gry online

 tematów: 33      wątków: 2617      wypowiedzi: 27.803
autor: fraza:
jeśli chcesz brać udział w dyskusji zaloguj się: użytkownik: hasło:
Podsumowanie aktywności na forum w ciągu ostatnich 24 godzin

Forum >> Hyde Park >> Alkoholizm, współuzależnieni i DDA


system automatycznej korekty błędów

autor treść
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Alkoholizm, współuzależnieni i DDA
07.04.2011 (Cz) 22.47 (4849 dni temu)
Aż 70% głosujący zdaje sobie sprawę że problem alkoholizmu w Polsce jest poważny. 43% procent zdaje sobie sprawę że dotyczy on aż ponad 10 % naszych obywateli. 3% uważa że to problem marginalny, a prawie 15% bagatelizuje rozmiary problemu. 6% uważa że ten problem ich nie dotyczy. To bardzo błędne myślenie. Ten problem dotyczy nas wszystkich. Alkoholicy stanowią poważne zagrożenie na drogach. Stanowią zagrożenie na ulicach i osiedlach. Alkoholizm to nie tylko zagrożenie fizyczne widoczne gołym okiem. To poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego człowieka. Alkohol jest już częścią większości subkultur młodzieżowych i zagraża coraz większej części społeczeństwa.

Według danych statystycznych 10% to osoby dotknięte problemami alkoholowymi czyli: alkoholicy, współuzależnieni ( czyli partnerzy alkoholików ) i dzieci wychowujące się w rodzinach alkoholików. Ponadto dochodzi do tego nie dająca się określić liczba Dorosłych Dzieci Alkoholików ( DDA ). I kolejne 5-7 % osób nadużywających alkohol. ( dane według PARPA ). Ten problem dotyka każdego bez względu na stan majątkowy, wykształcenie czy wiek. Dotyka zarówno samych alkoholików jak i ich rodzinny. Leczenie jest trudne i wymaga przede wszystkim chęci samej osoby dotknietej problemem alkoholowym. Ostatnio wiele się mówi o alkoholizmie a bardzo mało o Współuzależnionych i DDA. bardzo mało osób wie że w ogóle istnieją organizacje gdzie współuzależnieni i DDA mogą szukać pomocy.
Co to jest alkoholizm???
"Choroba alkoholowa", "Uzależnienie od alkoholu", "Alkoholizm" - jest to okresowe picie alkoholu w celu doznawania jego działania psychicznego, a czasem także dla uniknięcia złego samopoczucia, wynikające z jego odstawienia.
Istotą tej choroby jest więc psychiczne i fizyczne uzależnienie od środka narkotycznego jakim jest alkohol.
Uzależnienie psychiczne polega na potrzebie picia alkoholu dla poprawy samopoczucia.
Uzależnienie fizyczne objawia się wzrostem tolerancji na alkohol, utratą kontroli nad wypijanym alkoholem (niemożność przerwania picia w z góry zaplanowanym momencie) oraz palimpsestami czyli „przerwami w życiorysie” (rodzaj krótkiej amnezji związanej z piciem bez utraty przytomności) i występującym Alkoholowym Zespołem Abstynencyjnym po odstawieniu alkoholu.

Alkoholowy Zespól Abstynencyjny - jest to tak zwany "zespół odstawienia" który pojawia się w okresie 24-36 godzin po zaprzestaniu picia.
Na spadek poziomu alkoholu we krwi organizm reaguje najczęściej objawami ze strony:

układu pokarmowego (brak łaknienia, nudności, wymioty, biegunki),
układu krążenia (przyspieszenia akcji serca, zaburzenia rytmu, podwyższone ciśnienie krwi),
układu wegetatywnego (wzmożona potliwość, rozszerzone źrenice, suchość śluzówek jamy ustnej).

Współuzależnienie nie jest chorobą - jest zespołem nieprawidłowego przystosowania się do sytuacji problemowej. Koncentrując się na szukaniu sposobu ograniczenia picia partnera, osoba współuzależniona nieświadomie przejmuje odpowiedzialność i kontrolę za jego funkcjonowanie, co w efekcie ułatwia pijącemu dalsze spożywanie alkoholu. U części osób współuzależnionych rozpoznaje się ostrą reakcję na stres, zaburzenia stresowe pourazowe lub zaburzenia adaptacyjne. Współuzależnienie diagnozuje się wyłącznie u osób dorosłych, które formalnie mogą wybrać inną drogę poradzenia sobie z problemem picia partnera. Dzieci nie mają żadnego wyboru. Są skazane na życie w takich warunkach, jakie stwarzają dla nich dorośli.
Konsekwencją życia z partnerem nadużywającym alkoholu może być współuzależnienie. Osoba współuzależniona:
· Przejawia silną koncentrację myśli, uczuć i zachowań na zachowaniach alkoholowych osoby pijącej
· Szuka usprawiedliwień sytuacji picia, zaprzeczania problemowi
· Ukrywa problem picia przed innymi
· Przejmuje kontrolę nad piciem osoby bliskiej (ogranicza sytuacje alkoholowe, wylewa alkohol, odmierza ilości, kupuje alkohol, aby pijący nie wychodził z domu itp.)
· Przejmuje odpowiedzialność za zachowania pijącego partnera, łagodzi konsekwencje picia: kłamie, płaci długi, dba o higienę pijącego, o jego wizerunek itp.
· Przejmuje za osobę pijącą obowiązki domowe, które ona zaniedbuje.

Życie w długotrwałym stresie spowodowanym piciem osoby bliskiej i brak skuteczności własnych działań nakierowanych na rozwiązanie problemu picia powodują poważne konsekwencje psychologiczne:
· Zaburzenia psychosomatyczne:
Ø Nerwice
Ø Zaburzenia życia emocjonalnego (chaos emocjonalny, huśtawka nastrojów, stany lękowe i depresyjne, napięcie i stan ciągłego pogotowia emocjonalnego)
Ø Zakłócenia czynności poznawczych (zagubienie, chaos poznawczy, brak poczucia sensu i celu, zakłócenie wzorców normy i zdrowia, nierealistyczne oczekiwania)
· Pustkę duchową i brak nadziei
· Samotność
· Poczucie niemożności rozstania się
· Czasami nadużywanie substancji psychoaktywnych (zwłaszcza leków nasennych i uspokajających)
· Trudności w rozpoznawaniu własnych potrzeb, w realizacji własnych pragnień, ambicji i celów
· Wyraźnie odczuwane obniżenie jakości życia.

Kim są DDA - dorosłe dzieci alkoholików? Wbrew pozorom problem dotyczy nie tylko osób dorastających w rodzinach alkoholowych. Należy raczej uwzględniać wszystkich, którzy wychowywali się w rodzinach dysfunkcyjnych, gdzie obecna była przemoc fizyczna, psychiczna i/lub seksualna (której doświadczali bądź byli jej świadkami), gdzie nie zaspokajano podstawowych potrzeb dziecka czy nadmiernie przeciążano obowiązkami.
DDA to skrót oznaczający Dorosłe Dzieci Alkoholików. Dorosłe Dzieci Alkoholików to osoby, które dorastały w rodzinach dysfunkcyjnych, rodzinach z problemem alkoholowym i rodziny te wypaczyły w znaczny sposób ich pogląd na świat i na siebie samych. Z zewnątrz DDA wyglądają tak samo jak każdy, mimo jednak iż są ludźmi dorosłymi w wielu przypadkach zachowują się jak dzieci.Nie są w stanie określić swojej tożsamości, a dobre samopoczucie zawdzięczają nieskutecznym zachowaniom takim jak nadużywanie innych ludzi, seks, substancje odurzające, mania posiadania, mania sukcesu, pieniądze itp. Często DDA uruchamiają różnorodne formy autodestrukcji m.in. odmawianie sobie praw, gotowości do bardzo surowego, a nawet okrutnego oceniania siebie, wchodzenie w rolę ofiary, trwanie w toksycznych związkach, myśli i próby samobójcze, skłonność do popadania w uzależnienia, choroby psychosomatyczne, zaburzenia łaknienia DDA pozwalają żeby świat zewnętrzny i inni ludzie wpływali i kształtowali ich myślenie o sobie, wartości, działania i szczęście. Dorosłe dzieci alkoholików bardzo często nie zdają sobie sprawy z powiązania swoich problemów z sytuacją w ich domu rodzinnym.
Czemu ten problem dotyczy nas wszystkich??? Bo stykamy się z nim wszędzie. Na ulicy, w pracy, w domu, w szkole, wszędzie tam gdzie są ludzie. Jeśli dziś jest ponad 10 % osób dotkniętych problemem alkoholowym ( a według nieoficjalnych szacunków może on dotyczyć liczby nawet dwukrotnie większe ) ile będzie takich osób za 10.. 20 lat??? ponad 70% uczniów szkół ponad gimnazjalnych przyznaje się do spożywania alkoholu. Ponad 30 % przyznaje się do " urwanego filmu". Alkohol przestał być tylko dodatkiem do życia. Zdominował wiele jego sfer. przede wszystkim spotkania rozrywkowo -kulturalne ( imprezy taneczne, koncerty, festyny, imprezy sportowe ), biznes ( kto wyobraża dziś sobie podpisanie ważnego kontraktu bez imprezy z udziału alkoholu ), imprezy rodzinne ( święta, wesela, chrzciny itp ). kto dziś umie się bawić na dyskotece bez wspomagaczy ( alkohol, narkotyki ) ?? Obecnie koncerny przemysłu alkoholowego wydaja ogromne pieniądze wmawiając nam że picie jest fajne, odpręża, jest "cool".
Kolejny problem to zrobienie z alkoholizmu temat tabu. Ile razy słyszeliście jak ktoś mówi lub jak wy mówicie " jej chłop to ciągle chla", jej/jego ojciec to pijak". Tak jakby to oni ( ta żona i te dzieci) byli winni że alkoholik pije. Ile razy słyszeliście że " on pije przez swoja żonę", lub " mając takie bachory też bym pił".O alkoholizmie jest wiele stereotypów i nieprawd, które tworzą z tej choroby tak wstydliwy temat. Wielu alkoholików chciało by się leczyć, ale na przeszkodzie bardzo często stają ludzie, odtrącając leczącego się leczącego alkoholika i paradoksalnie współuzależnieni którzy nie umieją się pogodzić z nową nie znana im sytuacja.

