Wielkie podziękowania dla wszystkich uczestników mini zlotu za wspólnie spędzony czas, wypite piwa, żarliwe dyskusje

. To opiszę wszystko co i jak… od końca…
Jestem cały i zdrowy w domu, po prysznicu i po krótkiej drzemce i właśnie dokończyłem opowiadanie

.
W domu byłem lekko po 15 - pociąg miał około 40 minut opóźnienia tym razem. (Szkic większości opowiadania już miałem)
Pociąg rusza, wreszcie odjeżdżam z tego dworca -> nie dziwię się wcale, że poprzednim razem w półśnie pomyliłem pociągi tutaj.
Lepiej późno niż wcale... pociąg wjeżdża na peron, 20 minut opóźnienia na starcie, ciekawe co będzie dalej...
Opóźniony pociąg wjedzie na tor X3 przy peronie Y3; pociąg Z przyjedzie opóźniony o około 15 minut, za opóźnienie przepraszamy, jednocześnie informując, że czas opóźnienia może ulec zmianie; opóźniony pociąg z A2 do B2 wjedzie wyjątkowo na tor X4 przy peronie Y4, prosimy pasażerów o przejście z peronu Y5 na Y4, za utrudnienia przepraszamy... (i tak w kółko przez prawie godzinę oczekiwania)
Wchodzę na peron, w tle słyszę:
pociąg z A do B wjedzie wyjątkowo na tor X przy peronie Y, prosimy podróżnych o przejście z peronu X2 na X, za utrudnienia przepraszamy,
Dokładnie mówią co i jak, dziwna sprawa z tą moją pomyłką z pociągami ostatnim razem tutaj. -
Poproszę lifta brzoskwiniowego;
...ale nie tego, proszę mi podać ten z lodówki -
ooo, faktycznie jest w lodówce, proszę Nie da się ukryć - jest gorąco, duszno, jestem spragniony (żeby nie powiedzieć suszy mnie

)
Kupuję w kasie bilet:
-
Poproszę bilet na pociąg inter regio o 11:25 do Warszawy zachodniej -
normalny, żadnej zniżki ? -
Żadnej (tonacja lekko ironiczna)
Nie pomyślałbym, że dosłownie wszystkie panie sprzedające bilety na dworcach tak się o mnie martwią
Jak nie umiesz do dobrego tramwaju wsiąść to teraz idź na pieszo... (i jakieś 2km na pieszo idę...)
No kxxxa co za miasto -> żeby ulica dworcowa nie była przy dworcu, wysiądziesz teraz i jakieś 2km na pieszo będziesz miał :-/ Wstaję i zaczynam dokładnie studiować plan miasta z rozrysowaną krakowską siecią tramwajową.
Kilka przystanków minęło...
A może wstanę i dla pewności sprawdzę, że ta dworcowa jest przy dworcu... Szybko obserwuję rozkład jazdy tramwajów na przystanku, w pamięci mam to, że
Spoko mówił, że 5 i 10 jadą na dworzec, ale są tam jeszcze inne. I widzę, że na przystanek dworzec albo tunel dworcowy jadą: 5, 10, 14, 40. A 9 jedzie przez przystanek dworcowa.
Nieźle, nieźle, szczęście powraca
-> miałem 50% szans na wybór przystanku w dobrą stronę i od razu trafiłem i już widzę tramwaj podjeżdża. (numer 9) Szybko sprawdzić czy ten jest dobry... Nie 300 metrów, a z 1km
. Wychodzę z hostelu...
Hmmm przy tej ulicy nie ma linii tramwajowej, to było 300 metrów w prawo, w lewo, czy w drugie prawo ? Ruszam w prawo...
To się nazywa ironia losu... Mieszkałeś w akademiku to lubiłeś brać długie gorące prysznice wieczorami (opłata ryczałtowa a nie licznikowa
), a teraz gdy możesz wziąć nielimitowany prysznic to jedyne co chcesz to krótki i zimno-letni... Lekko po 9 -> wstałem i podniosłem się !
Okolice 7,
Spoko zbiera się do wyjścia, na chwilkę przebudzam się:
-
(..) Wyjdziesz z hostelu i prawo przejdziesz 300 metrów na przystanek tramwajowy i chyba 5 i 10 jadą na dworzec, dawno nie jeździłem to nie wiem dobrze. -
spoko, spoko... trzymaj się ! (zachrypniętym głosem)
-
Cześć
A co za różnica w którą stronę pójdę, w jedną będzie 300 metrów, w drugą 1.500 do przystanku i tyle, dam sobie radę przecież (w tamtej chwili nie pomyślałem, że przy tej ulicy na której jesteśmy może nie być linii tramwajowej i wybór kierunku jest aż tak istotny
) Zwykle zasypiam bardzo szybko, w okolicach 5-10 minut (w odróżnieniu od dzieciństwa gdy zasypiałem regularnie w okolicach godziny), to tym razem czas zasypiania szacuję na co najmniej rząd wielkości szybciej niż zwykle

.
Wchodzimy razem ze
Spoko do hostelu,
Spoko bierze 2-osobowy pokój na noc...
Dojechaliśmy do hostelu, nie wiem, która to godzina była...
Siedzę dalej ze
Spoko pijemy piwa, rozmawiamy, że już zbierać się trzeba.
Zaglądamy na chwilkę co tam dzieje się na farmie w środku nocy

