gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> Hyde Park >> Strajk pielęgniarek

system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 150
wątków: 5
Strajk pielęgniarek
09.02.2010 (Wt) 22.07 (5272 dni temu)
Jestem ciekawy, co sądzicie o strajku pielęgniarek. Czy słusznie postępują? Czy walczą o to, co im się należy? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
wypowiedzi: 588
wątków: 61

a zmusza je ktoś?
09.02.2010 (Wt) 22.19 (5272 dni temu)
Przecież to proste, nikt ich do pracy nie zmusza. Są wolnymi ludźmi, mogą się zwolnić, przekwalifikować, poszukać pracy w prywatnych klinikach. Walczyć o podniesienie płac zgodnie z prawami rynku, niedobór prac owników prowadzi do podniesnienia płac, strajki tylko do niezadowolenia społecznego.
Im nie zależy chyba na podniesieniu płac, ale na tym by zwrócić na siebie uwagę, bo to jest nieprawdopodobne, że wystarczą jakieś obietnice ze strony rządu, a one już kończą strajk.
wypowiedzi: 228
wątków: 3
"prosta" sprawa
09.02.2010 (Wt) 22.25 (5272 dni temu)
na początek - żeby nie było niedomówień - każdy kto uczciwie pracuje powinien w moim mniemaniu zarabiać tyle, żeby żyć godnie - tzn. zabezpieczyć podstawowe potrzeby.
ALE

ta sytuacja jest wynikiem upaństwowienia niektórych dziedzin życia. Pominę tutaj oczywistości - czyli marnotrawienie publicznych (czyli naszych) pieniędzy przez służbę zdrowia (szeroko rozumianą).

Normalna sytuacja byłaby wg mnie taka: masz wysokie kwalifikacje, nie ma wielu specjalistów z twojej dziedziny - zarabiasz więcej, nie masz kwalifikacji, jest wielu specjalistów z twojej dziedziny, którzy wezmą tę robotę taniej - zarabiasz mniej. WOLNY RYNEK PRACY. Nic więcej. Dopóki go w niektórych dziedzinach życia nie ma - będą strajki.

Pytanie brzmi: jak wygląda podaż/popyt na usługi pielęgniarek? Jeśli podaż usług jest wysoka a kwalifikacje niewystarczające - nie ma powodów, żeby zarabiały więcej. Jeśli jest odwrotnie - pracodawca powinien określić swoje zasoby, przeanalizować zagrożenie utraty pracowników i wyciągnąć z tego wnioski.

Strajk - to jest stawianie pod ścianą nas wszystkich. A ja nie zgadzam się na to, żeby płacić więcej i więcej na służbę zdrowia z której tak naprawdę nie korzystam, bo jest: nieprofesjonalna, niedoposażona i trudno realnie skorzystać z jej usług, mimo, że mam do tego konstytucyjne prawo.

Ulec szantażowi (jeśli jest nieuprawniony- patrz wyżej) to pogłębić chorą sytuację. Sprywatyzować to wszystko w cholerę. Skończą się strajki, kolejki i "miłe" odzywki pań z okienek rejestracyjnych.
wypowiedzi: 103
wątków: 4

Służba choroba...
09.02.2010 (Wt) 23.14 (5272 dni temu)
Problem polega na tym, że mamy demokrację i większości społeczeństwa wydaje się, że to co prywatne to drogie. Żadna partia w tych czasach nie zdecyduje się na prywatyzację służby zdrowia, bo od razu przegra wybory, a pieniądze na owe służby rozpływają się w niebycie administracyjnym i na dobrą sprawę do ośrodków medycznych trafiają grosze.
Pielęgniarki widząc prywatne praktyki lekarzy i marne grosze, które zarabiają burzą się, ale ciekawa jestem ile z nich głosowałoby za prywatyzacją opieki zdrowotnej.
Mnie najbardziej frustruje to, że kupa kasy idzie na bezpłatne "leczenie" hipochondryków, co lubią chodzić do lekarzy i badania co miesiąc robić, a na poważne operacje i specjalistyczną opiekę ich nie ma. Wprowadzenie opłat rzędu 10 zł za wizytę moim zdaniem rozwiązałoby wiele problemów. Ponadto pieniądze idą przez ZUS, który wszystko jest w stanie przejeść (pokusa związana z gospodarowaniem pieniądzem niczyim) i nie potrafi racjonalnie zarządzać finansami, zamiast trafiać do ubezpieczycieli prywatnych, którzy spokojnie mogliby finansować "darmowe" wizyty.
wypowiedzi: 57
wątków: 4
chora służba zdrowia
09.02.2010 (Wt) 23.47 (5272 dni temu)
Aga - zgadzam się, też bym wolał by z mojej skromnej pensji państwo nie zabierało składki na służbę (?) zdrowia. Wolałbym dać kilka groszy więcej prywatnemu ubezpieczycielowi i mieć 'święty spokój'... tylko że jak każdy kij, tak i ten ma 2 końce - obawiałbym się czy np jakieś lobby ubezpieczycieli nie zaczęłoby sztucznie windować cen i wówczas czy z pensją 1200 pln na rękę stać by mnie było na opłacenie składki ubezpieczycielowi - jeżeli składka powiedzmy byłaby wyższa do 20-30% w stosunku do tego co teraz nam zabierają to podpisałbym się pod tym dwoma rękami

Mówisz że każdy rząd boi się podjęcia działań w kierunku sprywatyzowanie SZ... na pewno racja ale (znów to 'ale') na pewno byłoby też wielu zwolenników tej reformy...

A tak na marginesie - moja mama miała iść w lutym na operację właśnie do szpitala w Bielsku - z powodu strajku postanowiła trochę odwlec operację bo po prostu boi się tej chorej sytuacji...
wypowiedzi: 281
wątków: 18
Apsik!
10.02.2010 (Śr) 12.07 (5271 dni temu)
Pozwolisz, izydo, że zacznę od odniesienia się do Twojej wypowiedzi Jest warta uwagi, bo mamy diametralnie inny punkt widzenia na sprawę.

izyda
mogą się zwolnić, przekwalifikować, poszukać pracy w prywatnych klinikach.


Odnoszę wrażenie, że mówiąc "przekwalkifikować" masz na myśli zmianę położenia jakiegoś przełącznika. "Pstryk" w górę - jestem pielęgniarką. "Pstryk" w dół - jestem rehabilitantem. "Przekwalifikowanie" to proces, który liczy się na lata i nikt nie daje gwarancji, że za tych parę lat sytuacja nie zmieni się na tyle, że bycie pielęgniarką będzie jednak bardziej opłacalne. Ponadto tym kobietom i mężczyznom może zależeć na tym, żeby zarabiać godne pieniądze na stanowisku pielęgniarki, bo w takiej pracy czują się spełnione. A z pracą w prywatnych klinikach - myślisz, że gdyby to było takie proste chciałoby im się nakręcać strajk?

izyda
strajki [prowadzą] tylko do niezadowolenia społecznego


Takie strajki nigdy nie kończą się tak, jak powinny.
Strajkowali lekarze. Czy komuś oprócz lekarzy to pomogło? Nie, płacimy wyższą składkę żeby można było dźwignąć te ich pensje.
Teraz strajkują pielęgniarki. Skończy się najprawdopodobniej tym samym.
Dawno przestałem liczyć na cnotliwość naszego narodu, ale może gdyby panie pielęgniarki poszły pod ponad 100-metrowy gabinet prezesa ZUS-u i tam darły mordy, to może ktoś zreflektowałby się, komu i dlaczego należy odebrać, a komu te pieniądze należą się.

dragomir
Strajk - to jest stawianie pod ścianą nas wszystkich. A ja nie zgadzam się na to, żeby płacić więcej i więcej na służbę zdrowia z której tak naprawdę nie korzystam, bo jest: nieprofesjonalna, niedoposażona i trudno realnie skorzystać z jej usług, mimo, że mam do tego konstytucyjne prawo.