Życzę udanej lektury i zapraszam do komentowania.

PS: Dziękuje Szeryfowi za pomoc w sondzie.
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@bardzo fajnie
08.04.2011 (Pt) 00.59 (4849 dni temu)
tylko, że z tym nic się nie da zrobić

wprowadzenie prohibicji sprowadzi sie do tego, iż alkohol przeniesie się na czarny rynek, jego ceny wzrosną drastycznie, a rynek zostanie zalany ogromną ilością samorobek różnej jakości
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Prohibicja???
08.04.2011 (Pt) 07.31 (4849 dni temu)
A jak dziecko zakrztusi się ciastek to mamy fabryki słodyczy burzyć???

Alkoholizmu nie da się wyleczyć??. Zostawmy go. Udawajmy dalej że nic się nie dzieje.

W Audycji o uzależnieniach w radiu usłyszałem:
" ... chce przerwać zaklęty krąg w mojej rodzinie ...."
Ta choroba przechodzi jak wirus na kolejne pokolenia. A że alkoholicy zazwyczaj maja więcej niż jedno dziecko ta liczba się zwiększa.
Tu nie chodzi o prohibicje. Największymi sprzymierzeńcami alkoholizmu i problemów z alkoholem jest wstyd i strach. Alkoholicy wstydzą się sami siebie. Rodzina ukrywa problem i sama staje się w pewnym sensie ofiarą tej choroby.
Ktoś powiedział:
" Człowiek nie zmieni świata, ale zmieni drugiego człowieka "
Sytro szukasz rozwiązania radykalnego a nie widzisz prostego. Żeby wygrać z tą chorobą trzeba pokonać strach i wstyd. Takich zaklętych kręgów są setki tysięcy w Polsce. To my tzw. "porządni ludzie" wzmacniamy go. Wielu alkoholików nie da się ratować ale można ratować jego rodzinne. Zwłaszcza dzieci, by przerwać zaklęty krąg. Dziś bardziej piętnuje się tych którzy walczą z choroba niż tych którzy się jej poddają.
Przykład z mojego sklepu. Dwóch facetów mówi o 3 " to był kiedyś porządny chłop, można się z nim było napić" bardzo był "porządny". Pił z kolegami i przez kilka lat znęcał się nad żoną i dziećmi. Dziś nie pije 3 lata i nie znęca się nad rodziną.
Podstawą terapii w AA jest uświadomienie alkoholikowi że z "tym" da się coś zrobić. A dokładnie on sam może z "tym" coś zrobić. trzeba przede wszystkim uświadomić samym ludziom czym jest ta choroba i jak można z nią walczyć.
wypowiedzi: 504
wątków: 13

Kogo uświadomić?
08.04.2011 (Pt) 10.35 (4849 dni temu)
Świadomość, że jest coś takiego jak alkoholizm jest duża. Ba nawet wynika z sondy, że całkiem sporo alkoholików mamy w Polsce. Tylko co to oznacza? No właśnie nic. Świadomość tego czym rzeczywiście jest alkoholizm i rozpoznanie jego syndromów nie jest sprawą prostą i jest raczej zajęciem dla profesjonalistów. Łatwo przypisać komuś łatkę alkoholika po dwóch imprezach, ale też łatwo przeoczyć, że ktoś z naszego otoczenia ma problem, bo go ukrywa. To samo dotyczy współuzależnionych i DDA. Generalnie odradzam kierunek pospolitego ruszenia i rzucania się z pomocą każdemu kto wydaje się, że ma problem z alkoholem, bo takie polowanie na alkoholowe czarownice do niczego dobrego nie doprowadzi.

Zamiast walki z alkoholizmem przeciętnemu obywatelowi proponowałbym raczej stosowanie i propagowanie kultury picia alkoholu. Warto uszanować decyzję kiedy ktoś odmawia kieliszka, bo prowadzi (to szczególnie!), nie lubi alkoholu, albo już trochę wypił i ma dość. Także samokontrola jest ważna. Trzeba umieć odmawiać sobie i innym, tak by gdy już pijemy to z umiarem. To często trudne w naszym społeczeństwie, ale im więcej zrozumienia dla nie picia, tym mniej będzie alkoholizmu.

P. S. Przyczyn społecznych alkoholizmu jest bardzo wiele i generalnie są to przyczyny sięgania po "używki" w ogóle np.: narkotyki, dopalacze, seks(sic!), hazard, internet. Mechanizmy uzależnienia często są podobne. Jednak, żeby walczyć (jako społeczeństwo) z jakimkolwiek nałogiem trzeba zwalczać jego przyczyny, a nie skutki. Leczenie alkoholików to nie walka z alkoholizmem.
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
08.04.2011 (Pt) 11.38 (4849 dni temu)
więc co proponujesz, bo konkretów nie widzę żadnych, ja z resztą uważam zakaz za bezsensowny

rzecz w tym, że nie ma metody na walke z alkoholizmem, ludzie muszą sami do tego dojrzeć i sami zacząć walczyć

piszesz:
Ktoś powiedział:
" Człowiek nie zmieni świata, ale zmieni drugiego człowieka "

ja się z tym nie zgadzam i twierdzę, że ludzi nie da się zmienić, jeśli sami tego nie zechcą
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

walka z alkoholizmem
08.04.2011 (Pt) 11.43 (4849 dni temu)
michaloko nie chodzi o jakies działania odgórne ze strony państwa, ale o uwrażliwienie społeczeństwa na problem.

na ludzi można skutecznie wpływać. czasem wystarczy kogoś popchnąć delikatnie w jednym kierunku i dalej sam idzie.

my wpływamy na innych, inni wpływają na nas. trzeba być tego świadomym.
  
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@szeryf
08.04.2011 (Pt) 11.59 (4849 dni temu)
można oczywiście sugerować, lekko popychać, jednym to wystarczy, a inni stwierdzą, że to "ich sprawa, i wara Tobie od tego"

na ludzi da się wpływać, tylko jeśli na to pozwalają
a najgorszą formą wpływania, jest pomaganie tym, którzy tej pomocy nie chcą, efekty zazwyczaj są zupełnie przeciwne

@bzik
a z Tobą się zgadzam w 100%
wypowiedzi: 2960
wątków: 471

wywieranie wpływu
08.04.2011 (Pt) 12.28 (4849 dni temu)
polecam genialną książkę
http://www.gwp.pl/43,wywieranie-wplywu-na-ludzi-teoria-i-praktyka.html

okazuje się, że w pewnych okolicznościach można wywrzeć taki wpływ na 80% zwykłych ludzi, że są oni gotowi zabić inną osobę.

psychika ludzka jest giętka jak plastelina. tylko wam się wydaje, że jesteście autonomiczni

w tej książce opisana jest masa prostych eksperymentów, jak przykładowo jedno słowo więcej w ofercie zmienia jej skutecznośc dwukrotnie. albo jak zwiększenie ceny powoduje wzrost sprzedaży.

wszystko racjonalnie wyjaśnione. mechanizmy psychologiczne w praktyce
  
wypowiedzi: 172
wątków: 2
:-)
08.04.2011 (Pt) 13.28 (4849 dni temu)
potwierdzam recenzję Szeryfa książkę czytałem, czytam i będę czytał dla mnie jest to m.in. najlepsze kompendium wiedzy o tym jak nie dać się robić w balona w życiu codziennym
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Zostawmy ich samych...???
08.04.2011 (Pt) 18.44 (4849 dni temu)
No tak tego się nie da zrobić..., to bezsensu..., nie warto bo to na nic.
To właśnie miałem na myśli pisząc o stereotypach i nie prawdach.
1. Alkoholizm jest nieuleczalny wiec nic nie możemy zrobić.
2. Alkoholicy mogą się wyleczyć tylko sami, wiec nic nie możemy zrobić.
W skrócie zostawmy ich samym sobie bo nic się nie da zrobić??
Wielka bzdura.
Sytro obecnie są znane dwie metody walki z alkoholizmem są to terapie ( często rozpoczynająca się detoksem). I mityngi AA lub terapia behawioralna.
Bzik i co z tego że ludzie wiedzą że istnieje "coś takiego jak alkoholizm". A do skutecznego udzielenia pierwszej pomocy rannemu wystarczy ci wiedza że istnieje "coś takiego" jak Pierwsza Pomoc??? Chyba nie.
Nie zamierzam tu ani promować prohibicji, ani rozpoczynać polowań na "czarownice", ani klasyfikować kto ma a kto nie ma problemu z alkoholem.
Mylisz się bzyk jeśli myślisz że "walka" z pijącymi alkoholikami, to nie walka z alkoholizmem. "zaklęty krąg" zaraża kolejne pokolenia. Jeśli dziecko z patologicznej rodzinny nie dostanie pomocy najczęściej samo będzie albo szerzyć patologie albo jej szukać. bo w " normalnym domu" będzie mieć problem się odnaleść.
A co byś zrobił bzik gdyby przyjacielprzyjaciólka czy ktoś ci z bliskich krewnych powiedział że jest alkoholikiem i nie wie co ma robić. Jak byś mu pomógł. I czy w ogóle byś mu pomógł.
Sytro lekko popychać??? A złodzieja może niech policja zamiast ścigać grzecznie poprosi o wstawienie się na komendzie.???? Nie alkoholikowi nie należy sugerować czy prosić go by zrobił to czy tamto. Alkoholikowi jasno trzeba dać do zrozumienia kim się stał i co traci. NP:Alkoholik lubi jeżdzić??? Zadzwoń po policje jak wsiądzie pijany, niech straci prawko. W ten sposób sam zrozumie że że alkohol zabiera mu wszystko co ma i co kocha.
Szeryf trafił w sedno
ten wątek otworzyłem w celach informacyjnych. I tylko w takich celach.