.
Okolice 1:30
Aga zebrała się -> jutro(dziś) rano wstaje.
Spokojna dyskusja przy piwach razem ze
Spoko i
Agą. Nie bardzo pamiętam już o czym, ale dyskutowało się fajnie

.
Jusie opuszcza Nas -> w końcu jest już dosyć późno.
Faktycznie dosyć wysoka jest
. Siedzę razem z
Jusie,
Spoko i
Agą, dla odmiany pijemy piwa przy dyskusji o grze i jakiś dobry człowiek zamówił dla mnie ciepły posiłek, który dodaje mi sił na resztę nocy

. (Podziękowania !!!)
W dyskusji pojawia się wątek większego zlotu w Warszawie w drugiej połowie sierpnia (jeszcze o tym usłyszycie

), po raz kolejny pojawia się też na krótko wątek
Szeryfa.
Jusie i
Spoko wyrazili wstępną dużą gotowość do przyjazdu do Warszawy w drugiej połowie sierpnia

.
Zmieniamy lokal na jakiś na otwartej przestrzeni -> i tak jest duszno, ale minimalnie lepiej...
Nie rozumiem czemu mi już piwa kelner nie chciał sprzedać, byłem przecież spokojny, płynnie mówiłem, chodzić to nawet bardzo płynnie chodziłem

, wzruszyłem ramionami i wróciłem do stołu

.
Nie to nie. Aga przybywa

.
Mecz się skończył, generalnie podobał się nam.
Baruch opuszcza Nas.
Przy meczu rozmowa cały czas... to o piłce, to o farmersach, to o innych rzeczach.
Jusie wymienia kilka osób z farmersów, które chciałaby bardzo spotkać (kilku Spółkowiczów +
Szeryf). O suchych gardłach przecież nie siedzimy

.
Gramy w Pędzące Żółwie, opowiem więcej o pierwszej grze:
Jusie miała na sobie żółtą bluzeczkę,
Spoko czerwoną bluzkę, ja zieloną koszulkę, a
Baruch jadł ostatnio sałatę i rozpoczynał

. Widząc, że gram żółwiem w kolorze koszulki, rozpocząłem (dla zmylenia przeciwników

) ofensywę słowną na
Jusie i posądzałem ją o bycie żółtym żółwiem. Żeby było śmieszniej to tak było !, a
Spoko też grał żółwiem w kolorze bluzki.
Jakieś wstępne dyskusje, głównie o grze, o tym co tam nowego słychać u każdego…
Jusie ze
Spoko już są w środku, wchodzimy razem z
Baruchem, przyznam się, że w pierwszej chwili nie poznałem ich (widziałem ich wcześniej tylko na spotkaniu majowym i
Jusie pewnie inaczej uczesała się i nie wiem czemu, ale kojarzyłem ją jako osobę trochę niższą niż jest, a
Spoko założył mocno czerwoną bluzkę i to mnie zmyliło

).
Stoję razem z
Baruchem przed pubem, oglądamy cały czas ten występ (nadal jest raczej słaby

) i próbujemy wypatrywać Krakusów, w końcu wchodzimy do środka...
Czekam spokojnie na małym rynku przed ustalonym pubem, oglądam mały występ, który się tam odbywa (oceniłem, że raczej słaby -> dwóch anglików chyba udających kabaret...). I widzę, że jedna osoba wchodzi do pubu, za chwilę wychodzi, ogląda trochę ten występ, ale zaraz znowu się rozgląda... Trafnie odgadłem, że jest to
Baruch.
Przychodzę na miejsce, wchodzę do pubu, za chwilę wychodzę bo nikogo nie ma a tam jest duszno, oglądam chwilkę mały występ jaki na rynku się odbywa, znowu się rozglądam...
Po drodze w takich dusznościach po prostu byłem spragniony, w sklepiku dworcowym:
-
Jest coś w tej lodówce o pojemności większej niż 1 litr i innego niż Cola, Sprite i tym podobne ? -
Hmm… Jest, lift pomarańczowy -
Kupuję i proszę schować na jego miejsce brzoskwiniowego bo lepszy W tej chwili nie pomyślałem, że kupię jutro tego brzoskwiniowego
. Lepiej późno niż wcale... Przyjechałem do Krakowa z opóźnieniem około 40 minut, był duży ścisk w pociągu -> siedziałem całą drogę na podłodze...
I po co Ci było kończyć te 26 lat… Dalej wyglądasz jak małolat a zniżek na pociągi już nie masz…
-
Poproszę bilet na pociąg inter regio do Krakowa Głównego lekko po 13 -
Żadnej zniżki, uczniowska ?!?!? to już kxxxa przesada ! czy jakaś inna ? -
Żadnej, wyglądam może jak małolat, ale studia mam skończone i 26 lat też mam skończone i to wszystko w ostatnim miesiącu skończyłem. (tonacja energiczno - wesoła), ludzie czekający za mną uśmiechnęli się aż
Rano wstaję, oglądam rozkład pociągów do Krakowa (i od razu też powrotne). Rozplanowałem sobie przyjazd z lekkim zapasem w IR. Powrotne pociągi jakie wypatrzyłem to TLK w okolicach 23, TLK w okolicach 2:30, osobowy rano po 6 i IR po 11.
Aż do 11 to nie będę w Krakowie pewnie..., prawdopodobnie wrócę tym nocnym albo porannym
.