gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> o gospodarce >> Kryzys w Polsce

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 14
wątków: 4

Kryzys w Polsce
05.06.2009 (Pt) 23.34 (5520 dni temu)
Mam mala prosbe do wszystkich ktorzy interesuje sie ekonomia, a jeszcze bardziej do tych ktorzy pracuja w finansach.

Moglibyscie opisac na ile w Polsce odczuwalny jest kryzys i jakie sa jego oznaki ? Te o ktorych mozna poczytac w gazetach ale tez te ktore mozna zaobserwowac w zyciu codziennym.

Nie mieszkam w Polsce od dosc dawna, a z rozmow z rodzicami odnosze wrazenie ze praktycznie nie odczuwaja kryzysu. Bardzo ciekawia mnie wiec wasze opinie (jak kogos interesuje to moge opisac jak to wyglada u mnie - Francja).

PS. Jeszcze jakbyscie mogli zalaczyc linki do ciekawych polskich blogow i stron ekonomicznych to bylbym bardzo wdzieczny.
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Moja opinia...
05.06.2009 (Pt) 23.58 (5520 dni temu)
Kryzys w Polsce jest niemal nieodczuwalny. Najbardziej zwolniło budownictwo - ale to przejściowe... W ślad za tym wzrosło bezrobocie, ale to również minimalne, bo budownictwo, to największy obszar "szarej strefy"... - tutaj mamy duże przekłamanie w danych statystycznych...
Prawda jest taka, że stagnacja w tym sektorze lada moment minie, a to za sprawą RPP, która - moim zdaniem - bardzo prawidłowo zareagowała, obniżając stopy procentowe. W skutek tego działania, mamy w tym momencie sytuacje - okazję - jak nie prędko się zdarzy... Jeśli ktoś planuje jakieś inwestycje natury budowlanej, to teraz jest na to najlepszy moment - sumaryczne koszty są 0 20-30% mniejsze, niż w roku ubiegłym...

Najgorsze - ale tak naprawdę najlepsze - są "wychamowania rynku" na skutek zmniejszenia napływu kapitału zagranicznego - przede wszystkim inwestycji.

Jeżeli Polacy rozegrająto dobrze - ruszą swoje oszczeności lub nawet wezmą kredyty - to na pewno Polsk nie straci.

Duży udział w takiej opini ma fakt, że żeby coś staracić, to najpierw trzeba coś mieć W Polsce praktycznie nie ma nic polskiego - produkcji, przemysłu etc. Mało jest również inwestycji, realizowanych tylko przy udziale kapitału narodowego. Polska obecnie jest rynkiem typowo konsumpcyjnym

Efektem tego wszystkiego będzie... Powolny spadek cen produktów pochodzenia zagranicznego Ceny produktów polskich niestety skoczą - tutaj kłania się typowo polski (głupi" tok rozumowania...

Summa summarum: Polska będzie krajem, który jako jeden z niewielu skorzysta na obecnym kryzysie; a już na pewno najlepszym z całej UE
wypowiedzi: 187
wątków: 4

06.06.2009 (So) 11.42 (5519 dni temu)
Wypowiedź poprzednika jest chyba zbyt optymistyczna.

Owszem, w Polsce kryzys jest mało odczuwalny. Jak do tej pory najbardziej bolesna była obrona poziomu 5 przez EURPLN, udana zresztą. Od tej pory złotówka wydaje się być w mairę stabilna i przewidywalna (był jednorazowy skok, ale to rząd spłacał resztówki Gierka). Odczuli to mający kredyty w walutach obcych, zwłaszcza hipoteczne w CHF. I jak narazie jest to obecnie jedyna grupa która może powiedzieć, że "odczuwa kryzys".

W kość dało nam też spowolnienie u naszych głównych partnerów handlowych (zwłaszcza Niemiec), gdyż padł przez to eksport; na szczeście deprecjacja PLN częściowo zniwelowała straty na wolumenie obrotów. Więc obecnie największe problemy mają firmy typowo eksportowe.