PS: Po sądzie zaczelem watpic w potrzebe tego wątku, ale po wypowiedziach sytro i bzika watpliwości znikneły
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
08.04.2011 (Pt) 19.54 (4849 dni temu)
"sondzie" a nie "sądzie"

michaloko- ja nie mówię, że tych ludzi trzeba zostawiać samych sobie, nie uważam też, że alkoholizm jest czymś dobrym
uważam za to, że każdy człowiek sam decyduje o sobie i ma do tego prawo

co do pijanego kierowcy- ja zamiast dzwonić na policję nie dał bym mu wsiąść do samochodu! zabrałbym mu kluczyki i powiedział, że oddam jak wytreźwieje (i nie są to puste słowa, bo już tak robiłem)
przyjaciołom, też bym pomógł

ad. ps.
jeśli chodzi o mnie, to Twój wątek nie wnosi moim zdaniem nic istotnego do mojej wiedzy z tego zakresu, nie zmienia też mojego nastawienia, liczyłem na jakieś "nowe", coś "odkrywczego" "nowatorskiego", co niosłoby nieco świeżości do tematu, ja dalej twierdze, że u podłoża obecnej terapii leży chęć samego zainteresowanego do zmian, największym problemem w walce z alkoholizmem, jest właśnie brak tej chęci, a wręcz chęć do pogłębiania zjawiska i osobistej zapaści, popieram też ideę bzika, by promować kulturę picia i nauczyć się tolerować/promować nie-picie, to chyba tyle
wypowiedzi: 100
wątków: 8

:)
08.04.2011 (Pt) 20.40 (4849 dni temu)
przepraszam za ortografie
Zabrałeś kluczyki i masz pewnośc że jak się następnym razem napije to nie wsiądzie za kółko??? Jeśli jest alkoholikem to na pewno znowu spróbuje.
Promowanie kultury picia - jestem za
Nie wiem jakich "nowatorskich "odkryć sie spodziewałeś. Ja się dopiero zagłebiając w ten temat dowiedziałem o DDA|DDD, o mozliwości pomocy im. . Gratuluje wiedzy. ( bez sarkazmu)
U podstawy wyleczenia alkoholika leży jego chęć. Tak. Ale na przeszkodzie staje zawsze strach i wstyd.

"michaloko- ja nie mówię, że tych ludzi trzeba zostawiać samych sobie, nie uważam też, że alkoholizm jest czymś dobrym

uważam za to, że każdy człowiek sam decyduje o sobie i ma do tego prawo "

Dla mnie to sprzeczność. trzeba im pomóc ale niech pomogą sobie sami??? ja to tak rozumiem.
Terapia to "pikuś" dla alkoholika. Poważny problem zaczyna się dopiero po wyjściu z niej.
A jak bys pomógł przyjacielowi??? pobawmy się w hipotezy.
Twój dobry przyjaciel dzwoni do ciebie podcięty prosi o spotkanie. Slyszysz że cos jest nie tak. wiec sie spotykasz. Mówi że jest alkoholikiem i że nie wie co robi. Co robisz. Daj konkrety. Ja też z chęcią odkryje cos nowego ( sarkazm )
wypowiedzi: 504
wątków: 13

@michaloko
09.04.2011 (So) 07.56 (4848 dni temu)
A próbowałeś kiedyś wyleczyć alkoholika? Ja kilka prób widziałem i sam próbowałem. Widziałem kobietę - trzy (może więcej?) detoksów - zawsze powrót do nałogu. Teraz już nie żyje bo skręciła kark spadając po pijaku ze schodów. Mąż, najprawdopodobniej też współuzależniony nie był w stanie jej pomóc. Rodzina - były rozmowy, namowy, wsparcie itd. itp. Ale jak widzisz, że człowiek idzie do specjalistów (detoks w zakładzie zamkniętym) a po wyjściu pierwsze co robi to idzie do monopolowego to ręce opadają. Uważasz, że nic nie zrobili? Zrobili za mało? A może są winni jej śmierci?

Sam próbowałem namówić kumpla na leczenie - wielokrotne sugestie, że coś jest nie tak, że może powinien coś zrobić - nic nie dało. Dopiero kiedy sam postanowiłem być abstynentem przez rok (nie z jego powodu, lecz z innych) - to mu zaimponowało, widział, że można. Potem moja żona opowiadała mu o terapii, bo akurat pracowała wtedy w centrum terapii uzależnień. Dał się namówić na wizytę i... Po wizycie stwierdził, że terapeutka jest głupia, że przesadza, on problemu nie ma, a nawet gdyby to terapia, że nawet się jednego piwa napić nie może mu nie odpowiada. Co twoim zdaniem mogłem zrobić więcej? Uśpić go i wszyć mu esperal?

Wyciąganie alkoholika z nałogu to zajęcie 24/7. Pojedyncza osoba nie jest w stanie tego zrobić. Potrzeba woli samego uzależnionego by się leczyć i zrozumienia, akceptacji środowiska w jakim przebywa. Jestem w stanie zmieniać społeczeństwo, bo mogę dawać przykład, że ten kto nie pije to nie dziwak, że pić można z głową, że alkoholik to nie kosmita. Powiedzmy, że drugą część mamy z głowy. Ale tej pierwszej - decyzji samego uzależnionego o leczeniu nigdy nie jesteś w stanie samodzielnie sprowokować. Można kogoś zmanipulować, namówić na leczenie, ale brak własnej woli alkoholika do zerwania z nałogiem zawsze skutkuje tym samym - powrotem do nałogu.

Rozumiem cię Michaloko, jesteś idealistą i to ci się chwali. Jednak musisz wiedzieć, że świat nie jest idealny, a powód ku temu jest w zasadzie jeden - ludzie mają wolną wolę.
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
09.04.2011 (So) 09.39 (4848 dni temu)
a jaką masz gwarancje, ze jak mu zabiora prawo jazdy to tez nie wsiadzie do samochodu po kielichu? wiesz ilu znam ludzi co jezdza bez prawa jazdy (bez rozrozniania czy na trzezwo czy nie)?


przeciez bedzie sobie mowic, ze teraz to mu juz nic nie zabiora ?

mówisz, że gratulujesz wiedzy i ze dopiero jak poczytalas to sie dowiedziales nieco na temat, otoz, ja nie musze niczego czytac- starczy ze sie rozejrze po najblizszym otoczeniu, po rodzinie i znajomych, nie trzeba i badań socjologów, sam mam oczy i widzę co się dzieje, jak alkoholicy w moim otoczeniu wpływają na nie. Wiem czym kierują się Ci ludzie, znam ich i ich sposób myslenia i uwierz mi, ze w tym temacie bzik ma 100% rację- jeśli nie ma woli ze strony alkoholika, by tego sie pozbyc, to nie ma najmniejszych szans, na to, zeby nie tkwil w nałogu.
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Ja idealista???
09.04.2011 (So) 15.17 (4848 dni temu)
Mylisz się świat to bagno w ktorym brodzimy i do którego sami sramy .

Przykro mi że się nie udało. Ja znam Faceta który z rozpadająca sie wątrobom po ponad 25 latach picia przestał pić. nie pije już prawie 3 ;lata. Inny zabił faceta po pijaku ( tak go pobił ) nast epnego dnia obudził sie z placzącą matka przy łóżku i jeszcze walił pare lat zanim zrozumiał że nie warto. Znam faceta który rzucił kilku letnia coreczką o ścianie kiedy ta po jego powrocie zawiesiła mu się na szyje i powiedziąła " jesteś najukochanszym tata na ziemi tylko prosze nie pij". Zucił nia i poszedł się napić. Dzis nie pije.

'Ale jak widzisz, że człowiek idzie do specjalistów (detoks w zakładzie zamkniętym) a po wyjściu pierwsze co robi to idzie do monopolowego to ręce opadają.'
a dlaczego napił się??? a czy ktoś po niego wyszedł??? Przyjaciele przyszli po niego by go powitać dac mu zajęcie??
masz i nie masz racji że to zajęcie 24/7. A kto powiedzial że to musi robic tylko 1 osoba???. Nikt nie jest w stanie upilnować go nawet w 100 osób.
A ty się dziwisz że po detoksie poszedl się od razu napić???
Alkoholik nie umie sam radzić sobie z problemami, jest jak dzicko ktroe trzeba wszystkiego nauczyć. Czasami nawet takich podstaw jak regularne płacenie rachunków.
po wyjściu z detoksu ma wybór.
1. napić się, wrócić do starych kumpli, do tego co zna.
Miec znajomych itp.
2. Stanąć sam przewciw wszystkim problemą które mu się nagromadziły przez lata picia, i przed którymi przez tyle lat uciekał. Musi pokonać wstyd, strach i wyalienowanie ze społeczeństwa.
A co do tamtego co 3 razy detoks... Czy rodzina zrobiła wszystko??? Nie wiem. Prawdopodobnie tak. Ale czy wszysto albo nawet cokolwiek zrobili jego przyjaciele?? Czy w ogóle byli przyjaciele.

