. Nagle ginie gdzieś pomysł likwidacji senatu, odchodzenia kardy urzędniczej. Autostrady budujemy i budujemy i pewnie więcej pieniędzy zostało wydane na dyskusje o autostradach niż na ich budowę. to jest jeden z defektów demokracji i biurokracji. znaczne wydłużenie procesu decyzyjnego.
3. Prawo UE. W tym horda ekologów, różne obostrzenia, możliwości odwoływania się czy tamowania budowy służącej dobru kilku milionów obywateli przez 1 osobę. tutaj mamy kolejny defekt demokracji, biurokracji i naszego uczestnictwa w klubie ue.

Więc co powinniśmy zrobić, w którą stronę iść i przede wszystkim co jest realne w naszym pięknym kraju? Czy Warszawa będzie miała choć pasek autostrady do Euro 2012? Jak sądzicie?
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

wady demokracji
10.03.2009 (Wt) 17.09 (5607 dni temu)
w pełni się zgadzam, z tym co napisałeś!

najprościej byłoby zrestrukturyzować KRUS, by te 15% wieśniaków płaciło normalne podatki. (wkurza mnie to, że muszę płacić 830zl zusu co miesiąc i 40% podatków (22% vat i 18 pit) podczas gdy wieśniacy prawie nic nie płacą. - przykładowo przy dochodzie np. 1500,- z Farmersów 1320zł oddaję państwu jako podatek, a 180zł jest dla mnie)

czemu jest ich aż tylu?
bo jest im dobrze na tych wsiach!
mają dopłaty, mają zapomogi, nie mają impulsu by szukać pracy w miastach.
w Warszawie od lat bezrobocia nie ma. brakuje rąk do pracy.
jednym z powodów przeszkadzającym w migracji ze wsi do miast jest brak tanich mieszkań. a jaki jest powód tego? nadmierne regulacje. pozwolenia na budowę, brak planów zagospodarowania, tereny działkowe w środku miast i takie bzdury.

należałoby to wszystko odblokować.
z jednej strony przyciąganie (nowe mieszkania), z drugiej wypychanie (skasowanie KRUSU).
  
wypowiedzi: 31
wątków: 1
i wiecie
10.03.2009 (Wt) 18.36 (5607 dni temu)
i wiecie co?Rolnikom jeszcze mało buntują się jak te pielęgniarki czy nauczyciele.Siedzą na wiecie czym robią wiecie co czyli nic a rządają więcej.Mentalność polska?Czy powrót do brutalnej rzeczywistości?
wypowiedzi: 10
wątków: 0
11.03.2009 (Śr) 12.49 (5606 dni temu)
Panowie, zapędzacie się. Wychowałem się na wsi i trochę lepiej znam sytuację. Faktycznie rolnicy płacą niskie składki i niewielki podatek rolny, choć z tym ostatnim to już różnie jest. Podatek Rolny (PR) zależy jest od klasy ziemi (1 - najlepsza, 6 najgorsza) w Polsce (PL) mało jest klasy 1 przeważa chyba 3 natomiast tam gdzie ja się wychowałem (Równina Kurpiowska = Północne Mazowsze) przeważają 5 i 6 a więc piaski zwolnione z PR. Uważam to za dobry system, bo niższa klasa ziemi = niższe dochody = niższe podatki (6 klasa przeznaczana jest pod zalesienie, na 5 to ledwie łąki i pastwiska). Życie na wsi często jest życiem 'na styk' i chociaż to się od 5 lat poprawia, to powoli tu widzę szansę w gromadzeniu gospodarstw w jednych rękach, a reszta do pracy w innych sektorach ale to powolny proces. Inną rzeczą są wielkie 'przemysłowe' gospodarstwa, szczególnie w Polsce zachodniej i północno-zachodniej (po kilkaset ha) Ci rolnicy faktycznie powinni płacić składki jak przedsiębiorcy, natomiast małym gospodarstwom ( < 50 ha) zostawiłbym jednak obecny system (albo zbliżony).

Co do tego jak pobudzać gospodarkę... sposób jest bardzo prosty nauka,nauka,nauka rozwój nowoczesnych technologii etc. Tu podam przykład Finlandii - po rozpadzie ZSRR głównego importera dóbr tam wyprodukowanych, Finlandia popadła w poważne tarapaty finansowe, jednakże postawiono na rozwój nauki i technologii i dziś to właśnie ten kraj jest najlepszym krajem do inwestycji (notabene Polska jest 2) w Europie. Ot choćby Nokia, czy Linux - dwie marki z nowoczesnych technologii wywodzące się z tego mroźnego kraju pokazują, że inwestycja w naukę jest strzałem w 10.
wypowiedzi: 8
wątków: 1
siła polskiego rolnictwa.
12.03.2009 (Cz) 10.29 (5605 dni temu)
dawno dawno temu - w tamtym millenium...
Bardzo niedawno! w latach 90-tych, w sektorze rolnym było zatrudnionych w PL jakieś 25-30% ludzi. I tak sukcesem jest to, że zbiliśmy ten odsetek pracujących w rolnictwie do 15%. Rolnictwo jest nadal bardzo niewydajne, co wskazuje, że bez większego problemu dla produkcji rolnej może z tego sektora odejść do 2/3 tam zatrudnionych.
za cia:
Labor force:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order Comparison to the rest of the world
16.95 million (2008 est.)
zatem 15% daje nam jakieś 2,5mln ludzi pracujących na roli, podczas gdy wystarczyłoby mniej niż 1mln. Co zatem zrobić z pozostałymi 1,5mln ludzi? Szczególnie teraz w kryzysie.

Odpowiedź jest prosta - na szybko nic się nie wymyśli musi upłynąć odpowiedni czas.
Zgadzam się po części ze wszystkimi.
1. KRUS jest niesprawiedliwy i blokuje odpływ ludzi z roli do innych sektorów gospodarki.
2. Rolnicy bardzo ciężko pracują (niestety również bardzo niewydajnie), czym mimo ciężkiej pracy tak naprawdę powiększają hordę obiboków.
3. Powinniśmy więcej zainwestować w edukację i technologię. I rozwijać te sektory.