Ja też, nie zgadzam się na to, żebym JA albo TY miał za to płacić

Proszę bardzo:
http://www.youtube.com/watch?v=roGUwozm1Ik
http://www.youtube.com/watch?v=6ioYx02K0Fo&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=CSmzPgHLZw0&feature=related

Także zanim zaczniemy prywatyzować tą "służbę zdrowia" załatwmy powyższe patologię, zdziwilibyście się, ile milionów by się znalazło... Mniej urzędników, mniej chorych przepisów, mniej biurokracji, mniej bałaganu.
Bo jak sprywatyzujemy to w takiej postaci, jak jest obecnie poleci na łeb na szyję. Wskażcie mi jakąkolwiek prywatną firmę, która ma tak przerośnięty aparat urzędniczy, i która sprawnie funkcjonuje.


PS:
Aha, dragomir, zmień avatara bo strasznie rozprasza jak się czyta Twoje posty A piszesz do rzeczy i z głową i szkoda, że muszę sobie zaklejać kawałek monitora żółtą karteczką
wypowiedzi: 1027
wątków: 83

10.02.2010 (Śr) 12.20 (5271 dni temu)
No właśnie.
Do tego co Toczek napisał to ja bym dodał jeszcze:
Izyda a potrafisz sobie wyobrazić jak jednego dnia w całej Polsce zwalniają się wszystkie pielęgniarki które nie pracują w prywatnych klinikach?
Już wiesz po co jest strajk pielęgniarek?
bo to jest nieprawdopodobne, że wystarczą jakieś obietnice ze strony rządu, a one już kończą strajk
A co, mają czekać, że tak demagogicznie to ujmę, aż pacjenci zaczną umierać?
Chyba nie byłaś nigdy w trudnym położeniu ani nie zastanowiłaś się jak działają ludzie, którzy stoją na z góry przegranej pozycji - im wystarczy nadzieja na poprawę.
wypowiedzi: 588
wątków: 61

...
10.02.2010 (Śr) 14.36 (5271 dni temu)
@Toczek
1.
Na przykładzie rzeczywistym.
Kobieta, lat koło 30, teoretycznie powinna pracować w laboratorium, kilka lat temu to było, pensja około 1000 złotych.
Okazało się, że za wyższą pensję można pójść do pracy w sklepie-hurtowni. W ciągu roku jej pensja była ponad 3 razy wyższa od tego co by dostała po 10 latach pracy w laboratorium.

Z innych dziedzin życia znam również kobietę, która mimo wykształcenia w dziedzinie żywności i środowiska podjęła się pracy w mediach, zarabia znacznie więcej niż by zarabiała pracując zgodnie ze swoim wykształceniem, w tej chwili się dokształca, żeby móc dalej awansować.

Przykładów, gdy ludzie postanowili zmienić zawód są tysiące, sporo z nich wyszło na tym dobrze. Poza tym.... Gdy ktoś podejmuje się studiowania pielegniarstwa jest chyba świadom jak będzie wyglądać jego pensja po studiach? Bo to nie było tak, ze 10 lat temu pielegniarki zarabiały miliony, a nagle zarabiają najniższą krajową.

2.
O strajku lekarzy również mam jak najgorsze zdanie, zwłaszcza dlatego, że im to już zupełnie nikt nie każe pracować państowo, więc wystarczy, że pójdą pracować prywatnie, i albo szpital będzie z nimi negocjować, albo okaże się, że państwo nie zapewnia opieki medycznej, i może wtedy społeczeństwo się obudzi.

@adrianu
Potrafię, są wolnymi ludźmi, i mogą to zrobić. Gwarantuję, że szybko zaczną się z nimi negocjacje, gdzie to pielęgniarki będą w tej lepszej pozycji, a nie państwo. No chyba, że nastąpi imigracja z zagranicy, ale do tego też musielibyśmy podnieść pensje, bo jakoś mało atrakcyjni jesteśmy.
Chwila, to pielegniarka pracuje z powołania czy za pensję? Jak za pensję, to mają strajkować tak długo aż otrzymają to co chcą, jak z powołania to myślę, że nie powinny robić z siebie biednychm, uciemiężonych.
wypowiedzi: 228
wątków: 3
avatar
10.02.2010 (Śr) 14.43 (5271 dni temu)
dobra toczek dobra zmienię tego avatara
tylko dla ciebie (i asiugi bo była pierwsza).
wypowiedzi: 255
wątków: 14
10.02.2010 (Śr) 15.27 (5271 dni temu)
Mi sie strajki pielegniarek przestaly jakkolwiek podobac po ostatnich ekscesach w Radomiu. Liczb dokladnie nie pamietam, ale postaram sie oddac skale. Pielegniarek bylo zatrudnionych tyle, ze bylyby w stanie "obsluzyc" 800 pacjentow, natomiast w szpitalu bylo ich 300, a nierzadko i 150.
Na ich miejscu po pierwsze siedzialbym cicho, zeby ten socjalizm trwal jak najdluzej, po drugie majac tak lajtowa prace np. skladalbym w niej dlugopisy, zeby pare zl dorobic
wypowiedzi: 49
wątków: 3
przebranżowienie pielegniarki?
10.02.2010 (Śr) 15.35 (5271 dni temu)
Izyda... ale o czym my tu mówimy, jeśli pielęgniarka ze szpitala nie chce przyjść do pracy w prywatnej przychodni, bo tam będzie musiała oprócz zajęć pielęgniarskich również zajmować się administracją i uwaga: uśmiechać się i być miłą dla pacjentów!
A ty sugerujesz, że może by się przebranżowiły...
wypowiedzi: 588
wątków: 61

:)
10.02.2010 (Śr) 15.46 (5271 dni temu)
@finrod
Dlatego właśnie tak potępiam strajki pielęgniarek. Niestety w żaden sposób nie mogę dostrzec na czym polega ta ich ciężka sytuacja przez którą muszą strajkować.
wypowiedzi: 281
wątków: 18
i co?
10.02.2010 (Śr) 16.31 (5271 dni temu)
Dalej jestem na nie

Izydo
Jesteś zdania, że pielęgniarki nie mają prawa dopominać się godnej pensji, natomiast nie przeszkadza Ci, jak wielką pensję otrzymuje prezes ZUS, NFZ, jakie mają gabinety i sztaby urzędników? Bo z kontekstu Twoich wypowiedzi w ogóle nie wynika, żebyś dostrzegała ten problem. Potępiasz strajk pielęgniarek.

izyda
Gdy ktoś podejmuje się studiowania pielegniarstwa jest chyba świadom jak będzie wyglądać jego pensja po studiach?