Próbowałeś wyciągnąc kumpla z nalogu, bezskutecznie. Jak namowami??? A może trzeba mu było łapówke dać??? A skądaktowaleś się ze specjalistami??? Alkoholik nie zechce przestać pić dopóki sam się nie zorientuje że alkohol zabiera mu wszystko. on się sam oszukuje i się dziwisz że nie wierzy tobie. Probowaleś poprosić kogoś z doświadczenie z AA o pomoc??? Abstynecja mu zaimponowała???!!!! Alkoholizm to Choroba!!!!! A jak chory na raka wyzdrowieje to powiesz że mu Życie zaimponowąlo???,
Czy ty uważasz że alkoholizm to styl życia. Alkoholizm to choroba. Jego wola jest potrzebna do "ZALECZENIA" tej choroby ale bez pomocy nie da rade.
tak sytro , jak mu zabiorą prawko to też wsiądzie po pijaku za kółko. Alkoholikowi trzeba pokazać że jest "dnem" by sam zrozumiał że warto nie pić. Nikt go o tym nie przekona.

Dam ci przykład. facet walił kilkanascie lat ( przyzwoity biznesme )> W koncu najmlodszy syn poszedł do poradni o pomoc. Żona i starszy brak woleli to ukrywać bo praca, soąsiedzi itp. Przez 3 miesiące zgotowali mu piekło. Stracił prawko spal pare razy zasrany i zarzygany na podwórko, bo jak się przewalił pozwolili mu leżeć ( sprawdzali tylko czy krzywdy sobie nie zrobił poważnej ) jak wracał podchmielony traktowali go jak ducha. Nie odzywali się do niego, jak przyszedł podchmielony na obiad zona nie wystawiła jego naczynia na stól itp. Myślisz że im było łatwo i przyjemnie??? Nie ale zrozumiła i n ie pije juz drugi rok.


bzik twoja żona pracowała w centrum uzaleznien. mam nadzieje że nie jako terapełtka LUB że to było dość dawno albo że niewiele rozmawiałeś ze swoja żona na ten temat. Bo jestem przerażony twoimi wypowiedziami.
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
09.04.2011 (So) 18.16 (4848 dni temu)
widzisz, alkoholicy to nie są dzieci, to podstawowy błąd w Twoim myśleniu, oni są ludźmi, myślącymi ludźmi, alkoholizm to uzależnienie, a uzależnienia leczy się zaczynając od uświadomienia człowiekowi jego nałogu i tego do czego ten nałóg go doprowadzi, wtedy jeśli jest myślący to zacznie z tym walczyć, jeśli nie jest, to nic nie wskórasz- stoczy się na dno, upadnie, albo otrzeźwieje, albo zostanie na tym dnie


Czy ty uważasz że alkoholizm to styl życia.
ja nie, bzik nie, ale wielu alkoholików właśnie tak uważa, że to, że piją i ile piją, to jest styl życia

Alkoholik nie umie sam radzić sobie z problemami, jest jak dzicko ktroe trzeba wszystkiego nauczyć. Czasami nawet takich podstaw jak regularne płacenie rachunków.
po wyjściu z detoksu ma wybór[...]Musi pokonać wstyd, strach i wyalienowanie ze społeczeństwa.

Alkoholikowi trzeba pokazać że jest "dnem" by sam zrozumiał że warto nie pić. Nikt go o tym nie przekona.

Czy ja dobrze rozumiem: najpierw trzeba z alkoholika zrobić menela, lumpa, odizolować się od niego, wieszać na nim psy, by wspaniałomyślnie, po wyjściu z detoksu pomóc mu radzić sobie z tym piekłem jakie sami mu zafundowaliśmy ? sorry, ale to jest bez sensu... nie wspominając, że takie pokazywanie człowiekowi, że jest dnem, często kończy się tym, że zaczyna pić jeszcze bardziej- sami go wtedy napędzamy, topiac smutki w butelce wódki

nie mówiąc o tym, że niktórzy o słabszej psychice nie przeżywają takiej terapi i sięgają po sznur

widzisz michaloko- alkoholizm ma wiele różnych oblicz, bardzo niewielki odsetek wymaga "gnojenia" czlowieka, aby otrzeźwiał, większość wystarczy pozbawić środków i kontaktów z kumplami od flaszki i dać im inne zajecia, znaleźć jakieś hobby, cokolwiek co zajęło by im czas

leczenie alkoholizmu to jak leczenie narkomanii, czy uzależnionych od tytoniu- jest złożone i nie ma jednej dobrej drogi dotarcia do człowieka
Drużyna Epikura
wypowiedzi: 323
wątków: 13

:)
09.04.2011 (So) 19.19 (4848 dni temu)
Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi mogę powiedzieć tylko tyle;

Najtrafniej opisał to michaloko. Aby alkoholik poprosił o pomoc (zaczął się leczyć) musi dosięgnąć SWOJEGO DNA. Dla każdego alkoholika to dno znajduje się na innym poziomie.
Jednemu wystarczy jak go wywalą z pracy a drugi będzie walił dyktę i jeszcze nie osiągnie swojego dna.

Michaloko napisał, że nie wolno pomagać alkoholikowi. I TO JEST PRAWDA. Żadnych usprawiedliwień u pracodawcy, że (zachorował, musiał zająć się dzieckiem i inne kity). Zero obiadu, prania i co najważniejsze NIE UKRYWANIE TEGO wśród znajomych.
Kiedy alkoholik ma wyprane ciuchy, obiad na stole itp. TO NIGDY NIE PRZESTANIE PIĆ (dla niego w to mi graj).

I jeszcze jedno alkoholika nikt nie namówi do tego aby się leczył dopóki sam nie będzie miał siły pić i żyć.

Alkoholicy są mistrzami w kłamstwach, oszukiwaniu samego siebie, kombinowaniu byle tylko się napić.

Ile to razy alkoholik mówi żonie, matce, dzieciom? "to już ostatni raz" , "już nie będę pił"
ile razy alkoholik obiecywał sobie, że wypije tylko dwa piwa? albo "na tej imprezie będę się pilnował"

Dla rodziny współuzależnionej całe życie toczy się wokół alkoholika (dzisiaj przyjdzie trzeźwy czy nie, trzeba zadzwonić do szefa i wymyślić kit aby go nie wywalili z pracy, nie zaproszę kolegi lub koleżanki do domu bo wstyd) i właśnie dlatego NIE WOLNO POMAGAĆ ALKOHOLIKOWI ABY SAM PONOSIŁ KONSEKWENCJE.

Bzik mówisz, że trzeba rozmawiać z alkoholikiem i namówić go do leczenia. JAK chcesz z nim rozmawiać?

Jesteś chory i masz się leczyć?

Jedyne co może, zaznaczam MOŻE do alkoholika dotrzeć to kiedy uzna Cię za równego sobie!!!

"Mam na imię Józek i jestem alkoholikiem, kiedyś chlałem jeszcze lepiej od Ciebie a teraz nie piję 7 lat. Opowiem Ci o swoim chlaniu, posłuchaj..."
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Wiara przywrócona:)
09.04.2011 (So) 20.16 (4848 dni temu)
Dzięki Akuku. Już zaczynałem tracić nadzieje

Sytro ty nadal nie rozumiesz że alkoholizm to CHOROBA. Z grypy tez nikogo na siłe nie wyleczysz. Co będziesz go karmił lekarstwami na siłę??

" na terapii uczyłem się żyć na nowo..." Takie sformułowanie słysze od większości nie pijących alkoholików po terapii. I to jest prawda. Mylisz się alkoholicy to w pewnym sensie dzieci. Bo tak jak one nie umiej radzić sobie z problemami zycia codziennego.

"Na początku wydobywania się z uzależnienia jest jakaś katastrofa. Trzeźwi alkoholicy, mówiąc o niej, używają terminu dno. Obrazowo mawiają, że spośród blisko trzech milionów członków ruchu Anonimowych Alkoholików na całym świecie nie spotkali ani jednego przypadku, by ktoś zadowolony z życia i z siebie wstał, ogolił się nie drżącymi rękami, włożył dopiero co wyprasowaną przez siebie koszulę, wypił poranną kawę, zamyślił się i postanowił coś zrobić ze swoim alkoholizmem.
Takie postanowienie podejmują ludzie na krawędzi, w chwili gdy patrzy im w oczy śmierć lub gdy tracą coś, co cenią najbardziej: zdrowie, wolność, rodzinę (zwłaszcza kobiety) bądź pracę (zwłaszcza mężczyźni).
To są właśnie koszty uzależnienia. Gdy osoba uzależniona dostrzeże je, może zmienić się jej rachunek kosztów i korzyści. Korzyści z nałogu są coraz bardziej wątpliwe - znika wesołość, odwaga, euforia, picie przestaje pomagać w lepszym funkcjonowaniu wśród ludzi.
Dla alkoholika znajdującego się na dnie jedyne "korzyści" to powstrzymanie głodu alkoholowego, ograniczenie drżenia rąk, zmniejszenie kaca i stłumienie uczuć, wśród których dominują smutek, samotność, złość, lęk, poczucie winy i wstyd. ......

Wtedy potrzebna jest nadzieja. Przychodzi ona od drugiego człowieka, choć nie od każdego.
Nie wtedy, gdy ktoś potępia, karze lub rozkazuje. Nawet nie wtedy, kiedy ktoś pomaga alkoholikowi dostrzec ogrom szkód, chociaż bez tego trudno rozpocząć drogę do trzeźwości.
Nadzieja przychodzi od kogoś, kto wyciągnie rękę i powie:
Chodź ze mną. Ja też byłem tam, gdzie ty dziś jesteś. Ja też czułem lęk, gniew, samotność, poczucie winy i wstyd. Ja też nie wiedziałem, jak żyć bez alkoholu. Ale ktoś mi pokazał drogę do lepszego życia. Idźmy nią razem. ... "

Wiktor Osiatyński - Trzeźwość, uczciwość, godność
Nie wierzysz mi uwierz specjaliście.