Wsparcie sektora rolnego z UE w mojej ocenie ma 3 cele:
1. dać władzę i dać się najeść darmozjadom politycznym i urzędniczym kosztem wszystkich podatników (bardzo dużo pieniędzy z dotacji jest przejadanych przez decydentów rozdających te nie swoje pieniądze)
2. podtrzymać przy życiu na niskim poziomie część ludzi na roli by za szybko nie przechodzili do bardziej wydajnych sektorów i ich nie psuli, dodatkowo rozdane pieniądze wspierają konsumpcję produktów i usług wyprodukowanych w miastach.
3. umożliwić tworzenie się nowoczesnych kołchozów/pgrów, czyli tzw. prywatnych gospodarstw rolnych - bardzo wydajnych z dużym nasyceniem wszelkich usprawniających pracę rolną nowinek tylu mechanizacja rolnictwa, nawadnianie, nawożenie, automatyzacja (nadchodzi jej era), robotyzacja (nadchodzi jej era), ale z blokadą innych nowoczesnych sposobów wspierania rolnictwa z uwagi na nadpodaż żywności - takich jak gmo. USA nie cofnęły się przed przyjęciem GMO, czego efektem jest ekstrawydajność amerykańskiego rolnictwa.
Tiliathor, możesz pisać różne rzeczy o etosie pracy rolnika, itd. Faktem jest, że mimo, że ciężka to praca to mało wydajna i mało potrzebna gospodarce jako całości. Dużo bardziej przydatny byłby taki rolnik jako budowlaniec autostrad jakby tylko nasi rządzący zamiast czekać na łapówki, pozwoliliby mu uczestniczyć w tym pięknym dziele. A jeszcze bardziej przydatny jakby go połączyć z maszyną i dać mu do obsługi megakombajn na roli, 5 maszyn numerycznych cnc w produkcji, autmotatyczny skomputeryzowany system obsługi klienta w zrobotyzowanej hurtowni elektronicznej, pracę nad wynalezieniem złotego lasera umożliwiającego odczyt informacji z szybkością 99999999999999TB/mikrosekundę, itd.

Także kryzys kryzysem a karawana jedzie dalej. Paradoksalne obecny kryzys jest na tyle silny, że chwilowo może zatrzymać lub nawet cofnąć proces odchodzenia od pracy na roli w PL, jakkolwiek za 10 lat będziemy pewnie bliżej 10% niż 15% ludzi pracujących w rolnictwie, a za 20 lat będziemy zmierzali do tych 5%. No chyba, że unia europejska i partie chłopskie skutecznie zniechęcą rolników pomocą do dokonywania trudu wyrwania się z okowy pracy na roli z dziada pradziada.
wypowiedzi: 8
wątków: 1
pomysł na wynalazek.
12.03.2009 (Cz) 10.45 (5605 dni temu)
tilathor - chcesz pomysł na przełomowy wynalazek jakim był telefon komórkowy - proszę bardzo.

zasięgnij do książek z dziedziny science-fiction, weź na świecznik np. taką teleportację i zastanów się jak konwencjonalnymi i możliwymi metodami można uzyskać taki lub zbliżony stan rzeczy. Wynajdź to, opatentuj, zbierz ludzi, wyszkol ich w handlu, znajomości angielskiego, technologii, daj im porządne pieniądze by za grosze nie sprzedali patentu Japończykom, czy za "offset " Amerykanom i masz gotowy pomysł na narodowy produkt.

Tylko niestety nie jest to takie proste jak się wydaje w tym biurokratycznym systemie zwanym demokracją. Jednocześnie - któż wymyślił coś lepszego?

Co do Nokii to kiedyś produkowała m.in. kalosze. Nazwa Nokia pochodzi od nazwy miasteczka. Ot trafili kiedyś na pomysł by produkować telefony komórkowe, kilku dobrych managerów, biegle władających językiem, dostęp do zachodniego świata i jakoś poszło i tak już zostało...

Linuksa to też wynalazł maniak komputerowy z silną determinacją i potencjalny darmozjad, który nie miał co z czasem robić, bo rola którą uprawiali jego pradziadkowie w proporcji 1000 luda na 100ha, teraz jest uprawiana przez 1 ludka i kombajn na 100ha. Pozostałe 999 ludzi zajmuje się zalegalizowaną korupcją w polityce, zalegalizowanym cwaniactwem w handlu, zalegalizowaną lichwą w bankach, zalegalizowanym wyzyskiem prowadząc firmy, oglądaniem mtv, piciem na umór, globtroterstwem, wkuwaniem coraz to bardziej bezsensownych książek na pamięć, grą w farmersów, a on Linus - miał w sobie gen zazdrości, gen zawiści, gen geniuszu komputerowego, gen determinacji i gen nienawiści - wybrał ofiarę - Microsoft i tak powstał Linux.

Głowa do góry koleżanki i koledzy - jakoś to będzie, choć u mnie prawie nikt nie chce stali kupować. Lichwa musi zrobić u siebie porządki, to i optymizm powróci.
wypowiedzi: 228
wątków: 3
będzie wypracowanie...
13.03.2009 (Pt) 22.39 (5604 dni temu)
Boże widzisz i nie grzmisz.
Ma to być wątek o realnej gospodarce a nie o cytowaniu podręczników i opowiadaniu o czymś, o czym nie ma się pojęcia.
Chodzi mi oczywiście o rolnictwo.
Ciśnienie skoczyło mi do jakiś 300 więc nie przejmujcie się, gdybym coś za ostro cośtamcośtam.

Mariosz:

1. piszesz "sektor rolny(co jest spowodowane po części zacofaniem, a po części gęstością zaludnienia), jest kompletnie niewydajny”.

TAK zgadzam się – jest niewydajny z kilku prostych przyczyn: ingerencja UE spowodowała skokowy wzrost cen nawozów – więc plony są niższe, jest duże rozdrobnienie gospodarstw (co ma tu gęstość zaludnienia nie wiem). Dodatkowo: wydajność mój drogi zależy od wielu czynników: porównaj sobie wychwalane rolnictwa zachodnie – są to masówki, gdzie karmi się zwierzęta hodowlane maks. pół roku paszami opasowymi, przeważnie zawierającymi soję modyfikowaną genetycznie i takąż kukurydzę – WYDAJNOŚĆ JEST WIĘKSZA. A jakość?

Bez komentarza – ale znam kilku właścicieli chlewni, którzy są wydajni i mają po kilka tysięcy tuczników – uwierz mi NIGDY żaden z nich nie poważył się spróbować mięsa ze swojej produkcji – dla siebie i rodziny kupują u „niewydajnych”.

3. Piszesz „Im więcej ingerencji państwa w ten sektor (wsparcie z UE), tym zmiana barw będzie wolniejsza i kosztowna dla gospodarki”. Rozumiem, że piszesz to w znaczeniu: im więcej UE wpompuje w rolnictwo, tym wolniejszy będzie jego upadek, ale z donioślejszym hukiem….

Gdyby policzyć w jakim procencie jest dotowana produkcja żywności na zachodzie Europy, prawdopodobnie Polska nie osiągnie tego nigdy – i wiesz co? Jestem za zniesieniem dopłat i wszelkich dotacji ! Bo nawet teraz „mniej wydajne” polskie rolnictwo może konkurować z „Superwydajnym” rolnictwem zachodnim – ponieważ wyprodukowanie takiej samej ilości dóbr u nas to oszczędność kilkukrotna.