No właśnie, rzecz w tym, że NIE. Niestety nasz system oświaty znakomicie przygotowuje ludzi do studiowania na uczelniach wyższych, ale nigdzie nie znajdziesz jednolitego, rzeczowego i konkretnego systemu informowania o tym, jaka ścieżka byłaby dla Ciebie najlepsza, ani tego jakie będą konsekwencje danego wyboru. I wybacz mi, ale takie osoby, jak Ty albo ja - które nie idą na studia z przypadku i robią gruntowny wywiad na temat tego, co chcą robić - są w mniejszości. Ludzie w wieku 17-18 lat są beztroscy i żyją bardziej w sferze idyllicznych wyobrażeń. I przydałby się ktoś dorosły (wychowawca? pedagog? ktokolwiek?), kto by w tym momencie przedstawił im realia. Ale to temat na dalszą dyskusję.

No dobra, ale nie zbaczajmy i podążajmy dalej Twoim tokiem rozumowania.

izyda
Niestety w żaden sposób nie mogę dostrzec na czym polega ta ich ciężka sytuacja


Jesteś w moim wieku, ale odnoszę wrażenie, że do tej pory nie miałaś sytuacji, gdzie sama musiałabyś zarabiać na własne pełne utrzymanie. Ja na szczęście też tak nie mam. Ale w swojej pracy mam styczność z ludźmi w takim położeniu. I na całym etacie (osiem godzin dziennie pięć dni w tygodniu) zarabiają dwa tysiące złotych na rękę. Pięćset złotych schodzi na mieszkanie, drugie tyle na takie wygody jak samochód (którym się dojeżdża do pracy), jedzenie i rachunki (szczególnie teraz w zimie, gdy trzeba coś pogrzać). Jeśli pielęgniarka zarabia 1.500 złotych netto miesięcznie (2 minuty szukania z google http://news.money.pl/artykul/bialystok;pielegniarki;zaostrzyly;protest,207,0,324047.html za więcej niż osiem godzin przez 5 dni w tygodniu, to zostaje jej 500. A niektórzy na przykład chcieliby móc pozwolić sobie na taki luksus jak dziecko.
Poza tym ja pracując na produkcji, gdzie były też osoby upośledzone umysłowo (radziły sobie znakomicie) zarabiałem 1.700/mies. Pielęgniarka chyba ma prawo oczekiwać więcej - za bardziej odpowiedzialną i skomplikowaną pracę.

sinfulant
majac tak lajtowa prace np. skladalbym w niej dlugopisy, zeby pare zl dorobic


Szkoda, że nie odwiedziłeś nigdy szpitala przy ul. Traugutta we Wrocławiu. Czasami (szczególnie po sylwestrze) praca pielęgniarki jest tam po prostu skandalicznie lajtowa. Mogłyby wręcz ręcznie składać mikroprocesory, takie odprężenie. Przejdź się, zobacz.

izyda
Przykładów, gdy ludzie postanowili zmienić zawód są tysiące, sporo z nich wyszło na tym dobrze.


Zgadza się. Ale musisz mieć świadomość tego, że pielęgniarki są nam potrzebne. Emeryci i osoby, które nie stać na niepubliczną służbę zdrowia są skazane na korzystanie z ich usług i za świadczenie tychże usług mają prawo pobierać rozsądną pensję.

sinfulant
Pielegniarek bylo zatrudnionych tyle, ze bylyby w stanie "obsluzyc" 800 pacjentow, natomiast w szpitalu bylo ich 300, a nierzadko i 150.


Nie wydaje Ci się, że za ten bajzel są odpowiedzialni ci na górze, a nie ci na dole? Za to, że pielęgniarki mają niestosownie niską pensję, mimo że tak wiele publicznej kasy leci na służbę zdrowia?
wypowiedzi: 715
wątków: 56
?!?
10.02.2010 (Śr) 17.13 (5271 dni temu)
Toczek
Ludzie w wieku 17-18 lat są beztroscy i żyją bardziej w sferze idyllicznych wyobrażeń. I przydałby się ktoś dorosły (wychowawca? pedagog? ktokolwiek?), kto by w tym momencie przedstawił im realia. Ale to temat na dalszą dyskusję. - są 2 możliwości:
- taka dyskusja z wychowawcą / pedagogiem / kimkolwiek jest obowiązkowa w wieku 17-18 lat - jestem przeciw, bo: to są dodatkowe koszty, nie uniknie się mieszania polityków w budowę programu tej rozmowy jeśli będzie to robione centralnie, ja nie miałem potrzeby pójścia na taką rozmowę, a nakładanie na mnie nowych obowiązków bardzo źle znoszę
- taka dyskusja będzie nieobowiązkowa - jestem przeciw, bo: to są dodatkowe koszty, nie uniknie się mieszania polityków w budowę programu tej rozmowy jeśli będzie to robione centralnie, kto chciałby wtedy pójść na taką rozmowę równie dobrze może teraz poszukać kogoś takiego - wychowawca / pedagog - jeden na 3, jeden na 10, jeden na 20 - nie wiem jak ich dużo, ale znajdzie się, wystarczy chcieć i poszukać


A taki mój osobisty komentarz do tego: skoro żyją w sferze idyllicznych wyobrażeń to trzeba jak najszybciej ich z niej wydostać: płatne studia znacznej części z nich pomogą szybciej pomyśleć o własnym życiu...
"Idiota magister to taki sam idiota jak wcześniej tylko, że z większymi pretensjami "


[edit]
Toczek
sinfulant
Pielegniarek bylo zatrudnionych tyle, ze bylyby w stanie "obsluzyc" 800 pacjentow, natomiast w szpitalu bylo ich 300, a nierzadko i 150.
Nie wydaje Ci się, że za ten bajzel są odpowiedzialni ci na górze, a nie ci na dole? Za to, że pielęgniarki mają niestosownie niską pensję, mimo że tak wiele publicznej kasy leci na służbę zdrowia?


Nie wyobrażasz sobie nawet o ile większy byłby krzyk gdyby zaproponowali, że w takim razie połowę pielęgniarek zwalniamy, a pozostałym pensję o 50% podnosimy...
wypowiedzi: 504
wątków: 13

Może nie w tym problem?
10.02.2010 (Śr) 17.33 (5271 dni temu)
Mam wrażenie, że pensje pielęgniarek są tylko częścią problemu bardziej skomplikowanego i dotyczącego całej sfery budżetowej. Nie chodzi mi o system opieki zdrowotnej, ale o prawo pracy jakie mamy w Polsce o wydajność pracowników i system zarządzania.

Mam wrażenie, że za niskie płace pielęgniarek (i nie tylko ich) odpowiadają w większości "managerzy" jednostek w których pracują i... związki zawodowe Wydajność pracy w Polsce jest niska w stosunku do wydajności pracy w innych krajach UE (poprawcie jeśli się mylę, ale nie chce mi się szukać danych by to potwierdzić). Dlatego pracujemy dużo za marne pieniądze. Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? To nie to, że jesteśmy leniwym narodem. Raczej przyczyny leżą w sposobie zarządzania ludźmi, ich pracą, brakiem systemów motywacyjnych, rozbuchanym socjalem (bony świąteczne, wczasy pod gruszą i inne takie) oraz mało elastycznym kodeksem pracy, który niesamowicie utrudnia wypowiedzenie pracy.