A dlaczego sądzisz że to ktoś robi z alkoholika menela??? On robi niego z sibie sam i robi wszystko by tego nie widzieć. Ty tlko nie pomagasz mu tego ukrywać przed samym sobą.

"leczenie alkoholizmu to jak leczenie narkomanii, czy uzależnionych od tytoniu- jest złożone i nie ma jednej dobrej drogi dotarcia do człowieka"
Droga jest łatwa w opisie. Pokazac uzależnionemu co traci przez nałóg. Pozwolić mu dojrzeć do decyzji o walce z nałogiem. I WSPIERAĆ go w tej walce. Nie Odtrącać.
Opisać ja jest łatwo ale przejść to droga przez "piekło".
wypowiedzi: 504
wątków: 13

Może sam jestem idealistą?
09.04.2011 (So) 22.25 (4848 dni temu)
Skoro wierzę, w coś takiego jak wolna wola. Chociaż bardziej dlatego, że wierzę w możliwość dialogu ze zrozumieniem. W każdym razie to dziwne, że można komuś przyznawać rację i równocześnie uważać, że jest w błędzie. Nie sądzę, że jestem mistrzem stylu klarownego i gdy piszę to wszystko jest jasne i jak na tacy. Jednak nie widzę, aby to co pisałem stało w jakiejś istotnej sprzeczności z tym co sam piszesz Michaloko. Cóż cię tak przeraża w moich wypowiedziach?

Nie napisałem, że alkoholizm nie jest chorobą. Jest chorobą.
Napisałem, że leczenie alkoholików to nie walka z alkoholizmem. Bo chorobę się leczy, a ze zjawiskiem społecznym to można walczyć.
Napisałem, że alkoholik sam musi podjąć decyzję o leczeniu. Nie napisałem, co ma go to tego skłonić, ani tym bardziej, że nie może to być osiągnięcie dna, ani jak takie dno ma wyglądać.
Napisałem, że już po podjęciu decyzji przez alkoholika potrzebuje on wsparcia. Nie napisałem, że z alkoholikiem trzeba się jakoś cackać i mu dogadzać, kiedy się nie leczy. Napisałem, że dla walki ze zjawiskiem społecznym jakim jest alkoholizm potrzeba zmiany klimatu społecznego, kultury picia, przełamania stereotypów i że to przede wszystkim może robić przeciętny obywatel. Nie napisałem, że gdy ma się do czynienia z konkretnym przypadkiem alkoholika w swoim otoczeniu to trzeba to olać i nie reagować. Napisałem by nie widzieć alkoholika w każdym kto spadł pod stolik na imprezie. Napisałem, że ważniejsze dla walki z chorobą alkoholową jest zwalczenie przyczyn tej choroby, czyli pozbieranie psychiki człowieka do kupy, niż zwalczanie objawów choroby jakim jest samo picie. Itd.

W gruncie rzeczy nie widzę, zbyt wielu różnic między nami. Powtórzę, więc pytanie cóż cię tak przeraża?

P. S. Żona pracowała w administracji i nie jest terapeutką
wypowiedzi: 100
wątków: 8

:)
10.04.2011 (Nd) 00.47 (4847 dni temu)
To dobrze że nie jest terapeutka
Piszesz że alkoholizm to choroba ale jednocześnie zjawisko społeczne
Przeraża mnie że ciągle piszecie stereotypowo. Sądze ( moge sie mylić, człowiekiem jestem ) że podswiadomnie czujesz lęk i strach przed alkoholikiem.
Ja jestem uprzedzony do ich. Sam uważałem się za kogoś lepszego od nich. Myliłem się i to wiem dziś.
Mylisz się.
"Napisałem, że leczenie alkoholików to nie walka z alkoholizmem. "
tu jest poważny błąd.
"Chodź ze mną. Ja też byłem tam, gdzie ty dziś jesteś. Ja też czułem lęk, gniew, samotność, poczucie winy i wstyd. Ja też nie wiedziałem, jak żyć bez alkoholu. Ale ktoś mi pokazał drogę do lepszego życia. Idźmy nią razem. ..."
Proble, w tym że alkoholik nie uwierzy osobie ktora nie jest chora. Alkoholik który trwa w trzeźwości może pomóc kolejnemu alkoholikowi nie pić ( nie musi ).
To też jest forma walki z chorobą. Współuzaleznienie najbardziej się objawia kiedy alkoholik przestaje pić. W tedy właśnie jej symptomy staja sie bardziej widoczne. To paradoks, ale i prawda . Po za tym z epidemia walczy sie dwukierunkowo.
1. Próbuje się zatrzymac rozszerzanie się choroby, lecząc zainfekowanych.
2. Próbuje sie zlokalizować żrodło i je wyeliminowac, lub unieszkodliwić.
Leczenie alkoholików to jest walka z choroba. Owszem zmiana nastrojow spolecznych bardzo by pomogła.
Ale jaludzie maja zmienic nastawienie do alkoholików nie wiedzć nic o jej chorobie albo wręcz nie wierząc w chorobe bo oni są "tylko słabi psychicznie "( słowa kany - bez obrazy to nic osobistego tylko przykład ).
Masz racje każdy ma wolna wole i nikomu na siłe nie narzuce swoich pogladów.
Przeczytaj jeszcze raz swoje posty. Raz nazywasz alkoholizm " coś takiego jak.." , raz nazywasz zjawiskiem społecznym a innym razem chorobą. Nie da się oszukac podświadomości.
Ty wiesz że alkoholizm to choroba ale mam watpliwości czy to akceptujesz. Bo jak np. ten bandyta co zabił kogos za kólkiem po pijaku może być chory.
Wolna wola to naprawde idealizm Ciagle jestesmy atakowani informacji z zewnątrz. I one na nas wplywaja. Tego się uniknąć nie da.
A i jeszcze jedno
temat wątku to: Alkoholizm, współuzależnieni i DDA
Ani jednej wypowiedzi na temat współuzależnien czy DDA. Tylko o alkoholizmie i alkoholikach ( głownie ).
Odbieram ten fakt w ten sposób że po prostu nik nie kojarzy tych dwóch rzeczy z alkoholizmem. A one sa z nim bardzo scisle powiązane.
Nie uwierze ze na twoje i sytro wypowiedzi nie wpłynąl podswiadomy strach i wstręt do tych "meneli" i "lumpów" walających sie po dworcach i ulicach.
Alkoholizm to temat tabu. Lęczący alkoholicy są zazwyczaj odpychani przez towarzystwo. czemu??? Skoro tak dużo osób wie że istnije " cos takiego jak alkoholizm". A ilu wie i akceptuje że istnie je coś takiego jak choroba - alkoholizm???

Przepraszam bzik nie chciałem wkładac w twoje usta słów ktorych nie wypowiedziałeś. Za niescisłości i przeklamania przepraszam.

PS: Dlatego byłem przerażony bo jesli twoja żona by byla terapełtkom bo jeśli by nia byla to znaczy że ma troszkie brakow w edukacji zawodowej
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
10.04.2011 (Nd) 01.32 (4847 dni temu)
Nie uwierze ze na twoje i sytro wypowiedzi nie wpłynąl podswiadomy strach i wstręt do tych "meneli" i "lumpów" walających sie po dworcach i ulicach.

nie chcesz to nie wierz, ja swoje widziałem i swojego doświadczyłem, bać się można tylko tego co nieznane
widzisz, ja czasem z tymi "menelami" i "lumpami" rozmawiam, chociaż częściej są to wioskowi menele, panowie z "ławeczki"
spod sklepu, ale mentalność podobna

co do współuzależnionych i DDA, to sam niejako wpadam w ta druga grupę, ale jakoś nie widzę u siebie objawów, które wymieniałeś, więc ciężko mi oceniać
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Bać się można tylko tego co nieznane...
10.04.2011 (Nd) 10.24 (4847 dni temu)
Nie tylko tego można się bać. A myslisz że alkoholik pijący od młodych lat zna życie bez alkoholu??
Alkoholik to mistrz w oklamywaniu siebie i innych. Nie wystarczy z nimi porozmawiać gdy pija piwo.
Pijacy alkoholik nie potworzy się przed innym człowiekiem zwłaszcza nie " ze swojej brańzy". Bo ciagle ma silny system zaprzeczeń. Ciągle nie widzi że alkohol daje mniej zysków niz zabiera kosztów.
Wierz mi że nawet pijąc z nimi piwo na ławce nie poznasz ich.
To sprytni oszuści, manipulanci i wystraszeni desperaci. " Na terapii uczyłem się zyc na nowo..." Skoro znają to zycie na trzeźwo to czemu się uczą żyć od nowa???
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
10.04.2011 (Nd) 10.57 (4847 dni temu)
ilu ich znasz osobiście?
bo mam wrażenie, że kreaujesz z alkoholików, niegodziwe kreatury, które całym swoim życiem zaprzeczają wszystkiemu co porządne i właściwe. Nie demonizuj tych Ludzi! (jak ciebie tak czytam w tym temacie, to prawie tak jak bym czytał fanatyczne socjalistyczne nawoływania "kapitalista Twój wróg!", tylko zamień kapitalista na alkoholik)

to są normalni ludzie, tacy jak ja, czy ty, tylko z problemem, który ich przerasta, niektórzy w to brną i tak jak mówisz, stają się mistrzami we wmawianiu innym i sobie, że wszystko jest w porządku i na swoim miejscu, i że żadnych problemów nie mają

mówisz, że uczą się żyć na nowo, tak! bo jak się sięgnie dna, to nie da się żyć dalej, trzeba zacząć żyć na nowo, budować od zera, bo nic już mu nie zostało,

wychodzisz z błędnego założenia, że każdego trzeba do dna doprowadzić, a ja się z tym nie zgadzam

powiedz mi, ilu znasz ludzi, który dotarli do dna i zechcieli się od niego odbić ? bo ja ani jednego,
za to znałem kilku, którzy zapili się na śmierć

ale ale, w calej tej rozmowie brakuje mi jednej kwestii, tego co się dzieje w podstawówce, gimnazjach, szkołach średnich i dalej- tak zwana "młodzież" systematycznie utrwala się w schemacie "nie ma imprezy bez alkoholu", i to dla mnie jest bardziej palący problem, niż ten przez Ciebie opisywany, bo walcząc ze skutkami alkoholizmu, można przeżyć całe życie i nie osiągnąć nic, bo te nowe pokolenia alkoholików zasilą szeregi już istniejących i będzie ich znacznie więcej, niż tych, których, w ten czy inny sposób, uda się odratować z nałogu
wypowiedzi: 100
wątków: 8