Jestem za zniesieniem dopłat W CAŁEJ UNII – i wtedy zobaczysz dopiero wydajność polskiego rolnictwa.

4. Niestety – mamy dopłaty, niestety mamy drogie nawozy, niestety mamy drogie paliwo. W „wydajnych” gospodarkach zachodnich rolnicy dostają dotacje zarówno do ziemi, jak i do paliwa, do nawozów oraz DO GOTOWEJ WYPRODUKOWANEJ ŻYWNOŚCI ( u nas tak było z żywnością w czasach słusznie minionych) – o jej jakości znów jedno słowo (Londyn, marchewka wrzucona do garnka z zupą, po 5 minutach zupa- czerwona, marchewka – przezroczysta: czyli wydajne marchewki). To jest beznadziejnie chore! To jest zalążek kryzysu a’la USA teraz.

Czy mamy ich naśladować ?
Nie sądzę. Bo to nasze rolnictwo jest właśnie jeszcze konkurencyjne – tylko nie widać tego w nagromadzeniu unijnych dopłat dla nas a przeważnie innych krajów UE. Staranie państwa powinno iść w kierunku nie likwidowania małych gospodarstw – bo to jest poroniony pomysł „ekspertów” -tylko w kierunku tworzenia NA POWAŻNIE np. grup producenckich, które miały by mniejsze koszty produkcji, eksportu, mniejsze koszty tzw. Podatków (czyli złodziejskiej ręki państwa).

SZERYFIE
Jestem w ciężkim szoku, naprawdę. Nie spodziewałem się po tobie takich dziwnych i nielogicznych wypowiedzi…
Ja płacę z mojej pensji łącznie ok. 3.000zł miesięcznie DANIN cholernemu ZUS-owi, US-owi i innym (…… Piszesz, że płacisz miesięcznie kilkaset złotych na ZUS a te darmozjady wieśniaki „prawie nic nie płacą”. Może zróbmy eksperyment, wprowadź do farmerów (rolników) kwartalne (miesięczne?- tak jak ZUS) opłaty przewyższające dwukrotnie dochód z tego miesiąca – jaki będzie efekt?

Zauważcie jedną rzecz, którą powinniście wiedzieć grając w farmerów: dochód w rolnictwie, to nie jest coś co przychodzi co miesiąc na konto – to dochód, który przychodzi raz –dwa razy w roku i jeśli go nie zainwestujesz w irygacje, krówki – to przepadnie i cię zlicytują, tak?

I jeszcze do mariosza:
Dotacje UE do rolnictwa służą jednemu celowi – nie oszukujmy się, one rzeczywiście służą do osłabienia rolnictwa i uzależnienia go od dopłat, dotacji, subwencji i innych. U nas jest ich najmniej – to rolnictwo UE jest w tej kwestii najbardziej chorą gospodarczą dziedziną i naprawdę nie mamy z czego brać przykładu.

I na koniec pytanie:
- skoro im tak dobrze na tych wsiach i tacy niewydajni, to czemu nie ma migracji z miast na wieś? Przecież wielu wykształconych i zdolnych młodych ludzi mogłoby na roli zrobić niezły biznes, prawda?

PS. Jak ktoś ma zapomogę, tzn. że jego dochód nie przekracza 370 (lub 390-nie pamiętam) złotych netto miesięcznie – nie jest chyba zatem krezusem?

Ciśnienie mi spadło, wygadałem się, ale mogę mówić jeszcze....
wypowiedzi: 8
wątków: 1
do dragomira.
16.03.2009 (Pn) 11.59 (5601 dni temu)
piękną odpowiedź Ci przygotowałem, niestety znowu mnie wylogowało i treść wcięło... #$%^&*

odechciało mi się pisać 2 raz, ale kilka słów sklecę.

moje wypowiedzi, które prezentuję powyżej, nie są przynajmniej przepisaną książką, co najwyżej tą książkę mogę stworzyć, te słowa częstokroć gryzą się z tym co zapisano w książkach. Mam jednak wątpliwości, czy Ty Dragomirze nadążasz za rozumieniem praw wolnego rynku i generalnie zasad obowiązujących w ekonomii.

1. gęstość zaludnienia. USA - 30os/km2, PL - 120os/km2. Zatem potencjalnie USA mogą przy tej samej organizacji pracy i proporcjonalnie rozłożonych innych parametrach - wyprodukować 4 razy więcej produktów rolnych na osobę niż PL. Innymi słowy - tam małym gospodarstwem jest takie co ma 100ha. Jak rozpatrzymy produkcję rolną w kategorii ziemia + ludzie + maszyny, gdzie ziemia gra istotną rolę, widzimy, że w USA można produkować taniej lub wydajniej, co przekuwa się na wyższe dochody rolników.

2. wydajność - dla mnie to dochód uzyskany z przeciętnego 1ha. W USA dodatkowo - tym samym co w PL 1ha, są 4ha. Co dodatkowo zwiększa dochód amerykańskiego rolnika na tle polskiego rolnika.

3. jakość - pisałeś o jakości nie o wydajności.
Pytanie kto za EKOMARCHEWKĘ będzie chciał zapłacić 4 razy tyle co za ROBOMARCHEWKĘ. i gdzie pewność, że ekomarchewka będzie zdrowsza niż robomarchewka.
Skoro ludzie płacą 10 razy więcej za buty marki NIKE, niż za buty bezmarkowe tak samo wyglądające NAJKI, to czemu nie płacą 10 razy więcej za ekomarchewkę?
Ty mi to powiedz - czemu sektor ekożywności jest sektorem niszowym? widocznie - ludzie nie chcą płacić kilka razy więcej za tak samo wyglądające jabłko czy marchewkę, ponadto na jakiej podstawie jedna marchewka byłaby eko a inna nie? Popyt na ekożywność jest relatywnie niski, choć rośnie.

Ojciec mojej znajomej hoduje świnki i króliki na własne potrzeby. Karmi je pięknym ziarnem i innymi roślinkami, uzyskuje superjakości mięsko. Problem w tym, że jakby chciał je sprzedać to musiałby to zrobić ze stratą. Ponadto on zarabia w sektorze usług (jest prawnikiem), natomiast świnki to tylko jego hobby.

Postawienie na rozwój malutkich gospodarstw rolnych za kilka lat wybiłoby 2 trendy:
1. brak wystarczającego popytu na produkty przecięgnego małego gospodarstwa by mogło się ono utrzymać na przyzwoitym poziomie, szczególnie w porównaniu z ludźmi żyjącymi z pracy w innych sektorach gospodarki.
2. pogłębiałoby straty kumulowane w rolnictwie i co dodatkowo obciążałoby państwo.