Długo by pisać o tych wszystkich błędach, ale ostatecznie uważam, że zabranie kasy ZUS czy komu innemu i oddanie jej pielęgniarkom nic by nie dało. Podobnie zresztą dodatkowe finansowanie służby zdrowia. Prywatyzacja też ma swoje wady, bo nie zapewnia powszechności leczenia. Sytuacja bez wyjścia? Nie koniecznie.

Problemem nie są pieniądze, ale sposób ich wykorzystania i elastyczność działania zozów. Patologią jest bierne nastawienie jednostek organizacyjnych, które jedynie co umieją to prosić o dodatkowe dofinansowanie i czekać na oddłużenie. Osobiście uważam, że jedynym sensownym wyjściem jest komercjalizacja służby zdrowia. Obecne jednostki organizacyjne należy przekształcić w jednoosobowe spółki akcyjne i pozwolić im działać wg zasad rynkowych. Opieka zdrowotna powinna być co do zasady odpłatna, a dofinansowywana jedynie w kwestiach ratowania życia i osób najuboższych (weryfikacja przez MOPS). Natomiast oprócz tego powinno się wprowadzać obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne, ale u prywatnych ubezpieczycieli a nie w ZUS.

Szkoda tylko, że wprowadzenie takiego systemu na dzień dzisiejszy jest praktycznie nierealne

[edit] @ Zylo - no właśnie krzyk przy zwolnieniu 50% i podniesienie pozostałym pensji o 50% byłby żaden gdyby nie było absurdalnie wielkich uprawnień związków zawodowych. Niestety wciąż takie są...
wypowiedzi: 228
wątków: 3
zgadzam się bziku z większością tego co powiedziałeś
10.02.2010 (Śr) 21.19 (5271 dni temu)
bzik:
"Prywatyzacja też ma swoje wady, bo nie zapewnia powszechności leczenia. (...)

Opieka zdrowotna powinna być co do zasady odpłatna, a dofinansowywana jedynie w kwestiach ratowania życia i osób najuboższych (weryfikacja przez MOPS). Natomiast oprócz tego powinno się wprowadzać obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne, ale u prywatnych ubezpieczycieli a nie w ZUS".


bziku- nie prawda, że prywatna służba nie zapewnia powszechności leczenia! To jest stereotyp nie mający nic wspólnego z rzeczywistością.

Prywatna- znaczy "niepaństwowa" a nie "niedostępna". Jest to stosunek własności, a nie kryterium dostępności.

Kiedyś oglądałem w TV reportaż (podstępny trzeba przyznać), w którym reporterzy zbierali w jednym ze szpitali opinie pacjentów o prywatyzacji szpitali właśnie. Wszyscy wypowiedzieli się KATEGORYCZNIE negatywnie. Jakie było ich zdziwienie, gdy na końcu dowiadywali się, że to JEST właśnie prywatny szpital, a oni nie płacą "gotowizną", bo szpital ma zawartą umowę z NFZ!

Mało tego - okazuje się, że w tym szpitalu starcza na wszystko i zostają nawet na plusie, co pozwala zakupywać sprzęt...

Jest jeden (a właściwie dwa) główny problem:
- zabiegi są "wyceniane" i statystycznie "wyliczane" przez NFZ standardowo dla całego kraju (przecież to jest zwykłe regulowanie ceny za usługę przez państwo!!), szpitale według tych cen rozliczają się z donatorem pieniążków. Niektóre zabiegi (ceny) są zawyżone, inne zaniżone - po prostu nie odpowiadają cenom rynkowym.

- Menedżerowie - to w przeważnej części lekarze, którzy się zasłużyli i wysłużyli, lub mordy i kolesie zbycha, rycha i mietka. Nie mają pojęcia o zarządzaniu ludźmi i finansami!. Jest kilka chlubnych wyjątków w kraju - ale są krótko - nie wytrzymują presji kolegów dyrektorów, żeby było jak dawniej.
wypowiedzi: 588
wątków: 61

i znowu ja...
10.02.2010 (Śr) 21.47 (5271 dni temu)
@toczek
Bo nie o pensjach prezesa ZUSu, ale o strajku pielęgniarek tu rozmawiamy. Pensja prezesa ZUSu to zupełnie inny temat. Pensje w ZUSie tak naprawdę w bardzo niewielkim stopniu wpływają na pensje pielegniarek, bo to nie tam ginie większość pieniędzy tylko w złych nimi zarządzaniu.

1. Jak to? Ludzie nie wiedzą ile się zarabia po danych studiach i idą na nie? Nie wiedzą nic o tym co chcą studiować? O sytuacji na rynku pracy? A potem chcą nagle dużo zarabiać? To myślę, że za głupotę powinni pracować za darmo.
Przeceniasz mnie, nie dokonałam gruntownego wywiadu na temat mojego kierunku studiów, na temat zarobków po nich. Nie wiem jeszcze czy będę pracować w zawodzie, jeśli tylko będę miała taką możliwość to nie. Ale studiowanie matematyki daje całkiem niezłe ogólne wykształcenie, z którym właśnie łatwo można się przekwalifikować. Wybrałam te studia bo było tam najmniej godzin ze wszystkich kierunków politechnicznych. Jednak jestem świadoma, że mam spore szanse znaleźć po nich jakąś pracę lepiej płatną niż sprzątanie.

Poza tym w wielu miejscach można uzyskać pomoc w wyborze dalszej drogi życia. Część ośrodków udziela pomocy bezpłatnie. Doradzcy zawodowi, pedagodzy, psycholodzy, to wszystko jest bez problemu dostępne dla większości uczniów, a zwłaszcza maturzystów.

2. Masz rację, nie musiałam nigdy na siebie zarabiać. Jestem jedynaczką, studiuję, pewnie jeszcze przez chwilę będę na utrzymaniu rodziców.
Jednak spójrz na pensję inaczej. Najczęściej uważa się, że dużo zarabiają tzw. biznesmeni, ludzie mający własne firmy, lub pracujący na stanowiskach dających dużą swobodę. Jednak to najczęsciej tylko od ich obrotności zależy ile zarobią i dlatego większość z nich nie może sobie pozwolić na komfort pracowania 40 h tygodniowo.
Część pielęgniarek ma naprawdę lekką pracę, tak lekką i tak mało odpowiedzialną, że w żaden sposób nie należy im się wyższa pensja. Część pielęgniarek ma naprawdę ciężką pracę, przy której przez cały dzień nie znajdą chwili by usiąść, nie mówiąc już o wypiciu kawy. Jedak strajki je zrównują. A tak być nie powinno.
Jeśli kobieta przez 40 godzin tygodniowo 25 spędza pijąc kawę i rozmawiając z koleżankami, a pozostałe 15ście to rozdanie termometrów, rozłożenie lekarstw do pudełeczek, ich rozdanie, i zaprowadzenie pacjenta na badanie, poczekanie aż badanie zostanie wykonane, odprowadzenie pacjenta na miejsce to niech weźmie drugi etat. Te ciężko pracujące należy doceniać, ale strajki na pewno do tego nie doprowadzą. Zresztą już w tej chwili, często tak jest, że te pielęgniarki dostają lepsze, bardziej przyzwoite pensje. Poza tym nadal twierdzę, że nikt ich do pracy w szpitalu, przy pacjentach nie zmusza. Więc nigdy nie zrozumiem strajków, nigdy nie zrozumiem niezadowolenia ludzi z zawodu który wykonują z własnej, nieprzymuszonej woli. Taki ich wybor.