@sytro
10.04.2011 (Nd) 11.24 (4847 dni temu)
Znam paru naprawde przyzwoitych ludzi któzy byli na dnie ( detoks, więzienie, rozwód , ulica itp a dziś . jeden założył gruoe AA i naprawde tą brańże rozkręca, drugi ma firme i jeżdzi leksusem ( 6 lat temu spal na ulicy ).
Mylisz się sytro. bzik ma racje. Alkoholik musi chcieć się leczyć żeby mu można było pomóc. A będzie chciał się leczyć kiedy jego system zaprzeczeń przestanie sobie radzić z rzeczywistością. paradoksalnie, trzeba pozwolić alkoholikowi zejść na dno żeby mógł zacząć walczyć z ta nieuleczalna chorobą. też znałem kilku którzy się zapili i zaćpali na śmierć.
Jednego wy też wkrotce "poznacie" w pewnym sensie. Pozwolil opublikować swój pamiętnik ale chce z niego pewne rzeczy dla swojej anonimowości wykreslic.
Niestety sytro z alkoholikiem nie mozna się cackać. Bo pomagasz mu się wtedy oszukiwać. Wzmacniasz wtedy jego system zaprzeczeń. Ja patrząc na alkoholika zastanawiam się nad 2 rzeczami:
1. Co go tak w życiu przerosło że dal się wciągnąć w ten nałóg ( dał się wciągnąć prze alkohol nie innych ludzi )
2. Czy sięgnął juz swojego dna i jest gotow walczyć czy nie??
Każdy alkoholik musi sięgnąć dna by chcieć się leczyć. Tylko to dno ma rózny poziom. Czemu musi sięgnąć aż dna??? Bo póki mysli że alkohol przynosi wiecej korzyżci niz strat nie będzie z nim walczyć. Po co walczyć z czymś co się nam opłaca.
Tak w szkolach dzieje się żle ( wspomiałem o tym na początku wątku ). Ale jak chcesz nauczyć dzieci i mlodzież że alkohol to niebezpieczna zabawka jak wielu doroslych udaje że tak nie jest??? JAk chcesz ich nauczyc radzić sobie z problemami zycia jak wielu doroslych przed nimi ucieka w nalogi. Jak chcesz wytlumaczyć dziecku alkoholika że picie nie rozwiązuje problemów jeśli on widzi naokoło siebie że tylko tak ludzie rozwiązuja ten problem.
jak chcesz zmienic mentalność dzieci i mlodziezy jak sam nie umiesz otworzyć umyslu na nowe informacje. Bo ty widzisz co się dzieje naokoło ciebioe.
ja patrzylem 27 lat co się dzieje naokoło mnie a dopiero od 2 tygodni zatrzynam nie tylko widzieć ale i rozumiec.
Trudno jest pokazać alkoholikowi dno i zmotywować go do leczenia no bo przecież jak zona może pozwolic mężowi spac na klatce czy schodach??? bo jak może mowić że jej mąż to alkoholik.
Jak mamy walczyć z choroba jesli nie chcemy ani wiedzieć ani walczyć z jej skutkami.

PS: A od kogo dzieci uczą się zachowań??? A dorosli to sobie wyobrażają impreze bez alkoholu?? Nie walczyć ze skótkami trzeba bo jak my zmienimy swoje nastawwienie to zaczniemy dawać sami inny przyklad dziecia.
wypowiedzi: 100
wątków: 8