Najmocniej trzyma się u nas obecnie popyt wewnętrzny, toteż żadnego uzasadnienia (nawet keynsowskiego) nie mają postulaty pobudzania popytu. U nas leżą inwestycje zagraniczne i eksport. O ile w stosunku do drugiego to niewiele można zrobić, to odnośnie pierwszego polityka zwiększania zaufania do Polski może dać dobre rezultaty. Niestety rząd w zasadzie nie moze tu zdziałać cudów - najistotniejsze elementy są jakie są: brak własnego systemu finansowego (prawie wszystkie banki to filie banków zagranicznych), bardzo uboga baza know-how (brak istotnych przewag konkurencyjnych), mętne przepisy podatkowe i skstniałe finanse publiczne; tu potrzeba prawie rewolucji. Najlepiej było coś tu podziałać w latach 2005-2008, lecz niestety PiS przespał sprawę i budzimy się trochę z ręką w nocniku.
Rząd prowadzi trochę marsjańską rachunkowość: przesuwanie płatności, przerzucanie deficytu do jednostek budżetowych, konwersja zadłuzenia na kredyty bankowe i optymistyczne prognozy. Faktem jest, że przychody budżetowe spadają, a wydatki rosną; przy klinczu politycznym ze strony prezydenta, sytuacja jest nieciekawa: nie mozna podnieść podatków, nie mozna zmniejszych wydatków sztywnych. Pozostaje dalsze zadłużanie się.

A odnosnie RPP i stóp, to prosze zauwazyć, że jesteśmy na drodze stagflacyjnej (jak zresztą reszta zachodniego świata): inflacja nie spada mimo spadku tempa rozwoju, zaś spread na obligacjach spadł drastycznie co zwiastuje podwyżki stóp. Czeka nas więc stagnacja z inflacją, bądź recesja z wysokimi stopami.

Kryzys w Polsce bedzie dopiero w Q3 i Q4. To koniec roku bedzie kluczowy, bo wtedy zaczną upadać firmy, bezrobocie moze znacznie wzrosnąć - wtedy można bedzie powiedzieć, że palec kryzysu dotknał Polaków. Mam oczywiście nadzieję, że do tego nie dojdzie, lecz sytuacja jest doprawdy nieciekawa. Nałozy się na to kolejny krach na giełdach - obecna pompowana papierowo mini-hossa musi pęknąć, a bedzie to niezwykle bolesne.
  
wypowiedzi: 14
wątków: 4

06.06.2009 (So) 12.28 (5519 dni temu)
Wydaje mi sie tylcia ze twoja opinia o rychlym minienciu stagancji na rynku budowlanym jest zdecydowanie zbyt optymistyczna. Nie wiem jak jest w Polsce (istnieje moze odpowiednik indeksu Case-Shiller dla Polski ?) ale generalnie na swiecie ceny mieszkan sa bardzo wysoki w historycznym ujeciu (no moze poza Japonia oczywiscie ). Fakt ze w Polsce jest istnieje kilka pozytywnych czynnikow (jednym z glownych wydaje mi sie byc powrot pracownikow z Wielkiej Brytani w zwiazku z drastycznym pogorszeniem sie sytuacji na wyspach), ale watpie by wystarczyly one do odwrocenia trendu.

Odnosnie skorzystania przez Polske na kryzysie, to tu sie chyba zgodze. Bylismy o krok od wielkich problemow (to o czym mowil mande - waluta), ale wyglada na to ze najgorszy okres jest juz za nami w tym wzgledzie (nawet jesli zlotowka dalej spadnie, to nie powinno to byc az tak gwaltowne jak wtedy). Zawsze ciekawi mnie dlaczego w wiekszosci gazet na zachodzie czytam ze to Europa Wschodnia najbardziej cierpi na kryzysie i ciagnie srednia Europy w dol. Zaraz zaraz, o ile sie nie myle (a Wy najwyrazniej macie podobne zdanie) to jest dokladnie na odwrot...