3. Tak, pielęgniarki są nam potrzebne. To prawda. Jednak to nie zmienia tego, że nikt ich na siłę w tym zawodzie nie trzyma. Wierzę natomiast, że gdy będzie ich niedobór to pensje zostaną podniesione.


@bzik
Masz w wielu rzeczach rację.
Ale wbrew pozorom, wg statystyk jesteśmy jednym z lepiej pracujących narodów. Natomiast po części masz rację mówiąc o menagerach i związkach zawodowych. Jednak to z menagerami jest w dużym stopniu powiązane z chorymi rozwiązaniami w naszym NFZcie. Czasem można odnieść wrażenie, żę NFZ robi wszystko, żeby zniszczyć dobrze zarządzane szpitale (co zresztą czasami im się udaje). Przecież przepis mówiący np. o tym, że jeśli nie zostanie wykonany limit, to nie ma zapłaty za całe badania jest CHORY!

Rozwiązaniem całe sytuacji jest na pewno prywatyzacja spzitali. Na dodatek mądra prywatyzacja. Ale nie sądzę, żeby ktoś z nas tego doczekał. Pewnie będzie powstawało coraz więcej prywatnych klinik, coraz więcej prywatnych przychodni, ale jeszcze długo minie zanim państwo, a nie obrotni ludzie dostrzeże, że jednak służba zdrowia może funkcjonować dobrze.


@dragomir
Zgadzam się chyba bez zastrzeżeń.
wypowiedzi: 281
wątków: 18
pointa
11.02.2010 (Cz) 14.17 (5270 dni temu)
Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, jeśli pobawię się troszkę w wycinanki Waszymi wypowiedziami

zylo
taka dyskusja będzie nieobowiązkowa - jestem przeciw, bo: to są dodatkowe koszty, nie uniknie się mieszania polityków w budowę programu tej rozmowy jeśli będzie to robione centralnie, kto chciałby wtedy pójść na taką rozmowę równie dobrze może teraz poszukać kogoś takiego - wychowawca / pedagog - jeden na 3, jeden na 10, jeden na 20 - nie wiem jak ich dużo, ale znajdzie się, wystarczy chcieć i poszukać


izyda
Poza tym w wielu miejscach można uzyskać pomoc w wyborze dalszej drogi życia. Część ośrodków udziela pomocy bezpłatnie. Doradzcy zawodowi, pedagodzy, psycholodzy, to wszystko jest bez problemu dostępne dla większości uczniów, a zwłaszcza maturzystów.


Więc tak: odwiedziłem dwóch doradców zawodowych. Jednego, darmowego, w szkole - kobieta dała mi test do rozwiązania. Wyszła jej bardzo ładna charakterystyka mojej osoby, aż sam się zdziwiłem jak trafne były niektóre w niej zawarte spostrzeżenia.
Ale doradziła mi pracę w dziedzinie prawa, albo wojsko. No cóż, jeśli chodzi o pierwsze - nie mam adekwatnie szerokich pleców i zapału do wertowania porytych, polskich kodeksów. Wojsko - nie powiem, zdarzają się impulsy kiedy chcę się na to szarpnąć, ale wtedy wystarczy przypomnieć sobie organizację naszej armii, tudzież obejrzeć parę zdjęć z Bliskiego Wschodu i schodzę na ziemię.

Druga, doradczyni właściwie (żeby mnie tu jakieś feministki oczu nie wydrapały ), też na podstawie testu, ale bardziej skomplikowanego, doradzała to co już widziałem - medycyna. I przybliżyła mi temat. Że będzie smród, trzewia, niewdzięczność i odpowiedzialność.

Z tym, że za tą drugą konsultację musiałem zapłacić 50 złotych. Ale tutaj pani psycholog miała odpowiedni (nie wiem, ile warty, ale przynajmniej pic był) certyfikat na swoje kwalifikacje doradcze.

Także nie zaprzeczam temu co mówicie, izydo i zylo - pomoc jest, dostępna Ale nie zapominajcie, że my mieszkamy w dużych miastach.

Ale takim ludziom jak ja nikt nie podsuwa takiego pomysłu na skorzystanie z wykwalifikowanego doradcy. Czemu? Może dlatego, że nasi wychowawcy i nauczyciele też są tym, kim są z przypadku? Wydawało im się, że jak skończą chemię, to dostaną pracę w koncernie petrochemicznym, a tu lipa - albo będą wykładać chemię na półkach w Tesco, albo w gimnazjum - nie wiadomo co gorzej płatne.
I może jakby ktoś im powiedział (tym nauczycielom) "bądźcie tak łaskawi i poinformujcie swoich uczniów, gdzie i dlaczego mają skorzystać z doradztwa zawodowego, bo inaczej banda osłów pójdzie na pielęgniarstwo albo chemię i potem będą takie sytuacje". Jak strajki nauczycieli i pielęgniarek.
Jak beztroskiemu młokosowi nie wytłumaczysz, że jest beztroskim młokosem sam tego nie wymyśli. Po to powinni być dorośli, żeby odpowiednio poustawiać w głowach wychowankom. Ja miałem dostatecznie dojrzałych i odpowiedzialnych rodziców - tak samo, jak Ty izydo, i zylo - ale nie każdy ma tyle fartu I są zdani na łaskę/niełaskę "pedagogów".

izyda
Jeśli kobieta przez 40 godzin tygodniowo 25 spędza pijąc kawę i rozmawiając z koleżankami, a pozostałe 15ście to rozdanie termometrów, rozłożenie lekarstw do pudełeczek, ich rozdanie, i zaprowadzenie pacjenta na badanie, poczekanie aż badanie zostanie wykonane, odprowadzenie pacjenta na miejsce to niech weźmie drugi etat.


Masz rację, takie sytuacje też mają miejsce.

dragomir
- Menedżerowie - to w przeważnej części lekarze, którzy się zasłużyli i wysłużyli, lub mordy i kolesie zbycha, rycha i mietka. Nie mają pojęcia o zarządzaniu ludźmi i finansami!. Jest kilka chlubnych wyjątków w kraju - ale są krótko - nie wytrzymują presji kolegów dyrektorów, żeby było jak dawniej
.

Jak na mój gust cały obecny system zdrowotny działa na zasadzie kolegi kolegi. Załatwiactwo, nepotyzm, kolesiostwo, polityka. Ale jakoś nikomu to nie przeszkadza. Nawet opozycji, dla której byłby to idealny temat do używania.
Jakiś czas temu czytałem wywiad z Kopacz:

http://wiadomosci.onet.pl/1594026,2677,1,nie_zmienie_mentalnosci_niektorych_lekarzy,kioskart.html

Uważam za warte uwagi:

Ewa Kopacz: Szpitale zapominają, że nie podpisują kontraktów z NFZ tylko i wyłącznie na procedury ratujące życie. Szpital jest od tego, aby przyjmować pacjentów wtedy, kiedy to jest potrzebne. O tym, czy to jest potrzebne, decydować ma przede wszystkim lekarz pierwszego kontaktu, który opiekuje się swoim pacjentem. Jeśli zdecyduje, że konieczna jest hospitalizacja, pacjent musi być zapisany do kolejki, przygotowany na określony termin, wyposażony w wyniki potrzebnych badań. Potrzebna jest ścisła współpraca na poziomie: lekarz pierwszego kontaktu - szpital. Niestety to nie zawsze funkcjonuje, jak należy.