" pamiętnik młodego alkoholika"
10.04.2011 (Nd) 14.33 (4847 dni temu)
"nazywam się ..... i jestem alkoholikiem.
mam .... lat i w swoje ..... urodziny umarłem by urodzić się nastepnego dnia.
"mój dom to nie był eden...." tak zazwyczaj o nim mówiłem. choć piekłem raczej też nie był...
syn robotnika i bezrobotnej. przepełniony zalem, bolem i cierpieniem. które zawdzięcza głównie własnej głupocie.
od zawsze byłem " niesfornym dzieckiem".
z dzieciństwa niewiele pamietam, bo nie chciałem pamiętać. zawsze dziwiłem się czemu koledzy pamietaja tyle z najmłodszych lat a ja nie. dziś wiem. bo nie chce.
mój ojciec duzo kiedyś pił. inne czasy inne pieniadze. nie raz ktoś przychodził do matki że ojciec tu i ru naxxxny jest i po niego jechala. z dziecinstwa pamiętam niewiele. zazwyczaj wtedy ojciec za cos na mnie się darł. pamiętam kilka awantur, nie jedno lanie... . w pamięci zastalo mi rownież pewna zabawa.
ojciec po pijaku wiązał mnie paskiem klad na szafie a ja mialem się uwolnic. zawsze mi sie udawało. wiem chyba skąd mam lek wysokości.
jak mialem kilkanascie lat przez pewien czas byłem molestowany seksualnie przez pewna kobiete...
zawsze zabiegałem o względy ojca, choć byłem uważany za "mamisynka". ojciec zawsze mnie krytykował. nawet jak odnioslem wielki sukcces w nauce, dostałem sie do finału olimpiady naukowej, naśmiewał się że to głupota.
potem robiłem z ojcem w budowlance ( od skonczenia podstawuwki ) w wakacje i soboty. za darmo. pamietam jak po 2 miesiącach harowki w wakacje poszlem do niego zeby mi zaplacil za robote powiedzial " zarób sobie". tylko jak obaj się napiliśmy udawało nam sie ze sobą dogadać.
1 raz wódki i piwa spróbowałem jak mialem 10 lat. ucieklismy z kolega na mecz lokalnej druzyny ze szkoly i wypilismy po 50 i piwie. potem jakoś się zaczelo. co i raz się wypilo piwo albo wino. nie często.
w szkole średniej piłem duzo. zrywałem się z lekcji z kumplami albo sam i pilismy zazwyczaj bimber od "ciotki" z mety. probowalem też trawy ale ona jakoś mnie nie kręciła. czasami sobie do picia popalalem. w 1 i 2 klasie średniej zrywałem się czasami ( dośc chyba nawtr często bo omało mnie nie klasyfikowali z połowy przedmiotów ) kupywalem pare piw brałem książke i szlem do lasu. tam sobie ja czytałem przy piwie i papierosach.
w 3.4 i 5 klasie się troche uspokoiłem. Żadziej uciekałem ale nie piłem wiele mniej. z kumplem zazwyczaj szlismy na dużej przerwie bralismy wino i piwo i wracalismy na lekcje. jakoś zawsze się ten hajs zebrało. na imprezy rzadko chodziłe. z pieniedzmi nie wesoło było u mnie a stary dawal mi tylko jak się napił. wtedy miał "gest"
nawet na kolegi 18 żeby póśc musiałem sam skąbinowac hajs. wtedy poratował mnie starszy braciak i jego dziewczyna.
szkoła średnia przelecial aj nadal piłem i nie widzialem wtedy żeby cos się zwe mna złego sziało. posżłem na studia ( ojciec mal z siebie nie wyszedł jak mu powiedziałem ze nie ide do pracy tylko będe studiował ). na których znów. piwo, wódka, czsami trawa i hasz. miałem stypendium socjalne na początku potem zaczełem pracować w ochronie na planach filmowych. czasami cięzko było ale elastyczne godziny pracy nie przeszkadzały mi w studiach. i kolejna praca ( po budowlance ) gdzie sie waliło gorzałe. czasami z kierownictwem , czasami ze swoimi ( ochroną ) zarobki nieżle ale i tak mi ledwo starczało/ w jednym miesiącu w wakacje zarobiłem ponad 2 tyś tylko dla siebie a i tak jeszcze pozyczałem można naprawde dużo przepic.
po 2 latach firma się rozpadla ( szef zmarł na raka ). a w raz z nia moje studia padły. nie zrobiłem nic sensownego dla ich ratowania. zreszta zawsze tak robiłem. jakis problem to go po prostu zapijalem i udawąłem że nie ma. czekając aż sam się rozwiąże. ale się nie rozwiązxywał tylko narastał.
na przełomnie lata i jesieni 2009 ( 2 lata od zawalenia studiów albo rok - pamięć mi szwankuje ) załamałem się . myslałem o sampobujstwie ( nie pierwszy raz, takie myśli i poczatki prob miałem od 15 roku zycia ). przez internet na grze ekonomicznej poznalem 'fajna" dziewczyne. troche się zaczełem ogarnbiać. nawet w koncu robote znalazlem ( jak zaczęlm szukać okazało się ze jest ). w pażdzierniku dwa lata temu po 2 miesięcznej chyba znajomości z pania em. w ciągu jednego dnia polałem robotę ( którą miałem w poniedziałek zacząc ) i w sobote wyruszyłem na drugi konie polski w poszukiwaniu szczęścia. nięźle sie dobralismy. alkoholik i prostytutka. seks nam się nie udałó w tej kwesti mam pewne kompleksy wyniesione z dawnychlat, do tego stres alkohol i wkoncu u niej ten dzien jeden w miesiącu. . o swoim zawodzie powiedziala mi dzień wczesniej a i tak nic mnie nie zraziło. już nawet miałem pare robót na oku w jej mieście. 4 dni raju potem podróż znia na drugi koniec polski do wspólnego znajomego z netu i tragedia. napilismy się oboje. i zaczelismy wyciągac przeciw sobie wszystkie brudy. nieżle się poraniliśmy. oboje się na sobie zawiedlismy i wyszła katastrofa. kolega do którego pojechaliśmy był wściekły( mimo że nocowalismy w hotelu ).
po tym się załamalem i przestałem pic na pół roku. mialem doła totalnego.
kumpel załatwil mi robote w sklepie u swojego ojca. ( gdzie pracuje do dziś ) robota "super " dla alkoholika. nie ma to jak móc pić z szefem. i to cały tydzień. pare tygodniowek znim zaliczyłem.
w wakacje 2010 roku zaczął się początek konca złudzeń. nowa praca tzeba to uczcić. urządzilismy z kumplami impreze jak za dawnych lat. mieliśmy we 3 flaszke zrobic a wyszla zawalista impreza. a na drugi dzień??? kac i mpralniak. pod blokiem bałagan trzeba było sprzątnoć. do tego jeszcze mialem niezłe zejście bo palilem też jakies gówno.
i tak "słodko" mineło pół rokiu. wiecznie na zaliczkach i wdlugach bo pic sie chciało.
przed świetami znów przez przypadek natrafiłem na panią em. i znów odzyły dawne uczucia. szybko wygasły gdy zaczeliśmy wspominac poprzednie powastanie. znowu sie poraniliśmy.
i znów ból i problem. ruszyłem w trans 2 dni przed świętami. w wigilie rano obudziłe się i zobaczyłem wymiociny na podłodze. maiłem gigantycznego moralniak i litr mocnego bimbru. wystarczył i na moralniaka ale nie na całe święta. a po swiętach kolejny moralniak. zawsze swięta były jakieś magiczne. najbardziej pamiętam zapach swieżo wypranej pościeli. nawet aswięta rok wczesniej gdzie z ojcem bylem skłocony i obaj naładowani na siebie było lepiej. to był magioczny czas. a ostatnie były po prostu zapite. piłem do sylwestra. na sywlwestra wziełem kolejny litr mocnewgo bimbru. piłem najpierw sam w domu, potem z kumplem u niego a nowy rok leczylem kaca, zwlaszcza tegio moralnego. poswiętach troche przystopowalem. przez 3 tygodnie w robocie męczyliśmy się z inwentaryzacja i zmianą vatu. ale i tak prawie co dzienie jakies piwko se walnołem. luty bez emocji i bez większych ekscesów.
i nadszedł marzec. myslałem nawet o powrocie do psycholog ( na poczatku stycznia przestałem do niej jeżdzić, a i tak zawsze po wysciu z terapi piłem po 3-5 piw zanim do domu dotarłem ). pilem troche wiecej. umówilem się z psycholog wziełem dzien wolny i umówile sie zkumplem na flaszke u niego w robocie. z psycholog sie nie spotkałem zachorowała i nie dodzwonili sie do mnie. pojechałem do kumpla. ostro poszliśmy. nawet powrotu nie pamiętam. zostawiali przyczepke u mojego szefa. ja ponoc się wytoczyłem z samochodu i przypalając papierosa zalczyłem glebe. przypieprzylem twarzą o piach. potem dobijalismy się jeszcze pod blokiem ( jakby nam było mało ). potem wróciłem do domu ( odprowadzili mnie bo ledwo szłem) i wdomu ojcu zrobiłem awanture. mało się nie polelismy ale ja tego nie apmięta. potem wyszłem z domu i jeszcze wypilem pare piw i setek. pod blokiem wywaliłem się i psym mnie zgarneły. wypisali mandat i mnie puscili ( mogłem tam zamarznoc bo był jeszcze śnieg ). wychodząc pokaząlem i palec i poszlem jeszcze do sklepu. rano wstałe i cieszyłem się zę znalazłem setke w spodniach. natępnego dnia przysięgałe sobie że nie będe tak pil z pół roku. miałóem obita brode, glowe i złamany palec u nogi. i gigantycznego moralniaka. nestępnego dnia standart. pare setek i wrobocie się wytrzymało. nie minął tydzien a ja znów poszedłem na całoś. tak się schlalem że wstawając z murka przejechalem się gębą po chodniku. złamałem korzeń w zębie, rozwalilem okulary, porysowealem sobie twarz. natępnego dnia miałem robote na magazynie. po prostu dno. porysowany, brudny ( na magazynie nie mamy zbyt czysto ), pilem piwo i setkie jedną po 2. szef malo mnie do domu nie pognał. 1 raz się na mnie wściekł i to nieżle. w pewnym momencie zdałem sobie sprawe ze ide na dno i to bardzo szybko. zadzwonilem do przyjaciółki. nie znalazła dla mnie czasu. zadzwonilem do przyjaciela spotkaliśmy się po robie. po prostu się rozkleiłem. troche pogadalismy. jego dziewczyna uczy religi. skontaktowała się z gosciem który organizuje mityngi aa. akurat sam miał sporo problemow i nie miał czasu. w sobote juz nie pilem ale w niedzele nie wytrzymałem i wypilem 2 piwa. a w środe znów. miałem urodziny. wypiłem 2 piwa bo na wiecej już mi kasy nie starczyło. w tedy znalazlem tamto forum.
obolały, upokorzony, zdalem sobie sprawe ze ide na dno , że jestem na dnie. czy jestem alkoholikiem nie wiem... .
raczej jestem
w czwartek poprosilem kumpla by załatwił mi spotkanie z a... bo ze mną żle. spotkalismy się w piatek. w sobote pojechalem z kumplem i jeszcze 1 na brydza do czwartego z naszej paczki ( oni pija tylko od czasu do czasu ja piłem nałogowo) to był koszmar. w drodze ok ale w sklepie ....
jeden który nie wie o moim problemie zapytal co pijemy, a ja spojrzałem na pólki pełne gorzały i mnie przytłoczyło. ogromna ilośc alkoholu ktora tam był... czułem się jak dziecko w sklepie ze słodyczami które za nic nie musi płacić. było tam tyle "smakołyków". dla mnie to była wicznośc zanim powiedzialem " ja nie pije" i wyszlem zapalić. poszlismy do nie go i o... ( zona kolegi ) zaczela wykładac nasze zakupy. nie mogłem oderwać oczu od butelki. wyjela piwo "perla" i zaczeła gadac z jednym o piwie bo takiego nie pila. ja też takiego nie pilem i mialem na nie straszną ochote. cały wieczór wychodzilem zapalic pod blok ( bo u nich w do,u się nie pali ) i po powrocie wsadzałem głowe pod zimna wode, byle by tylko zagłuszyc głud.powyjmowałem nawet pieniądze z kieszeni bo sie bałem że pójde do sklepu po piwo. a w niedzele powrót do domu. wieczorem 1 mityng.
straszne i dziwne uczucie. mimo że dwóch poznalem w piątek mialem wrażenie że jestem intruzem, obcym ktory próbuje wejść so jakiegoś " kręgu wtajemniczenia". uczucia mieszane niby obcy ale jednak ich opowieści cześciowo znałem sam z własnych doświadczen. strach, wstyd, bół bezsilność.... byłem zagubiony i przerażony co ze mną będzie. jestem alkoholikiem. co będzie z moja przyszłośc. zawsze chcialem mieć "prawdziwy: dom. a teraz ??? jestem alkoholikiem!!! tykającą bombą!!! ktora mnie zechce??? czy mam prawo narażac kogokolwiek na życie ze mną?? a co jak się ożenie i po kilku latach znów zaczne pić??? mam całe życie spedzić sam??? byłem zagubiony i zrozpaczony.
wracając z mityngu kumpel zadzwonił żebym wyskoczył na piwo. on pił choc na mnie nalegal ja wymowilem sie złamanym zębem. narastała tylko we mnie złośc i strach. potem spotkałem się z przyjacielem i jego dziewczyna ktorzy mi pomagali. dziwne uczucie i dziwne przeżycie. mimo całego strachu i wstydu rozmawialem z nimi o chorobie jakby normalny czlowiek mówił o zaciągniętym kredycie. jakos tak naturalne wydalo mi się że moge z nimi rozmawiać.
w poniedziałek ulga. nowy dzien nowe nadzieje. poszedłem do lekarza co odkładałem juz kilka lat. okazało się ze problem który sobie sam wymysliłem nie istnieje. a ja o malo się przez niego nie samookaleczyłem pare razy. poczucie zwyciestwa. zrobiłem coś na trzezwo czego nawet po pijaku nie potrafiłem.
wtorek.
dziwny spadek sił. zaczynam się męczyć. jestem rozdrażniony i zniechęcony. drugi mityngw innym gronie. nie mam ochcoty na nim siedzieć. zmuszam się sam by zostac. znów chce wyjść i sie po prostu napić. zaczyna brakować kompletnie sił.
sroda.
jaokoś chyba bez wiekszych emocji. ciagle strach wstyd zniechęcenie. sam ze sobą się żucam. poszedłem do a... spotkalerm się z dziewczyna mojego przyjaciela. porozmawialiśmy troche. każdego dnia ucze się czegoś nowego/ zaczynam sam siebie przekonywac że nie ma sensu z tym walczyć. a.... miał racje. ja się jeszcze nie pogodził z tym że jestem alkoholikiem
potem mityng dda. sam chyba nie wiem czego szukam. po prostu może g... ( dziewczyna mojego przyjaciela ) miała racje. szukam usprawiedliwienia. czułem się na mityngu żle i dobrze. trudno to opisac. niby fajnie , dziewczyny super, miłe mowiły szczerze. ale czułem się jak oszust. mój ojciec juz nie pije wiec czy może być alkoholikiem. jesli nie to nie jestem dda. metlik w glowie ciągle sie miotam sam ze soba i w sobie
czwartek wielki kryzys
rzucam się jak zwierze w klatce. nie rozumiem jeszcze czemu. praca potem hala z kolegami. noga ciągle nieżle boli. nie mam ani sił ani ochoty biegac. poce się ja swinia. walcze. zaczyna brakowac sił wiry i wydaje mi się ze zyczliwych ludzi. to chyba lekka psychoza. sam się nakrecam i zajeżdzam.
piatek. kryzys trwa.
fizycznie i psychicznie jestem "zajechany". poszedłem do a.... ale jakos tylko na chwile. zaczynam uciekac od ludzi, nawet tych którym moge zaufać i juz zaufałem. nie wiem sam co sie ze mna dzieje tak naprawde. wieczorem nie wytrzymuje. wychodze do sklepu po szlugi. walcze czy wypić czy nie. walcze czy wyslać do g... sms-a z prośba o spotkanie. nie odpisuje. ale nie pije. na mityngu dda chyba cos pojolem. nie pije bo nie chce by miała wyzuty ze nie odpisła. czemu jescze tego nie rozumiem. pisze pamietnik. troche pomaga. ale czumu nie daje mi takiej ulgi jak się spodziewalem.
sobota. początek odprężenia
g... odpisał. miała wyłączony telefon. przyczepiłem się jak rzep psiego ogonu do niej. chyba zaczynam ja przerażac. a na pewno irrytować. chce znioa pogadać o moim pójsciu na terapie. nie decyduje się. ciągle się motam ze soba i w sobie. na forum pogadalem z kasia. potem na gg. decyzje podjele. poszedłem do a... pogadac po tym. radził mi zamkneta. ja wole otwartą. ze wzgledu na prace. było fajnie. wypilem kawe pogadalismy, posmieliśmy się. jak normalni ludzie.
niedziela. luz
wstałem inny, lepszy, mądrzejszy... Świat wygląda inaczej. zaczynam się godzić, ze swoja choroba, choroba ojca, cierpieniami ktorych doznałem w domu rodzinnym, które sam zadałem wile razy mamie. patrzy dzis namnie troche inaczej. nie rozumie co sie dzieje ze mną i we mnie. ale jest zadowolon. wreszcie posprzątalem pokój, pierwszy raz o paru tygodni albo i dłużej. ja staje się szczęsliwszy i lepszy. a inni... na sięl nikogo nie zmienie. musze zmienić przedewszystkim siebie
boże,
użycz mi
pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,