Mande, wspominasz o stagflacji. O ile pierwsza czesc (stagnacja) nie jest jeszcze nieunikniona, to ta druga (inflacja) jest juz pewnikiem, zwlaszcza za oceanem. Ostatnio slyszalem zreszta opinie, ze to bardzo dobry okres zeby sie zadluzyc (problem oczywiscie w tym zeby znalezc bank ktory zechce pozyczyc...). Co o tym myslicie ?

I jeszcze ostatnie pytanie. Jak to wyglada w bankach i instytucjach finansowych w Polsce ? Sam koncze studia i jestem aktualnie na stazu w tej dziedzinie i generalnie nie wyglada to zbyt wesolo (zwlascza we wszystkim co dotyka gieldy) - praktycznie zero nowych projektow, masowe zwolnienia albo zachety do odejscia. Z drugiej strony mam wrazenie ze masa nowych projektow zostanie wymuszona przez rzady i komisje bankowe, glownie w dziedzinie zarzadzania ryzykiem i kontroli (nie ma sie co ludzic, do dzis praktycznie nic nie zostalo zrobione, nawet po AIG i innych Kervielach...).
wypowiedzi: 187
wątków: 4

06.06.2009 (So) 12.44 (5519 dni temu)
Co do tego kto kogo ciągnie, to na polskie PKB największy wpływ mają Niemcy: PL to wóz, a DE to koń - teraz koń się potknął i zarył nozdrzami w ziemię.

Bardzo słabo mają się kraje bałtyckie (dwucyfrowa dynamika PKB na minusie oczywiscie) i Ukraina (dane utajnione, ale lepiej niż -20% na pewno nie jest). Na Białorusi nie ma z czego spadać tak zabardzo, a i danych nie ma. Rosja też nurkuje. Czechy były bardzo otwarte eksportowo i recesja w strefie Euro ciagnie je w dół. Słowacja natomiast cierpi z powodu populistycznego kursu wymiany korony na euro. Węgry to przykład jak nie należy prowadzic polityki fiskalnej w latach hossy i tu faktycznie moz na powiedzieć, że ciągną w dół, ale bardziej region, niż Europę.

Ogólnie tendencja jest jasna: Zachód ciagnie w dół uzależniony od niego Środek i Wschód. Polska okazała się jeszcze najmniej zależna i dlatego tak dobrze wypada.

Co do inflacji ... tu zdania są podzielone, ale spór toczy sie głównie o horyzont czasowy . Obecnie dwie grupy ludzi kupują złoto: ci któzy chcą sie uchronić przed deflacją i ci którzy chcą sie uchronic przed inflacją . Patrząc krótkoterminowo, to raczej w USA i EURO scenariusz deflacyjny (delewarowanie, zamykanie linii kredytowych). W dłuzesjz perspektywie w USA spora infacja (śmieci zmonetaryzowane na bilansie FED dwukrotnie przewyższają bondy rządowe w posiadaniu FED - nie ma czym ściągać nadmiaru M0 z rynku i jak tylko koń ruszy, to spod kół uniesie się wielki obłok dymu inflacji ). W EURO sytuacja nie jest jasna, ale prawdopodobnie też czeka nas drukowanie i umiarkowana inflacja, a na pewno będzie tak na Wyspach. Co do Polski, to jak powiedziałem: albo będzie powtórka z rozrywki sprzed 20 lat, albo Skrzypek na dachu NBP powtórzy Balcerowicza i powieje arktycznym powietrzem .
  
wypowiedzi: 260
wątków: 6
A ja Wam powiem jedną rzecz...
06.06.2009 (So) 14.50 (5519 dni temu)
Jakiej nie znajdziecie w żadnych gazetach. Nie ujawnią jej również jakieklowiek statystyki; dlatego, że mówimy o czymś, co nie jest ewidencjonowane...