Andrzej Dryszel: To, co teraz pani powiedziała, mogła pani słowo w słowo powiedzieć dwa lata temu, obejmując swój urząd.

Ewa Kopacz: - Ja wtedy dokładnie to właśnie mówiłam...

I co? Coś wynikło z tego jej gadania?

Ja jeszcze raz powtarzam - to nie lekarze i pielęgniarki są bezpośrednio winni fatalnej sytuacji w służbie zdrowia. To tacy ludzie, jak Kopacz, prezes ZUS, NFZ kreują ten bajzel. Więc może zamiast ostrzyć noże na pielęgniarki i lekarzy powkurwiamy się odrobinę na tych na górze? Chyba, że wolimy to skwitować w sposób charakterystyczny dla naszego polskiego narodu, czyli będziemy siedzieć i biernie patrzeć jak nas golą na zasadzie "po co mam cokolwiek robić, skoro i tak nikt inny się tym nie przejmie?"



PS:
izyda
Poza tym nadal twierdzę, że nikt ich do pracy w szpitalu, przy pacjentach nie zmusza. Więc nigdy nie zrozumiem strajków, nigdy nie zrozumiem niezadowolenia ludzi z zawodu który wykonują z własnej, nieprzymuszonej woli.


Izydo, nie zrozum mnie źle. Życzę Ci w życiu jak najlepiej i obyś po tej matematyce znalazła jakąś popłatną odskocznię. I nie doszukujcie się tutaj ironicznego podtekstu, bo go nie ma.
Gdybanie nigdy nie było dobrym argumentem, ale wiedz że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I gdybyś miała teraz 45 lat (obyś dożyła tego wieku piękna i młoda duchem ) - w momencie gdy 20 lat temu będąc pielęgniarką zarabiałabyś więcej - nie miałabyś siły na żadne przekwalifikowanie. I nie zadowalałby Cię wegetacja za półtorej patyka miesięcznie.
wypowiedzi: 1027
wątków: 83

Dodam krótko.
11.02.2010 (Cz) 14.33 (5270 dni temu)
Izyda, jak potrafisz sobie wyobrazić, że nagle wszystkie pielęgniarki w kraju się zwalniają i zaczynają przebranżawiać to gratuluję wyobraźni. Ja aż takiej nie mam. Na tak wysoki poziom abstrakcji staram się w tym temacie nie wchodzić.

Poza tym uważam, że rozmawiając o pielęgniarkach nie dotykamy sedna problemu. Co zresztą część osób już zdążyła zauważyć. To nie strajk pielęgniarek, ich niskie zarobki czy niedostateczne kwalifikacje są problemem. To nie jest przyczyna, to jest tylko skutek.
Przyczyną jest złe zarządzanie publiczną służbą zdrowia. Problemem jest to co się dzieje na górze a nie to co z tego wynika na dole.

Co pielęgniarka tak naprawdę może w takim wypadku?
1. Nic nie robić. Czyli dalej tkwić w swojej sytuacji którą uważa za złą.

2. Skorzystać z pomocy związków, zrobić strajk, innymi słowy wywrzeć nacisk. Co to da? Ano niewiele. Możliwe, że nawet na samych obietnicach się skończy. Niemniej jednak jest to jakieś działanie, czyli zyskanie poczucia sprawstwa za swój los, psychicznie to jest na pewno lepsze niż 1.

3. Przebranżowić się, wyjechać za granicę, iść do prywatnej placówki. I tu jest problem, bo to nie jest rozwiązanie powszechne. Bo albo trzeba być odpowiednio młodym (kto zatrudni starszych?) albo trzeba znać język obcy (nie każda starsza osoba znajdzie determinacje aby się go nauczyć), albo trzeba mieć predyspozycje do przekwalifikowania. Powiedzieć "przekwalifikować" a zrobić "przekwalifikowanie" to jednak Izyda dwie daleko od siebie oddalone rzeczy.

4. Liczyć na reformę służby zdrowia w Polsce. Czy pielęgniarki mogą taką reformę w jakikolwiek sposób wymóc? Czy są na tyle świadome jako grupa społeczna aby do tego dążyć?


Jakimś rozwiązaniem takich problemów będzie edukacja pielęgniarek, darmowe kursy doszkalające, czy właśnie umożliwiające przebranżowienie. Pomoc musi iść z zewnątrz.


PS
Więc nigdy nie zrozumiem strajków, nigdy nie zrozumiem niezadowolenia ludzi z zawodu który wykonują z własnej, nieprzymuszonej woli. Taki ich wybor.
Bardzo ciekawa teza. Czy na przykład wybierałaś w jakiej rodzinie albo w jakim mieście się urodziłaś? Czy jak się ma wybór pracować jako pielęgniarka albo nie pracować to się wybiera "nie pracować"? Bo to lepszy wybór? A czy warunki materialne które dają danej osobie wybór - pracujesz od zaraz albo głodujesz to też nieprzymuszony wybór?

A jak coś Ci się nie podoba w twoim zawodzie to masz go zmieniać na inny czy dążyć do tego aby Ci się bardzo podobał?

Tak, pielęgniarki są nam potrzebne. To prawda. Jednak to nie zmienia tego, że nikt ich na siłę w tym zawodzie nie trzyma. Wierzę natomiast, że gdy będzie ich niedobór to pensje zostaną podniesione.

Też się zgadzam, że są potrzebne
Ale twierdzę, że niektóre z nich trzymają w zawodzie okoliczności życiowe.

Można dyskutować ile pielęgniarek jest nam potrzebnych. Czy obecna ilość nie jest może za duża? A może nie jest?
wypowiedzi: 150
wątków: 5
Coś ode mnie
11.02.2010 (Cz) 16.03 (5270 dni temu)
Moja mama jest położną w jednym, ze strajkujących bielskich szpitali. Dlatego wywołałem tą dyskusję, gdyż chciałem sprawdzić, co na ten temat sądzą inni.

izyda
Są wolnymi ludźmi, mogą się zwolnić, przekwalifikować, poszukać pracy w prywatnych klinikach.

Owszem, mogą. Ale dam Ci tu mały przykład: W Polsce państwo oddzieliło zawód położnej od pielęgniarki. Mimo iż położne muszą umieć wszystko to co pielęgniarki (no i oczywiście coś więcej) i robią to na co dzień, większość straciła prawo do wykonywania zawodu pielęgniarki, bo nie pracowały w tym zawodzie przez 2(? lub 5? zresztą, nie pamiętam, przez kilka) lat. Kurs na pielęgniarkę? Proszę bardzo - 1,5 roku z głowy.

Zwolnić się mogą, ale do czego to doprowadzi? Pozostałe pielęgniarki będą harować jak woły, bo zanim szpital znajdzie kogoś na jej miejsce, to trochę minie. A siedzenie na bezrobociu to nie jest chyba zbyt "dochodowy" zawód? A szukanie pracy w prywatnych klinikach, to też może być chybiony pomysł, bo przecież kliniki chyba nie przyjmują co tydzień nowej pielęgniarki?
Przekwalifikować też się można, ale Ty chyba zapomniałaś, że nie każda pielęgniarka ma 28 lat i wszędzie ją przyjmą.


toczek
Ponadto tym kobietom i mężczyznom może zależeć na tym, żeby zarabiać godne pieniądze na stanowisku pielęgniarki, bo w takiej pracy czują się spełnione.