4. płynność. skoro jest wielka kumulacja dochodów 1-2 razy w roku, to czemu rolnik tych skumulowanych dochodów odpowiednio nie rozłoży w czasie by starczyło mu na kilka miesięcy, lub nie zainwestuje gotówki np. w handel lub coś innego by pracowała, tylko szybko ją przejada, a potem kilka miesięcy wegetuje? To co piszesz to kwestia zarządzania płynnością i ma się nijak do samych dochodów.

5. napisałem, że ludzie odchodzą i będą dalej odchodzili z rolnictwa do innych sektorów, bo tam jest ich za dużo na tle potrzeb społeczeństwa odnośnie konsumpcji żywności. ludzie z sektorów produkcji lub usług nie pójdą na wieś bo tam są za niskie dochody...

6. rolnicy mogą się koncentrować w większe grupki, tworzyć spółki, wspólne rynki zbytu, transport, spichlerze, rzeźnie, itd. czemu tego nie robią. mogliby stworzyć swoją superekomarkę, promować i sprzedawać na całym świecie. czemu tego nie zrobią. liczysz, że państwo pomoże? przecież to absurd wpuścić jeszcze tutaj skorumpowanych urzędników...

7. KRUS - czemu do tej pory nie zmieniono rozkładu podatków na proporcjonalny do dochodu? Czy nie skorzystaliby na tym najmniejsi jakby mieli odpowiedni próg wolny od podatku i preferencyjną składkę ZUS? KRUS służy głównie dużym gospodarstwom rolnym - ot co... Nie widzisz tego - politykom i kolegom polityków z formacji typu PSL, zależy na jak najdłuższym utrzymaniu takiego stanu rzeczy...

coś pominąłem w porównaniu z pierwowzorem ale drag odnieś się do tego...
wypowiedzi: 1027
wątków: 83

Na przyszłość:
16.03.2009 (Pn) 12.38 (5601 dni temu)
przed kliknięciem "dodaj", zaznacz cały tekst i crtl+c
wypowiedzi: 8
wątków: 1
adrianu
16.03.2009 (Pn) 12.47 (5601 dni temu)
robię tak (ctrl+c), ale kliknęło mi się wcześniej dodaj i nie zdążyłem już zainterweniować.

dobra - napisałem niepełną wypowiedź, najwyżej potem coś dodam, dragomir ma na co odpowiadać już by bronić swoich racji
wypowiedzi: 228
wątków: 3
już piszę
16.03.2009 (Pn) 22.32 (5601 dni temu)
też mi zżarło :////// zaraz odpowiem
wypowiedzi: 228
wątków: 3
dużo wyszło......
16.03.2009 (Pn) 23.57 (5601 dni temu)
1. gęstość zaludnienia.
Nie nazwałbym tego wprost gęstością zaludnienia - chociaż formalnie masz rację. Chodzi o to rzeczywiście (jak piszesz), że w USA inna jest koncentracja (rozłożenie) ludności, i jest ono bardzo zróżnicowane niż w Polsce- czyli są totalne pustkowia, gdzie nikt, lub prawie nikt nie mieszka (u nas raczej rzadko-bo i gdzie) i niesamowicie "zagęszczone" miasta (vide: NY). Problem jest taki, że w USA są farmerzy, którzy w związku z tym mają po kilkaset ha i najbliższego sąsiada 100km dalej. Piszemy o tym samym, ale z dwóch stron
Mi chodzi o to, że nie możemy porównywać wskaźników rolnictwa USA z naszymi, ponieważ nigdy nie będziemy mieli możliwości ich uzyskać, chociażby ze względu na olbrzymią różnicę w ilości środków produkcji (zwłaszcza ziemia) jakimi oni dysponują. Poza tym - rzeczywiście, jeśli chodzi o postęp techniczny - u nas nowością były kosiarki konne, gdy tam ruszały w pola pierwsze kombajny.
2. wydajność.
Znów technicznie rzecz biorąc masz rację. Ale z drugiej strony nie możemy pomarzyć o wydajności krajów zachodnich z kilku prostych względów:
- gospodarstwa rolne są malutkie (2-10ha). Czyli jest duże rozdrobnienie. Wyobraź sobię taką sytuację praktyczną: jest wieś, zasób ziemi to 100 ha, taką ilość ziemi posiada 20 rolników. Jeden z nich chce być wydajny - i chciałby odkupić pozostałe 95ha od 19 rolników.

Czy jest to do zrobienia? nie. Większość z nich nie sprzeda swoich 5 ha, ponieważ nie kupi za tą kwotę nic (tzn. mieszkania, domu w mieście itp), nie zaszaleje na rynku usług w pobliżu, bo jedyne usługi ma pan władzio, który jest stolarzem, hydraulikiem i murarzem w tej wsi, a handel to samochód z pieczywem, który przyjeżdża 2 razy w tygodniu.

Przekwalifikowanie? Bzdura. Bo nawet gdyby wykształcić takiego rolnika (po jeszcze 7 klasowej szkole podstawowej) to gdzie mu dasz pracę? Każesz mu firmę prowadzić?

- i koło się zamyka: z małego gospodarstwa-mały dochód, mały dochód - kiepska możliwość inwestycji, brak inwestycji - mały dochód.

3. Jakość (w związku z wydajnością).
Nie masz do końca racji z niskim popytem na żywność ekologiczną. Nie wiem czy wiesz, ale żywność taka jest niesamowicie droga i rozkupowana "na pniu". Dochodzi do tego, że ciężko jest tak naprawdę znaleźć jej dostawców. Wyobraź sobie, że kilogram żywca na skupie (zwykłym małym wiejskim skupie) kosztuje 4 zł., u grupy producenckiej, która eksportuje to mięsko na zachód jest to minimum 14zł/kg. ALE trzeba mieć certyfikat (niestety znowu wchodzi tu złodziejska ręka państwa) - tak naprawdę certyfikat dla rolnika nie jest trudny do zdobycia, jest DŁUGOTRWAŁY - jego zdobycie trwa 5 lat. I teraz co jest śmieszne? Przed zdobyciem certyfikatu masz fajne dopłaty do gruntów, realizujesz pakiety rolnośrodowiskowe - w tym rolnictwo ekologiczne - i po 5 latach, uuups, zmniejszają ci dopłaty o kilkadziesiąt procent - dlaczego? no bo jesteś już ekologiczny i przecież ci nie trzeba...
Z ekonomicznego punktu widzenia jest to oczywiście uzasadnione, ale psychologicznie to totalna klapa- nasi rolnicy sobie potrafią przekombinować, że za 5 lat to nie wiadomo co będzie - a strata będzie pewna. Nie myślą perspektywicznie, bo się boją... Co śmieszniejsze, to 4/5 polskich gospodarstw przewyższa normy unijne dla gospodarstw ekologicznych w momencie przystępowania do tych programów, a w trakcie ich realizacji "dopasowują" się do przepisów i są ekologiczni - ale już "unijnie" czyli mniej...
- myślę, że to co napisałem wyżej częściowo odpowiada na inne pytania.

