Podejrzewam, że chciałem coś przez to pytanie przekazać, czego w sumie nie jestem w stanie w tym momencie namierzyć, nieważne... spróbuje wyjść z tej niezręcznej sytuacji i określić co autor chciał powiedzieć w tych postimprezowych słowach
Zauważacie w dzisiejszych czasach w ludziach toksyczne połączenie schematyczności z marazmem? Problemy z ustalaniem konkretnych celów, które prowadziły by do czegokolwiek, brak systemu wartości, który warunkowałby ich dążenie do lepszego. Szeroko pojęty brak ambicji i niechęć do zmian? Jestem studentem PŁ, studia pomimo trafnego dobrania ich do moich zainteresowań nie angażują mnie na tyle na ile bym chciał. Bardziej martwi mnie niedobór finansów niż dziurawa wiedza. Oczywiście każdy swoje życie ocenia subiektywnie, ale wydaje mi się, że fakt, że świat tak szybko pędzi do przodu sprawia, że ludziom coraz mniej się chce.. Co gorsza obserwuję to także u siebie i u wielu osób w moim towarzystwie.
Jak żyć dobrze? Co w życiu jest ważne, które chęci to pragnienia, a które to zwykłe zachcianki. Dlaczego najczęściej z 24h dnia tylko ok. 1h wykorzystujemy na to by rozwinąć się w jakąkolwiek stronę?
Ostatnio wszędzie widzę zbyt dużo marazmu i przez to zadaję głupie pytania