Toczek poruszył tu ważną kwestię: Czy osoba, której marzeniem od zawsze było np. pomagać ludziom jako lekarz, czy pielęgniarka i która kocha ten zawód, będzie czuła się spełniona jako krawcowa, kucharz, czy sprzątaczka? Pewnie nie, zapewne wybierze "swój" zawód nawet za niższe pieniądze. Ale zawsze granice cierpliwości jakieś są.


sinfulnat
Mi sie strajki pielegniarek przestaly jakkolwiek podobac po ostatnich ekscesach w Radomiu. Liczb dokladnie nie pamietam, ale postaram sie oddac skale. Pielegniarek bylo zatrudnionych tyle, ze bylyby w stanie "obsluzyc" 800 pacjentow, natomiast w szpitalu bylo ich 300, a nierzadko i 150.

Odpowiedzialność zbiorowa? Wszystkich wrzucamy do jednego worka? To może było w Radomiu, ale gdzieś po przeciwnej stronie Polski może być tak, że szpital ma na okrągło komplet i nie jest w stanie przyjąć ani jednego pacjenta więcej. Czy to, że dyrektor pewnej szkoły na zachodzie nie umie dysponować pieniędzmi przeznaczonymi na szkołę będzie powodem tego, że szkoła na wschodzie, która świetnie nimi dysponuje i są jej bardzo potrzebne na rozwój, nie dostanie ich? Nie! Więc nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka.


izyda
Gdy ktoś podejmuje się studiowania pielegniarstwa jest chyba świadom jak będzie wyglądać jego pensja po studiach?

Gdy ktoś w latach 80 emigrował z Polski to był świadom tego, że już za niedługo ZSRR upadnie wraz z żelazną kurtyną? Ciągle zapominasz że pielęgniarki to nie tylko osoby 25-30 letnie, lecz także osoby w wieku 40-50 lat.


izyda
Część pielęgniarek ma naprawdę ciężką pracę, przy której przez cały dzień nie znajdą chwili by usiąść, nie mówiąc już o wypiciu kawy. Te ciężko pracujące należy doceniać, ale strajki na pewno do tego nie doprowadzą. Zresztą już w tej chwili, często tak jest, że te pielęgniarki dostają lepsze, bardziej przyzwoite pensje.

Zgodzę się z tym, że część pielęgniarek ma cięższą, część lżejszą pracę. Ale moim zdaniem gdybyś była na nocce(12 h) sama na oddziale, była przy 4 porodach i 2 cesarskich cięciach, w dodatku komplet na oddziale, i faktycznie nie miałabyś czasu nawet bułki porządnie zjeść, to chyba też byś chciała jakieś wynagrodzenie za tą pracę, a nie jak to toczek gdzieś wyłowił marne 1.500 złotych netto miesięcznie, a często nawet mniej. Na oddziale, w którym od początku roku do ok 20 stycznia odbyło się 120 porodów chyba się nie próżnuje? No i właśnie takie zapracowane szpitale najczęściej strajkują.


Ogólnie rzecz biorąc, zgadzam się z tym, że cały system jest do naprawy. Szkoda tylko, że w Polsce politycy wolą zajmować się takimi pie rdołami jak np. ustawa hazardowa, (może i potrzebna lecz zapomnieli o czymś takim jak priorytet, co jest ważne, a co mniej), a nie dużo ważniejszymi rzeczami, którymi trza się zająć w pierwszej kolejności.
wypowiedzi: 281
wątków: 18
Najwyższy czas
11.02.2010 (Cz) 17.48 (5270 dni temu)
No całe szczęście, że się gielo włączył do dyskusji, bo już się od dawna prosiło, żeby wypowiedział się tutaj ktoś, kto rzeczywiście ma bliską styczność z sytuacją, a nie posiłkuje się strzępkami informacji powyciąganymi to stąd, to z owąd - tak jak my.
wypowiedzi: 1
wątków: 0
trochę inaczej.
11.02.2010 (Cz) 19.32 (5270 dni temu)
A ja sobie pozwolę troszkę inaczej, nie o samych pielęgniarkach, lecz o nfz'ecie.

Mianowicie w myśl zasady, że wszystko co Amerykańskie to brudne, złe i tam bez ubezpieczenia pozostaje 30 mln ludzi (i przeciętny Polak nie jest w stanie policzyć, ze to oznacza, ze 90% ma najlepsza opiekę na świecie, a te 10% to imigranci i nieroby) postanowiliśmy opuściwszy socjalizm (tfu tfu tylko komunizm) wybrać najgorszy system w calej europie do wzorowania się, czyli brytyjski NHS, zapominając tylko, o ile jest w nim więcej pieniędzy i o ile uczciwsi są tam urzędnicy (i to, że jest najgorszy) - czyli plan ścisłej kontroli urzędniczej.

Tak więc powstał taki urzędniczy klocek. W codziennym zajmowaniu się 1 pacjentem dzisiaj lekarz ma ok 2-3 minuty na obejrzenie pacjenta, oraz ok 5 minut ewidencji potrzebnej dla siebie oraz kolejne 20-25 (średnio, licząc z wypisem) minut pisaniny (w dużej mierze powtarzającej się, tylko przeznaczonej dla różnych departamentów). Potem oczywiście cały sztab ludzi to czyta!(tylko po co?!).

Oczywiście trzymanie się procedur to nie jedyny obowiązek lekarzy. Ważne jest też spełnienie wymagań ZUS'owych dot leczenia. I tak pacjent, który wg ZUSu ma leżeć minimum 7 dni, ma leżeć min 7 dni, nawet jakby można go wypisać po 3. Dziecko z szybko rozwijającym się, ciężkim zapaleniem płuc musi mieć zdjęcie płuc przy przyjęciu, nawet jeśli zgłosiło się zbyt szybko, by w takim zdjęciu były jakiekolwiek zmiany (oczywiście, z związku z oczywistym brakiem zmian, następnego dnia to samo naświetlanie), tak samo przy wypisie, jeżeli nawet stan zdrowia jest pewny, to i tak narażamy malucha na kolejną fotę, bo inaczej nie zapłacą nam.

Potem pijaczki, cudo po prostu. Leży taki na ziemi, nachlany winem za 3.20 i co, trzeba go przywieźć i TK głowy za 1200zł, bo jak zrobi sobie coś w przyszłości, to nie udowodnimy, że tego już wtedy nie miał. I tak co drugi tydzień każdego z okolicy, a kolejka dla uczciwie pracujących na pół roku. Przy TK w stanach "nagłych" kolejny problem tym razem: sądowy + dzieci. Wyobraźcie sobie, dziecko, które przyjeżdża co 2 miesiąc po upadku na dywan, bez jakichkolwiek zmian w badaniu. DYWAN! Rodzice upierają się, że uderzenie silne i naciskają na TK (na dywan, nawet nie na stół). I co? Robimy, jak nie to TVN i prokurator. Pół biedy z tym 1200zł, gorzej, że każde TK to ok 100-150 zdjęć RTG licząc dawkę promieniowania! Jak się to zdarzy raz, to rozumiem, może nawet bym zrobił swojemu, ale niektórym jakoś częściej, dużo częściej. W najlepszym wypadku dzieciak będzie trochę głupszy... zdecydowanie najlepszym wypadku. No tak, ale wujek Google pisze upadek=TK, nic innego się nie liczy.