Polacy... Masa naszego narodu od lat bytuje na tzw. "saksach". Ocenia się, że napływ gotówki za zagranicy, do kraju, uzyskanej z tego tytułu... i dalsze inwwstycje prywatne; w świetle zderzenia koninktur, przekraczają te, rodzimego pochodzenia... Ale to nie wszystko. Polacy mają jeszcze aktywa - pozamrażane i ulokowane... I tu tkwi jedno z sedn sprawy: Banki obawiają się, że jeżeli polscy obywatele zarządają od nich swoich pieniędzy, to będzie to dla nich tragedia... A tak się stanie. Podobnie z resztą jest na zachodzie - ludzie nadal tendencyjnie zamrażają gotówkę (lokaty itp.), zamiast ją inwestowć w lukratywne rynki... Nie piszę tu rzecz jasna o jakichś rekinach finansjery, ale o zwykłych ludziach... Jednak uwieżcie mi, że w obecnej sytuacji odegrają oni kluczową rolę - giganci już dawno zareagowali. Ilu na świecie jest takich drobnych ciułaczy? Na pewno sporo; więc mówimy o potężnym wolumenie (ilośćxwartość)... I tego najbardziej obawiają się banki - stąd taka, a nie inna polityka banków - strach. Tak samo jest w Polsce... Jeżeli polacy uświadomią sobie, że teraz, w niektórych sektorach, jest najlepszy moment na inwestycje, to większość banków może zniknąć z naszego rynku...

Co do optymizmu - mojego Chyba wszyscy się zgodzą, że już dawno minął czas, w którym Polak usiądzie i poczeka, aż rząd rozwiąże problem Przyjrzyjcie się proszę wiekom historii i zobaczcie, co robi Polak, jak jest mu ciężko....

PS. Tylko głupiec w obecnej sytuacji inwestuje w złoto...
wypowiedzi: 187
wątków: 4

06.06.2009 (So) 15.27 (5519 dni temu)
Jakieś to mętne i niejasne dla mnie. Brakuje mi tu jasnego związku przyczynowo-skutkowego oraz potwierdzenia tego jakimis danymi.

Transfery do Polski od pracujacych za granicą są oczywiście spore, ale to nie są astronomiczne kwoty, mozna je znaleźć w Internecie. Podobnie ma się sprawa z lokatami ludności - nie są to jakieś kokosy - wszystko dostępne na stronie NBP. A ludność w Polsce obecnie jest w stanie transferować sowje pieniądze jedynie z lokat do fundó inwestycyjnych i na odwrót. Na cud bym nie liczył.

A run na banki to oddzielna historia ...
  
wypowiedzi: 14
wątków: 4

A wlasnie ze znajdziemy :)
06.06.2009 (So) 15.31 (5519 dni temu)
Oficjalnie, nasi rodacy pracujacy na wyspach przeslali do Polski okolo 6 miliardow euro w 2008 roku. Oczywiscie trzeba sie liczyc z tym ze duzo zostalo tez przeslane nie oficjalnie, ale mozna znalezc dosc konkretne dane (czytalem kiedys dokladny artykul o tym, ale nie moge znalezc teraz).

Odnosnie sektorow w ktore warto inwestowac, o jakich dokladnie myslisz tylcia ? Osoboscie uwazam ze teraz jest dobry czas na inwestowanie bo firmy sa wyceniane dosc nisko a zwlaszcza instytucje finansowe, aczkolwiek nie bylbym az takim optymista - wiele sektorow ma duze klopote (chociazby samochodowy) i nie bardzo widac jak z tego mozna wyjsc w najblizszym czasie.