Problem naszego rolnictwa jest inny: nie potrafimy się niestety za szybko zmieniać - swoich przyzwyczajeń, sympati itp. Skoro ojciec hodował 2 konie 5, krów i kurki i żył, to ja też tak będę. To jest problem mentalności i psychologii.

W miastach tego problemu nie ma z prostego względu- jesteś młody, idziesz z domu, zakładasz firmę, lub pracujesz na etacie. Na wsi zauważ mieszkasz często w tym samym gospodarstwie z rodzicami, dziadkami a czasem jeszcze jak masz wyjątkowy niefart z pradziadkami Oni wszyscy myślą tradycyjnie (patrz wyżej). Myślisz, że taki młody rolnik ma siłę przebicia, nawet jak gospodarstwo "stoi" na niego??? Bardzo rzadko...

4. Płynność a dochody.
I znów pod względem czysto ekonomicznym masz rację. Ale zauważ jedną prostą rzecz: w rolnictwie masz kumulację dochodów 1-2 razy do roku (zależy od typu produkcji).

Zauważ że masz również KUMULACJE WYDATKÓW. Tu nie ma co rozkładać, nie możesz rozłożyć dochodów - bo jest to fizycznie niemożliwe, nie możesz rozłożyć wydatków, bo nie jest możliwe stwierdzenie - ok. to na wiosnę kupiłem materiał siewny, ale żeby za dużo nie wydać w 1 kwartale tego roku to zasieję w lecie. Tego nie przeskoczysz. Nie rozumiem fragmentu o przejadaniu: Na jakiej podstawie twierdzisz że rolnicy przejadają swoje dochody???

Postaraj się zrobić krótką analizę twoich własnych miesięcznych wydatków "na życie", potem takiej analizy dokonaj dla rolnika - kategorie kosztów będą całkiem inne: u rolnika "przejedzenie" będzie oznaczało zapłacenie podatku, zakup PODSTAWOWYCH produktów żywnościowych (bo inne sam zrobi - wbrew przepisom weterynaryjnym i monopolowym ). Za resztę kupi paszę dla zwierząt, której sam nie wyprodukował, zrobi niezbędne remonty 40 letniego sprzętu...

W rolnictwie ciężko jest uzyskać płynność - dlatego niestety też, pokutuje zasada 2koniki, 3 krówki i kurka: bo zawsze jak nie masz co do garnka włożyć, to możesz to sprzedać albo zjeść...

5. koncentracja w grupy rolne:
Zaznaczmy na wstępie: Nie wierzę w pomoc państwa w żadnym aspekcie. Możesz mi wierzyć bo jestem urzędnikiem Państwo jest winne ludziom (nie tylko rolnikom) jedną podstawową rzecz: nie mieszać się w ich sprawy. Gdyby tak było, życie byłoby piękniejsze. Niestety nie jest.
Odnośnie ingerencji Państwa w tworzenie grup producenckich wystarczyłoby aby się nie mieszało i pozwoliło stosować proste przepisy unijne, w tej kwestii.

Wbrew obiegowej opinii (rozpuszczanej przez chyba samych urzędników ) przepisy unijne są w większości banalne i proste do spełnienia dla każdego TO NASZE MINISTERSTWA, Urzędy marszałkowskie i inne tego typu instytucje robią z jednej kartki przepisów unijnych dokument na 400 stron, z kosmicznymi wymaganiami, a z nas w Brukseli 1. pękają ze śmiechu, 2. nie chcą z nami wchodzić w relacje partnerskie bo mamy zbyt skomplikowane przepisy.

Jeden przykład: fundusz unijny, taki sam w Belgii i w Polsce: podstawowe wymagania identyczne, z tym że w Belgii są tylko podstawowe, a u nas 400 stron dodatkowych, u nas procedura aplikacyjna trwa 3 m-ce u nich miesiąc. Więc współpraca z nimi w ramach tego samego funduszu to rzecz karkołomna, bo nigdy nie trafimy z terminami (chociażby).

6. KRUS
No teraz wiem o czym mówisz. I zgadzam się z tobą - tylko nie ogarniasz chyba całości spraw: w przypadku zastosowania podatku od dochodu i kwoty wolnej - zyskają mali rolnicy bo nie będą tego podatku płacili. Ale zauważ że planowano wprowadzić to zamiast podatku rolnego! To oznaczałoby bankructwo dla 30% samorządów lokalnych w Polsce, dla których podatek ten jest głównym przychodem.

Nie byłby to dobry pomysł, bo na dziś to w dużej mierze samorządy nakręcają (podtrzymują) koniunkturę. Wiem, że tego nie widać w Warszawie, ale w obszarach wiejskich jedynym inwestorem jest gmina i jedeyne inwestycje są gminne - stąd czerpią znowu zyski osoby pochodzące z tych terenów a pracujące poza rolnictwem....

Ps. Myślisz, że jak ktoś ma 300 czy 500 ha, to płaci ten śmieszny krus, żeby mieć 500 zł emerytury??? Nie - on ma inwestycję pod nazwą "ziemia" i zwykle rzadko bywa na swoich włościach. I na tym mu zależy. Ale trzeba przyznać że krus jest chory. Ale zusy nie lepsze (zobacz zresztą moje poglądy ekonomiczne w profilu ).

Dodam odnośnie dużych gospodarstw: to jest tragedia dla środowiska... 20 ha bez żadnego krzaczka, miedzy lub trawy to dużo, ale 100 ha to jest pustynia....... (na których coraz częściej stawia się dodatkowo "ekologiczne" wiatraki).

no chyba niczego nie ominąłem

Adrianu fragment ekologiczny z dedykacją
wypowiedzi: 8
wątków: 1
napiszemy książkę.
17.03.2009 (Wt) 17.50 (5600 dni temu)
jeszcze trochę i będziemy mogli wszyscy razem napisać książkę o ekonomice rolnictwa i bieżących polskich problemach rolnictwa

zobaczcie to:
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/da.html
to dania. rolniczy europejski potentat w produkcji mięsa.
GDP - composition by sector:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order
agriculture: 1.4%
industry: 25.9%
services: 72.7% (2008 est.)

Labor force - by occupation:
Definition Field info displayed for all countries in alpha order
agriculture: 2.9%
industry: 23.8%
services: 72.7% (2005 est.)

produktywność rolnika - 50% produktywności pracownika produkcyjnego lub sektora usług, choć zatrudnienie poniżej 3%... i to jeszcze jest za dużo, dla takiej gospodarki jak duńska.