Potem moje ulubione, czyli dyrektywy dot. leczenia: np. ostatnia świńska głupota. Oseltamiwir mógł być podany po potwierdzeniu, że mamy świńską głupotę, czyli po ok 7 dniach...a sens jego podawania jest w pierwszej, góra drugiej dobie, ale trzeba podać po tych 7.

Leczenie ostrego zapalenia wątroby interferonem, też piękne. Koszt: ok 40.000zł, Skuteczność leczenia dzisiaj 90%,ale tylko w ostrej fazie. NFZ płaci tylko za potwierdzenie zmian w wątrobie świadczących o procesie przewlekłym...czyli, kiedy chory, jest naprawdę ciężko chory, a skuteczność leczenia jest gdzieś koło 10%, a szacowany czas przeżycia nie za długi. Oczywiście logiczne byłoby, gdyby lekarz przedstawił sytuację choremu i ten kupiłby sobie sam lek, prawda? Nic z tych rzeczy! Jeżeli lekarz przypisze lek podczas hospitalizacji musi zwrócić koszt leku oraz może stracić prawo wykonywania zawodu. Zresztą takie same problemu są przy INF za 40.000zł jak i kroplach do nosa za 90gr.

Potem cudo - działy statystyczne, siedzą tabuny babek i zapisują procedury, by rozliczyć się z NFZ'em (domyślam się, że w NFZ siedzą takie same tabuny). I dochodzi do przezabawnych sytuacji, że przychodzą sugerują, by pacjenta "leczyć" na inną chorobę, którą ma, a to co ma to tylko tak jako schorzenie dodatkowe, bo jak tam będzie jako główne to więcej zapłacą...i potem zakaźnik leczy choroby serca...wg NFZu.

Zresztą czy wiecie, że te same procedury są różnie rozliczane wg oddziału. Np. Leczenie pacjenta z bakteryjną biegunką, odwodnionego na zakaźnym to ok 800zł, ale ten sam pacjent na gasteroenerologii w tym samym ośrodku, tą samą procedurą to już 1400zł...no i przerzucanie się pacjentami.

I tak można prawić całymi dniami...

słowem:
Sprywatyzujmy wreszcie szpitale i usuńmy tego śmiecia, jakim jest NFZ.
Drużyna Epikura
wypowiedzi: 695
wątków: 124

Kabiks
11.02.2010 (Cz) 21.31 (5270 dni temu)
Musisz poczekać, aż wymrze pokolenie wychowane za komuny.
wypowiedzi: 49
wątków: 3
prywatyzyjmy nfz
11.02.2010 (Cz) 21.52 (5270 dni temu)
Kabiks - masz pełną rację, tylko to przede wszystkim NFZ trzeba podzielić i sprywatyzować, wprowadzić częściową odpłatność (choćby symboliczną) za leczenie, umożliwić dodatkowe ubezpieczenia medyczne i wreszcie na końcu sprywatyzować, lub choćby skomercjalizować wszystkie szpitale małe i średnie. Te duże niestety musza pozostać państwowe, bo albo są bardzo specjalistyczne, albo w połowie są ośrodkami badawczo-edukacyjnymi (szpitale kliniczne).
A i tylko z jednym się nie zgadzam - z uwielbieniem dla systemu USA. Ja wolę system francuski - chyba najbardziej skuteczny system w Europie.
wypowiedzi: 150
wątków: 5
Parę faktów
24.02.2010 (Śr) 11.56 (5257 dni temu)
A dlaczego tak naprawdę zaczął się strajk pielęgniarek? Wie ktoś?

Bodajże 2 lata temu odbywał się strajk lekarzy. Pielęgniarki dostały obietnice, że w ciągu najbliższych dwóch lat zajmą się ich płacami. I co? Teraz dyrektor śmieje się w twarz, że mogły bardziej protestować 2 lata temu, i że nie ma mowy o pieniądzach.

W tamtym tygodniu pielęgniarki po raz pierwszy pojechały do Warszawy. I co się ciekawego dowiedziały? Że przy strajkach 2 lata temu lekarze dostali 96%(!) podwyżki, a one tylko 4%. W zeszłym roku też była podwyżka Jaka podwyżka? A rozeszła się między pracowników administracyjnych i ordynatorów, więc nikt nic nie wiedział.

Media podają, że każdy dzień strajku to 200000 zł strat. Swoją drogą ciekawy jestem, skąd te dane, jeśli same pielęgniarki w czasie strajku za każdy dzień pracy nie dostają ani grosza.

Na koniec taka ciekawostka:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7595534,Minister_Boni_odsyla_pielegniarki_do_dyrektorow_szpitali.html

Cytuję:"Pielęgniarki z Podbeskidzia zarabiają między 2 700 a 3 600 zł."

Tak zarabiają tyle w ciągu dwóch-trzech miesięcy. Pan Michał Boni dużo mówi, a gówno wie.
wypowiedzi: 119
wątków: 1
;)
24.02.2010 (Śr) 13.08 (5257 dni temu)
A i ja odnośnie strajków się wypowiem

I nie mam na myśli w tej chwili konkretnie strajku pielęgniarek, chodzi mi raczej o forme protestu jaką jest strajk.

Dla mnie strajki jakiejś grupy społecznej, pracowniczej, ect... , są troszke nieporozumieniem w dzisiejszych czasach.
Żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał. Ja jestem za tym aby pielęgniarki zarabiały uczciwe pieniądze za prace którą wykonują. Z tym, że na pewno nie każdej pielęgniarce należy się identyczna pensja. A strajk wszystko strasznie uśrednia.

Po drugie, troszke sobie wszyscy ci strajkujący kręcą bata sami na siebie. Bo istnieje coś takiego jak popyt na prace. Im mniejsza grupa zawodowa tym większe pieniądze. A oni myślą że jak ludzi kupa to mają większą siłe przebicia.

Sami powiedzcie, jeśli jest przedsiębiorstwo w którym jest zatrudnionych 20 pracowników (zakładam że firma jest rentowna) i chcą oni podwyżki powiedzmy 15%-owe, czy mają większe szanse niż 2000 pracowników jakiejś kopalni, stoczni czy kij wie czego?

Dam głupi przykład:

Najzwyklejszy murarz/tynkarz (oczywiście nie jakiś tam budowlany łaziuch, ale uczciwy pracownik) na budowie w naszym kraju w latach 2000 - 2001 zarabiał ok 1200-1500zł.
Pensje raczej nędzne nawet jak na tamte czasy, a praca naprawde ciężka. Obecnie murarz na budowie w naszym kraju jest w stanie zarabiać 4000-5000 zł. I powiedzcie mi jedno. Czy słyszeliście o jakimś strajku (wiem, że brzmi to śmiesznie ) murarzy??? Jasne że większość wyjechała do pracy w innych krajach UE. Ale przez to u nas nastąpiło zwiększenie popytu na takich pracowników. Wnioski wyciągnijcie sami



Forum >> Hyde Park >> Strajk pielęgniarek