A biorac tak ogolnie, to nie rozumiem troche twojego toku rozumowania Oczywiste jest, ze w koncowym rozliczeniu to wlasnie drobni ciulacze decyduja o wszystkim. Nie bardzo za to widze co masz na mysli ze maja oni powyciagac pieniadze z bankow i zainwestowac - chodzi Ci o to ze Polacy za duzo oszczedzaja pieniedzy generalnie, czy raczej ze zle lokuja te ktorych nie wydaja ?
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Żle lokują...
06.06.2009 (So) 15.52 (5519 dni temu)
Przy tym, co obecnie dzieje sięna rynkach, można nawet pokusić się o opinię, iż istnieje ryzyko straty, na środkach ulokowanychw bankach...

Co ciekawe... Spotkałem się ze "strategią"... nieuczciwą, ale legalną. Wygląda ona następująco: Bank posiadający przedstawicielstwa w Polsce, na któego kontach są pieniądze Polaków, likwiduje te przedstawicielstwa... Przepisy wewnętrzne banku wyraźnie określajązasady wypłąty dużych sum, likwidacji kont etc. Teraz pytanie kluczowe: Jak przeciętny kowalski ma wykonać takie operacje, skoro w Polsce nie ma przedstawicielstwa banku? Fakt, że pieniądze odzyska, ale takie zagranie pozwoli na rozciągnięcie procedur w czasie; natyle długo, aby dany bank mógł je wykorzystać do własnych celów.

Co do inwestycji... Pole manewru jest pzeogromne - trzeba tylku uważać na szczegóły... Najlepszym rynkiem jest niewątpliwie rynek dewaloperski - od A do Z. Czyli żaden obrót wtórny. Jeżeli ktoś ma np ar ziemi, to jest w stanie utworzyć na nim mini osiedle domków jednorodzinnych 250m2 na jeden domek o pow 150 m2 (120 mieszkalnej, 30 użytkowej)... Osiedla rzecz jasna niskobudżetowe - domy do wykończenia wewnątrz. Koszt takiej inwestycji, to jakieś 0,5 mln. Końcowa cena takiego domku kształtuje się w okolicach cen mieszkań... Łatwo zatem wyliczyć zysk I uwieżcie mi, że sprzedaje to sięjak świeże bułeczki - polacy mają kasę... To też nieruchomość, zatem i o kredyt łatwo... A dom, to nie mieszkanie - te czynniki decydują o sukcesie

Co do informacji, że można znaleźć dane, o któych pisałem... Zapewniam, że od czasu nowelizacji ustawy "Gifowskiej", dane te, są w olbrzymim stopniu przekłamane (oczywiście w dół)...

PS. Dziwi mnie trochę fakt, że dane dotyczące WB podaje się w euro.
wypowiedzi: 14
wątków: 4

Latwo o kredyt ?
06.06.2009 (So) 16.08 (5519 dni temu)
To ja juz nie rozumiem. Z tego co piszesz to latwo o kredyt na dom/mieszkanie w Polsce ?

W krajach zachodnich banki bardzo zaostrzyly kryteria przyznawania kredytow od kilku miesiecy, i to nie tylko na nieruchomosci.

Wklepalem tak na szybko 'rynek nieruchomosci' w google i jeden z rezultatow daje:
http://przeglad-finansowy.blogspot.com/2009/04/rynek-mieszkaniowy.html

Nie bardzo sie to pokrywa z tym co piszesz tylcia, nie ?
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Hmm...
06.06.2009 (So) 17.36 (5519 dni temu)
Generalnie należy odróżnić dwie rzeczy:

Dom, a mieszkania; kredyt mieszkaniowy, a kredyt hipoteczny...