Danię nieprzypadkowo wkleiłem, gdyż w Danii jest bardzo duża firma DANISH CROWN, która http://www.danishcrown.com/page10493.aspx swoją genezę miała jako grupa producencka - mięsa - ot zebrali się rzeźnicy i stworzyli sobie firmę. Obecnie na rynku duńskim jest to praktycznie monopolista - wykosili praktycznie wszystkie inne firmy, a w Polsce są współwłaścicielem Sokołowa.

Czy Polscy rolnicy teoretycznie potrafiliby się zjednoczyć i stworzyć Polish Crown?
Na początek byłaby to grupa zakupowa dla powiedzmy 10.000 drobnych rolników, udział każdego rolnika wynosiłby 100zł (np. 100 akcji), wszelkie zakupy nawozów, sprzętu, itd. szłyby przez tą firmę, mógłby iść przez taką grupę też silny lobbing, itd.
Czemu k.... czegoś takiego nie stworzą? Sądzę, że wystarczyłaby znacznie mniejsza grupa - nawet 100 rolników - spółka z o.o. z kapitałem zakładowym 100.000 zł, udział każdego rolnika to 1000zł.

W stali działa grupa zakupowa Grupa Polska Stal S.A. - zrzesza obecnie jakieś 10 firm - dokonują wspólnych zakupów w hutach, przez wiele lat grupa spełniała swoją rolę. Tylko, że stal ma taką specyfikę, że docelowo na tym rynku zostanie 5 dużych graczy z sieciami hurtowni w całej Polsce mających 60-80% rynku i cała masa pcheł.

W rolnictwie taka grupa zakupowa świetnie mogłaby się sprawdzić z korzyścią dla małych rolników z niekorzyścią dla dużych producentów wszystkiego co w rolnictwie potrzeba. Taka grupa działająca w imieniu rolników mogłaby negocjować z dostawcami sprzętu, pasz, nawozów - znacznie niższe ceny i długie terminy płatności, co znacznie pomogłoby w płynności małemu rolnikowi. GPR (grupa polskich rolników pobierałaby od swoich udziałowców symboliczne marże). Oczywiście istnieje podstawowy problem - jeśli gpr kupowałaby na długie terminy i tak samo długie terminy dawałaby swoim udziałowcom czyli rolnikom to jeden czy drugi cwaniak przestałby płacić swoje zobowiązania, ale na to też można by znaleźć odpowiednie zapisy w celu zabezpieczenia interesu większości i samej idei.
co o tym sądzisz Dragomirze?
wypowiedzi: 228
wątków: 3
no właśnie
17.03.2009 (Wt) 20.38 (5600 dni temu)
właśnie o to mi chodzi !
nie o pomoc państwa w zakresie tworzenia grup, tylko nie utrudnianie im życia.

Tak jak pisałem wcześniej - grupy takie powstają w Polsce i są naprawdę konkurencyjne: oferują towary po niskich cenach (polskie towary po niskich cenach sprzedawane na zachodzie oczywiście). Jedyny minus to taki, że są duże utrudnienia w organizowaniu takich grup producenckich na gruncie prawa polskiego... Tzn. są środki unijne do wsparcia takich grup, jednak zwykle wymagania papierologiczne są koszmarem dla poszczególnych rolników.

Pisząc o ukierunkowaniu myślenia o rolnictwie i ekonomii w rolnictwie w warunkach polskich, miałem na myśli właśnie nie likwidowanie małych gospodarstw - bo tak jak mówisz mariosz - będzie to proces długotrwały, bolesny i obarczony POLITYCZNYM ryzykiem. Chodzi o dostosowanie pomysłu na miarę polskiego rolnictwa.

Takim patentem są właśnie grupy producenckie. Oczywiście, trzeba by wprowadzić pewne mechanizmy, które zachęciłyby rolników do udziału w takich grupach - udostępnianie materiału genetycznego, siewnego itp., kontraktacja usług i dostaw (np. rolnik jako członek grupy dostaje 300 prosiąt do "utuczenia" prosięta to jego zwrócony wkład w grupę, który "sprzedaje" wewnątrz swojej grupy - oczywiście "wkład" pozostaje wewnątrz grupy jako kolejne 300 prosiąt do tuczu, itp. w zależności od kierunku produkcji).
i jeszcze:
Świetnym przykładem dla mnie jest Austria: tam małe domowe gospodarstwa prosperują na polu USŁUG właśnie - tj. człowiek ma pasiekę, kilkadziesiąt pni, produkuje miód i zarabia na pokazywaniu w środku miasta (piwniczka z klimatem) jak się robi miód. Miód sprzedaje w 100 smakach (kawowy, orzechowy, waniliowy, truskawkowy, itp.), w słoiczkach 10 gramowych, a nie tak jak u nas w półlitrowych (oczywiście za taki mały słoiczek bierze więcej niż u nas za pół litrowy). No ale tu wchodzi marketing usług - u nas jeszcze czarna magia niestety.... Nie wspomnę, że w Austrii właśnie w każdej chałupie jest legalna bimbrownia...... U nas też prawie - a to robi różnicę
wypowiedzi: 228
wątków: 3
jeszcze słówko
17.03.2009 (Wt) 20.56 (5600 dni temu)
odnośnie zabezpieczeń w takiej "grupie zakupowej" (i sprzedażowej).
Myślę, że trzeba by to było rozwiązać w inny sposób:
1. wstępując do takiej grupy wnosisz wkład (np. 1000zł)
2. ustalamy kierunek produkcji (sprzedaży) - niech to będzie u nas ten eksport ekowieprzowinki na zachód.
3. musimy mieć: paszę i materiał siewny, ustalony materiał genetyczny, masarnie, środki przewozowe.

Wyjściem jest dla mnie kontraktacja, czyli: wyliczamy ile paszy potrzebuje 300 prosiaczków, aby stać się tucznikami, ile trzeba posiać zbóż, żeby wyprodukować określoną ilość pasz. Następnie kontraktujemy (zapewniamy) wyliczoną ilość u naszych "wspólników".

Czyli: jeden dostaje materiał siewny i dostarcza określoną ilość paszy za określoną cenę (jeśli wyprodukuje więcej- jego sprawa - może sprzedać na rynku);

drugi dostaje paszę i produkuje 300 prosiąt za określoną cenę i zapewniony zbyt (jak wyprodukuje więcej - jak wyżej);

trzeci dostaje prosięta i paszę produkując "gotowe" tuczniki - ten jeśli uda mu się z otrzymanej paszy wyprodukować większą ilość mięsa - otrzyma więcej kasy. Każdy jakiś procent dochodu wrzuca do spólnej skrzynki...

Jest to oczywiście wersja "maksimum" bo można by było kontraktować na początku dostawy bez dostarczania materiału (środków produkcji) bazowego...

Dalej już przetwórstwo (to można załatwić pośrednikami, lub we własnym zakresie), można stworzyć sieć pośredników z własnych członków.

Oczywiście to jest pisane na gorąco i ma pewnie z 1000 wad, ale myślę, że jest do zrobienia. Mało tego niektórzy się nawet na takie rozwiązania zaczynają porywać...
wypowiedzi: 52
wątków: 6

nie pobudzać, tylko mądrze regulować
17.03.2009 (Wt) 20.56 (5600 dni temu)
Uważam, że najważniejszymi działaniami, jakie warto podjąć dla dobra polskiej gospodarki są:
1. Reforma systemu edukacyjnego - cały jest kompletnie bezmyślny.
2. Reforma systemu politycznego - aktualny prowadzi do wybierania do władzy niewłaściwych ludzi, którzy są w niewłaściwy sposób motywowani do pracy. Jest bardzo podatny na wpływy silnych grup nacisku o partykularnych interesach.
3. Reforma systemu prawnego - jest niestabilny, nieprzewidywalny, nieefektywny i niesprawiedliwy.
4. Reforma systemu opieki zdrowotnej - jest nieefektywny, niesprawiedliwy i pracownicy są źle motywowani.
wypowiedzi: 228
wątków: 3
do kolegi
17.03.2009 (Wt) 21.06 (5600 dni temu)
myślę, że z Twoich postulatów możliwe są jedynie te:
1. reforma edukacji (kretynizm totalny obecnie)...
2.reforma systemu prawnego - ale w części dotyczącej stabilności (i może kiedyś efektywności). Sprawiedliwy nie będzie - uwierz. Wygra zawsze ten przed sądem, kto ma mądrzejszego gadułę
3. Reforma opieki zdrowotnej (jak dla mnie sprywatyzować w cholerę - i tak trzeba płacić).
Reforma systemu politycznego jest wg mnie skazana na porażkę: Właściwy człowiek w polityce, to ewenement na skalę światową, nie tylko krajową... Ludzie, którzy się nadają do tego, są na tyle inteligentni, że nigdy nie startują do takich gremiów....
wypowiedzi: 28
wątków: 0
coś od rolnika
18.03.2009 (Śr) 15.04 (5599 dni temu)
Tak sobie przeczytałem ten wątek cały i tak sobie pomyślałem: wątek jest o gospodarce jako całości a wy tu rzuciliście się na rolników jak "szczerbaty na suchary". w dziale gospodarki jakim jest rolnictwo jest tylko 1 problem do rozwiązania (a raczej do zmiany) i oczywiście go zauważyliście, ale nieco późno. A powinniście od niego zacząć. Chodzi oczywiście o mentalność. To ona jako jedyna sprawia że rolnictwo takie jest jakie jest. tylko młode pokolenie, które jest wyedukowane ma zmienioną mentalność i jest w stanie zmienić wieś naszą na lepsze. nikt inny tego nie zrobi. mentalności rolników pow.38lat już praktycznie nie bardzo da się zmienić. A po 45 lata to już wogóle. A co najważniejsze: nie zrobicie tego, tym bardziej im taki człowiek ma słabsze wykształcenie (i znów wracamy do mentalności). z kolei rolnicy podchodzą do zmian nieufnie i od razu krzyczą. A to jest spowodowane urazami z poprzedniego systemu. Jak to władza experymentowała z rolnictwem. Możnaby o tym pisać i pisać ale wszystko sprowadza się do mentalnośći (jeśli chodzi o zmiany).
Co do dopłat: Jest ich dużo (w/g klasyfikacji) jednak ja wspomnę o 2 zasadniczych: dopłatach bezpośrednich (tzw. obszarówki) i funduszy na rozwój gospodarstw. Te 1 pozwalają czasem przeżyć. ktoś kto ma 300ha i ma samą produkcję roślinną (nie ma zwierząt) musi mieć kontr5akty na zbyt. ale ceny nie przewidzi i jak jest niska to produkcja mu wychodzi na zero. wówczas ratują go dopłaty. pozwalają mu nie zbankrutować. Myślicie że rolnicy wychodząc na drogi robią to bezmyślnie? nie robią tego ci co mają po 2-5ha. wychodzą właśnie tacy. jesienią jak zaczynał się kryzys otwarte były granice z ukrainą i ona zaczęła exportować do nas przenicę. kryzys się pogłębiał u nich więc spieniężali towar (pszenica) i wymieniali na dolary. rolnicy grzmieli by wprowadzić cła, ale nasz minister sawicki jakiś taki był opieszały (razem z brukselą) więc ceny się wyrównały rynki się zapełniły i u nas produkcja stała się niopłacalna. więc na miejscu rolników co byście zrobili? macie na magazynach ok.1000 ton zboża. pokryje to ledwo wasze koszty produkcji. właśnie dopłaty was ratują przed bankructwem. Ale należy 0amiętać że wina jest w 80% polityków (czyli biurokracja). A rolnice w UE mają zatwierdzoną cenę minimalną. tzn. że jak ja sieję na wiosnę to jesienią mam zapewnioną cenę minimalną za którą sprzedam zboże. a w polsce tego nie ma. a to są dopłaty (tylko inny rodzaj). Jeszcze 1 aspekt: im gospodarstwo mniejsze tym większy % wszelakich (podkreślam słowo wszelakich) dopłat idzie na konsumpcję. te programy wolno-środowiskowe to jest zapomoga i nic więcej (i inne pomoce - ALE podobne to tego i skierowane do małych gosp.). To pompowanie wody do studni. Co innego obszarówki (u mniejszych to idzie na konsumpcję).U większych te środki się inwestuje (czytaj: cel ich przeznaczenia zależy od specyfiki gospodarstwa). Co do środków UE na inwestycje w gosp. To jest najlepsza sprawa. to dzięki nim możecie jadąc drogą pooglądać porządne maszyny. to dzięki tym środkom ronicy nadrobili min. 10 lat do rolników z starej UE. Oczywiście aby je dostać należy spełnić szeger warunków. Te warunki porządkują gospodarstwo i wprowadzają należyty porządek w nim. A wielu rolnikom tego się niechce robić bo "po co?" (i wracamy znów do mentalności). Co do tych środków osobiście sam korzystałem i korzystam nadal..... więc uwierzcie, bo wiem o czym piszę. Choć nie ukrywam że biurokracja to była "łojezu". Co innego że ktoś bierze na ciągnik jakieś unijne pieniądze i kupuje za te mercedesa no i przedstawia lewe faktury za ciągnik.
Co do krusu. rolnicy płacą kwartalnie 275pln. Ale problem z krusem to problem polityków. to tam należy szukać rozwiązania. to problem biurokracji. jeśli wrzucimy całe rolnictwo do zusu to 80% zbankrutuje i wy jako "dawni" zusowcy i po ewentualnej reformie "nowi" rolnicy zusowcy będziemy tych bankrutów utrzymywać płacąc im wszelakie zapomogi społeczne. nie wspominając tych miastowych rolników co zarobią na tych bankrutach. Problemem są rolnicy z "marszałkowskiej" co powykupowali po kilkaset ha. ziemi (z reguły to woj. war-maz.) a w życiu na oczy tego jej widzieli. Pośrednicy ANR (Agencja Nieruchomości Rolnych ) łącznie z politykami.... Więc znów wracamy do mentalności tyle że politycznej. w myśl zasady z PRL - to co państwowe to niczyje. Czyli można sobie pokraść. Ja osobiście jestem za reformą. ale za mądrą. taką która faktycznie pozwoli zarobić naszej gospodarce (jako polski), ale też nie będzie mi uciążliwa. A to muszą zrobić politycy nasi kochani. Ale kiedy?
Co do PSL - oszczędzę sobie komentarza.
Wspomonaćie coś o PGR-ach. To ja mam taką małą prośbę byście tego nie robili. Szkoda słów.
Co do grup producenckich - macie rację jak najbardziej. tylko oczywiście wracamy do początku - mentalność. Sprubujcie przekonać rolnika by pracował z innym i dzielił się maszynami (niekiedy wartymi ponad 0,5mln. PLN)
wypowiedzi: 228
wątków: 3
.
18.03.2009 (Śr) 22.15 (5599 dni temu)
Dżizus gava wrzucaj jakieś entery bo oślepłem
wypowiedzi: 28
wątków: 0
.
19.03.2009 (Cz) 13.56 (5598 dni temu)
A po co? Tekst tak wygląda krócej, zwięźlej i czyta się go jak (powiedzmy) gazetę. A entery były, nawet 3.
wypowiedzi: 281
wątków: 18
Co ja mogę, biedny miś...
20.05.2009 (Śr) 00.46 (5537 dni temu)
Powiem szczerze, że przeczytałem wszystko (proszę o brawa za ten wyczyn ) i nie wiem, czy bardziej podziwiam wiedzę, czy zrozumiały sposób jej wyłożenia, czy sposób jej umotywowania, czy chociażby kulturę wypowiedzi.
Panowie, naprawdę, olbrzymi szacunek. Serce rośnie, jak się widzi że jednak są w tym kraju ludzie, którzy myślą i dążą do ustalenia wspólnego stanowiska (a podobno gdzie 2 Polaków tam 3 opinie).
Koniec offtopu tytułem wstępu.
W takich warunkach nie mam szans na jakąkolwiek polemikę ale pozwolę sobie podzielić się swoimi spostrzeżeniami, trochę fermentu w tej jednomyślności się przyda.