Poza tym, to nieproponuję sugerowania się artykułami, które są czyimiś narzędziami...
wypowiedzi: 14
wątków: 4

06.06.2009 (So) 17.53 (5519 dni temu)
Z tego co wiem to oba sluza do mieszkania w nich

Tak powazniej, to korelacja miedzy cenami mieszkan a cenami domow jest pewnie bliska 1 wiec naprawde nie widze roznicy (chyba ze w Polsce jest inaczej - dlatego pytam).
wypowiedzi: 260
wątków: 6
W Polsce...
06.06.2009 (So) 18.13 (5519 dni temu)
Wszystko jest inaczej... Nawet normalność

Wszystko jakoś rozbiega się o prawa własności...

Od choćby prosty przykład: Jak w Polsce pokażesz policjantowi dowód, a w nim adres lokalu, w którym jesteś zameldowany i powiesz, że nie możesz tam wejść, bo Cię wpóścić nie chcą, to policjant zaleci wezwanie ślusarza i sforsowanie zamków (drzwi)... no i oczywiście dopilnuje, żeby nikt Ci w tym nie przeszkadzał... Dlaczego?

Cóż... Widać odróżnianie tytułu prawnego od tytułu administracyjnogo, to nazbyt wiele, aby mieściło się w wymaganiach dla pracowników organów ścigania... (dodam, że prokuratorzy już tę różncę znają)

Ale to tylko dygresja...

Wracając... Najprostrza i zarazem najdotkliwsza różnica między domem, a mieszkaniem, jest taka, że w domu nie płacisz czynszu - tylko koszty stricto eksploatacyjne...

Mieszkania z reguły są częścią jakichś spółdzielni - które rzecz jasna trzeba z czegoś utrzymywać... Zatem mieszkania, mimo, że stanowią czyjąść odrębną własność, nakładają na owego właściciela konieczność opłacania czynszu. Różnica w wysokości czynszu pomiędzy lokalem własnościowym (właściciel odrębnej własności z prawem własności), a lokalem spółdzielczym (główny najemca z lokatorskum prawem własnościowym) jest praktycznie żadna - nadal trzeba utrzymywać pasożytniczy organ spółdzielczy, na który przypada ok 65% wysokości czynsu - reszta to ww. koszty eksploatacyjne... Do tego dochodzą wszelki ograniczenia, wynikłe z faktu, ze lokal stanowi integralną część większego obiektu.

Dlatego też istnieje olbrzymia różnica pomiędzy domem, a mieszkaniem; i to na niej opiera się różnica, pomiędzy kredytem mieszkaniowym, a hipotecznym... - takie strategie
wypowiedzi: 14
wątków: 4

06.06.2009 (So) 18.25 (5519 dni temu)
Wszystko ladnie, ale dalej nie widze roznicy jaka to ma stanowic dla sektora - jak sadze, w Polsce nie jest inaczej niz gdzie indziej - ceny, czy to domow czy to mieszkan spadaja a ilosc transakcji spadla do poziomow niewidzianych od kilku (lub nawet nastu, dziesieciu) lat.
wypowiedzi: 281
wątków: 18
Trochę rozluźnienia :D
27.06.2009 (So) 11.24 (5498 dni temu)
Ostatnio zapytałem youtube, co odpowie mi na hasło "kryzys gospodarczy" i powiem Wam, że słabo się orientujecie
Posłuchajcie sobie wypowiedzi Pana Jasnowidza http://www.youtube.com/watch?v=tPVip8Q-azk&feature opular


Niezły ubaw, hehe


DODANO: Nie mogę zamknąć adresu w tagu "link", bo wywala błąd. Zamiast " " powinny być znaki "=" i "p"
wypowiedzi: 228
wątków: 3
budownictwo
31.07.2009 (Pt) 22.49 (5464 dni temu)
z budownictwem nie byłbym tak pesymistyczny.

Weźmy pod uwagę, że ta branża to nie tylko budowa mieszkań ale i drogi, budynki użyteczności publicznej - ogółem infrastruktura. Owszem branża jest obecnie w dołku - który wg mnie wyjdzie jej tylko na dobre, ponieważ urealni ceny za usługi i pozwoli zmniejszyć koszty osobowe zatrudnienia fachowców w takich firmach.

Weźcie pod uwagę bardzo ważny fakt, że do tej pory praktycznie niewiele ruszyło inwestycyjnych projektów realizowanych ze strony rządowej/samorządowej - a to ze względu na procedury a to znów nie ruszyły środki unijne.
Od września zacznie się to powoli zmieniać - ruszają w olbrzymie ilości przetargi na usługi budowlane ze środków UE - wcześniej (pół roku temu) ceny były ok. 15 do 20% niższe od tych sprzed roku, i przedsiębiorcy bili się o każde "pewne" zlecenie instytucjonalne - teraz ceny powoli zaczynają szybować do poziomu mniejszego tylko o ok. 10% od tego sprzed roku.

Dodatkowa szansa takiej sytuacji, którą niewielu dostrzega, to fakt, że niewykorzystane środki (poprzetargowe) wracają z powrotem do konkursów UE- czyli realnie za te same środki można zrobić więcej infrastruktury. Według mnie skorzystamy na tym kryzysie, jeśli tylko nie będziemy robić nerwowych ruchów i siać zbędnej paniki.
wypowiedzi: 260
wątków: 6
Racja :)
31.07.2009 (Pt) 23.48 (5464 dni temu)
Drago ma rację...

Powiedzmy, że i ja wyrażę się nieco empirycznie

Obecnie finalizuję negocjacje (bez obaw - nie jestem inwestorem ) kilkumiliardowej inwestycji (bez obaw - nie jestem inwestorem ) - pół prywatnej i pół publiczej - trwające prawie pięć lat... To, że nastąpi finał, jest, w bardzo dużej mierze, zasługą kryzysu

Przede wszystkim w toku całokształtu działań wpadliśmy w biurokratyczny marazm, związany ze środkami unijnymi właśnie... W efekcie tego - analogie do upływu czasu - mimo, iż w ramach UE odnieśliśmy sukces, masa rzeczy uległa zmianie... Przede wszystkim koszty; w skutek czego 90% operatów szacunkowych, wycen, ekspertyz, symulacji, kosztorysów etc. można było sobie w tyłek wsadzić... Po tak długim czasie, aktualizacja danych mogła kosztować nawet kilkamilionów! Zasadnico na predsięwzięciu postawiono prysłowiową kreskę...

Dopiero kryzys (nie kojarzyć z tym z IBM ) spowodował regres; w zakresie cen materiałów i robocizn; w skutek czego dane stały się na tyle zbliżone, że wystarczyły zmiany w zakresie tzw. "narzutów" i obyło się bez aktualizacji Inwestycja ruszy jeszcze w tym roku

ALe to tylko przykład... Sytuacji takich w polsce jest masa... Masę mamy porostrzyganych przetargów z odroczonymi terminami realizacji, które stały w miejscu... Na skutek zbyt dynamicznego jak nanaszą gospodarkę wzrostu, wykonawcom bardziej opłacało siępłacić kary, niż realizować kontrakty i zamówienia publiczne

Obecnie - mówimy w przybliżeniu o około -30% różnicy do roku ubiegłego - sytuacja diametralnie się zmieniła... Kar już nie opłaca się płacić Spadły koszty wykonawstwa, a ceny wróciły do normy; nie tylko stabilizując się jako-tako, ale przede wszytkim wykazując tendencję spadkową...

Masa rzeczy ruszy; i to z przydsłowiowego "kopyta"

Dlatego też (pisałem już gdzieś tutaj o tym wcześniej) Polska osiągnie bardzo ciekawe wyniki na koniec tego roku... Nadal twierdzę, że odnotujemy najwyższe PKB w całej UE Dlaczego? Właśniez tergo powodu, o którym pisałem chwilę temu

Pozdrawiam pesymistów



Forum >> o gospodarce >> Kryzys w Polsce