1) Mam rodzinę na wsi (Biała pod Chojnowem, Dolny Śląsk). Od par lat ludziom żyło się coraz lepiej. Młodzi mężczyźni wyjeżdżali za granicę, do pracy jako Gasarbeiterzy i przesyłali do domu pieniążki. Ostatnio wiedzie się gorzej - jest kryzys, więc pracują na wsi. Budują nowe domy (dla członków rodziny którzy na stałe przeprowadzili się do Legnicy, Wrocławia lub dalej), łatają sypiące się Bizony. Niektóre dzieci mają nawet komputery, komórki. Moja rówieśniczka właśnie zdaje na Uniwersytet Przyrodniczy - będzie leczyć krowy we wsi po znajomości, poza wsią odpłatnie i nielegalnie bo instytucja "torbaczy" (objazdowych weterynarzy) została zabroniona, głównie dzięki Izbie Weterynaryjnej - to idealny przykład zbiurokratyzowanej instytucji, która w praktyce tylko uprzykrza życie ludziom, których pracę miała usprawnić (decydenci w 99% nawet nie są po studiach weterynaryjnych).
Piszę o tym, gdyż mam wrażenie że strasznie szufladkujecie polskich rolników - na wielkich, zmechanizowanych obszarników którzy odkrawają największy kawałek tortu z wisienką, i biedne, prymitywne rodzinne faremki w zabitych dechami wsiach.
Ta wieś - owszem - składa się ze starych "panów Władziów" i stetryczałych "buraków" uprawiających kartofle i buraki. Ale są też młodzi ludzie, którzy wszystkimi siłami chcą się z tego wyrwać do miasta, gdzie widzą swoją przyszłość.
A poznają to głównie dzięki temu, że mają szansę uczyć się w mieście. Rozumiem, że np. w podlaskim o coś takiego może być trudno, ale skoro udało się na Dolnym Śląsku, to czemu nie tam?

2) Dragomir, Twój plan jest w ogólnym zarysie bardzo interesujący. Ale wśród tych 1000 wad chyba najważniejszą jest czynnik losowy, który u starych rolników zawsze wzbudza panikę. Na słowo "ryzyko" od razu się usztywniają. Co będzie jeśli pola z ziarnem zostaną spalone przez jakiegoś popaprańca (mój wujek właśnie w ten sposób stracił owies dla swoich koni), albo przyjdzie gradobicie? Świnie mogą zachorować (świńska grypa szalejee! ), mogą też zostać skradzione. Nasuwa się odpowiedź - ubezpieczyć. Ale nie ubezpieczają, bo szkoda im forsy. Wolą za te pieniądze obsiać inne pole. Bądź co bądź katastrofa nie pojawia się rokrocznie.

3) Piszecie o mechanizacji. "Problem" z nowym sprzętem jest wg. nich taki, że trzeba go serwisować. Stare Bizony mają to do siebie, że może je naprawić pierwszy lepszy parobek byle jakim kawałkiem żelastwa. Tamci ludzie nie lubią zmieniać przyzwyczajeń (nieracjonalna mentalność)...
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

ciekawy blog
21.05.2009 (Cz) 19.49 (5535 dni temu)
natrafilem ostatnio na blog Tomasza Urbasia - http://urbas.blog.onet.pl/. Polecam!
dogłębnie analizuje on przyczyny obecnego kryzysu oraz błędy systemu bankowego, zarówno w Polsce jak i USA.

ostatnio próbuje on stworzyć organizację RUCH - http://www.ruch.org.pl/.LINK]
  
wypowiedzi: 187
wątków: 4

06.06.2009 (So) 12.24 (5519 dni temu)
Apropo dobrych blogów:

http://zezorro.blogspot.com/

http://wojciechbialek.blox.pl/html

http://www.adamduda.pl/

http://hansklos.blogspot.com/

http://panika2008.blogspot.com/

http://kryzys.mises.pl/
  



Forum >> o gospodarce >> czy warto i jak pobudzać gospodarkę PL?