odwagi,
abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.


ja już rozumiem sens i znaczenie modlitwy która rozpoczynaja sioę mityngi aa i ddaddd
istota alkoholizmu. co to jest??? nie wiem. wiem że jestem chory. wiem że byłem na dnie, zerem... wiem że moge stac sie na powrot czlowiekiem.


ten pamiętnik powstal kiedy byłem w złym stanie fizycznym i psychicznym. zrob z niego dobry uzytek. "
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@pamietnik
10.04.2011 (Nd) 21.03 (4847 dni temu)
historia, których słyszałem wiele, nic nowego... tyle, że w odniesieniu do narkotyków chociaż tam było drastyczniej:

igły, dawanie sobie żyłe z byle kim, byle gdzie, byle co, ciagle detoksy, terapie, a pozniej powrot na ulice(bo narkomanów nikt nie chce w domu trzymac, z reszta większość ucieka jak tylko okradną dom z wszystkiego co się da szybko spieniężyć),a później... badania krwi, test, pozytyw, HIV, brzmiało jak wyrok, dopiero wtedy człowiek oprzytomniał...

jeszcze w LO, szkola organizowala nam czesto spotkania z ludzmi pracujacymi z narkomanami, albo z byłymi narkomanami, jedna rzecz mnie zdruzgotała wtedy, opowieść o 5-cio czy 6-cio latku, który trafił na terapią odwykową 2gi czy 3ci raz z rzędu (a zgodnie ze statutami takich ośrodków, nie można przyjśc do nich częściej niż raz na pół roku na terapię...) wtedy się zastanowiłem, miał 6 jak trafił drugi raz, to kiedy zaczął? mając 3? 4?

Trudno jest pokazać alkoholikowi dno i zmotywować go do leczenia no bo przecież jak zona może pozwolic mężowi spac na klatce czy schodach??? bo jak może mowić że jej mąż to alkoholik.
Jak mamy walczyć z choroba jesli nie chcemy ani wiedzieć ani walczyć z jej skutkami.

a czy ja gdziekolwiek piszę, że ma mu pomagać? albo, że ma go nazywać inaczej niż należy?
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Dreszczyk emocji....
10.04.2011 (Nd) 23.16 (4846 dni temu)
A co ty sytro myślisz?? Że to film???
Za mało drastycznie???
No tak przecież nikogo nie zabil.
A co jakbym opisal historie dziewczyny bitej i gwałconej przez alkoholika, i jej bracie ktory zabił po pijaku samochodem 2 osoby i nie oprzytomniał to by było wtedy wystarczająco drastycznie??

"jeszcze w LO, szkola organizowala nam czesto spotkania z ludzmi pracujacymi z narkomanami, albo z byłymi narkomanami, jedna rzecz mnie zdruzgotała wtedy, opowieść o 5-cio czy 6-cio latku, który trafił na terapią odwykową 2gi czy 3ci raz z rzędu (a zgodnie ze statutami takich ośrodków, nie można przyjśc do nich częściej niż raz na pół roku na terapię...) wtedy się zastanowiłem, miał 6 jak trafił drugi raz, to kiedy zaczął? mając 3? 4? "

No to rzeczywiście "super" opowieść. Akurat na 1 strone gazet. Ale by sie sprzedała. jasne walić człowieka. Bo jest słaby, bo jest sam sobie winny... bo nikt w pore nie wyciągnoł do niego ręki. Niech teraz zdycha, cierpi, zuca się a najlepiej z mostu, zaoszczedzi podatnikom wydatków i problemów. Nie kumam tego.



"
mówisz, że uczą się żyć na nowo, tak! bo jak się sięgnie dna, to nie da się żyć dalej, trzeba zacząć żyć na nowo, budować od zera, bo nic już mu nie zostało,"
Zostało mu dużo. Jego własne życie. Nie sytro.kiedy człowiek dosięgnie dna to musi się wspiąc na góre. To nie gra gdzie wezmiesz wcisniesz "New Game" i zaczynasz od nowa. Zostaja wszystkie wspomienia i problemy.


"nie wspominając, że takie pokazywanie człowiekowi, że jest dnem, często kończy się tym, że zaczyna pić jeszcze bardziej- sami go wtedy napędzamy, topiac smutki w butelce wódki "
jesli nie pomóc mu dojrzeć gdzie jest i nie cackać się znim to co??? Zostawic go samemu sobie???
wypowiedzi: 51
wątków: 1
.
10.04.2011 (Nd) 23.30 (4846 dni temu)
Niedziela wieczór... Antyradio... Ktoś słuchał może "Spowiedzi Alkoholika"?
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Nie
10.04.2011 (Nd) 23.37 (4846 dni temu)
Ale z chęcią posłucham
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
11.04.2011 (Pn) 00.36 (4846 dni temu)
nie rozumiem czemu ciagle tak na mnie naskakujesz w tym temacie,
no i wkładasz mi w usta swoje chore sugestie... >. <
wypowiedzi: 100
wątków: 8

NIe atakuje
11.04.2011 (Pn) 06.05 (4846 dni temu)
Bo sytro ciągle się motaż w sprzecznościach.

"michaloko- ja nie mówię, że tych ludzi trzeba zostawiać samych sobie, nie uważam też, że alkoholizm jest czymś dobrym
uważam za to, że każdy człowiek sam decyduje o sobie i ma do tego prawo "
Dla mnie to sprzeczność. Skoro ma własna wole i jeszcze do tego pełne prawo wiec nie nalezy ingerować w ich zycie. Tak to rozumiem.
Po za tym piszesz jakbyśmy rozmawiali o nowym samochodzie. Oczekujesz jakiś świerzości, odkrywczych nowości a nie znasz nawet podstaw.
Okemtarz pamiętnika zabrzmiał cholernie arogancko. EE tam znam lepsze historie. Typowe dla naszego społeczenstwa - znieczulica.
Piszesz bardzo arogancko:
"mówisz, że gratulujesz wiedzy i ze dopiero jak poczytalas to sie dowiedziales nieco na temat, otoz, ja nie musze niczego czytac- starczy ze sie rozejrze po najblizszym otoczeniu, po rodzinie i znajomych, nie trzeba i badań socjologów, sam mam oczy i widzę co się dzieje, jak alkoholicy w moim otoczeniu wpływają na nie"
A jak zaczne wątek na temat optyki tez napiszesz że nic nowego nie wnioslem bo patrzysz i widzisz co sie dzieje ze swiatlem???
Bo sam piszesz o innych nawet ich nie znając:
"
Czy ty uważasz że alkoholizm to styl życia.
ja nie, bzik nie, ale wielu alkoholików właśnie tak uważa, że to, że piją i ile piją, to jest styl życia. "
Skąd wiesz co wielu alkoholików uważa?? Siedziałeś w ich glowie??? A pewnie rozmawiałeś z nimi jak siedzieli w "paczce" i probowali zaimponowac glupota jeden drugiemu ( mam na mysli alkoholikow nie ciebie ). W szkole Średniej podpity żeby zaimponowac kumplom na fetowalem się z nimi ( mim o że jestem uczulony na jeden z głównych składników tego swinstwa i o tym wiedziałem ). I myslisz że cos wtedy pojolem??? NIE . Dalej jeszcze robiłem głupoty bo z kumplom trzeba bylo zaimponowac. Mlody człowiek jest głupi, a młody i pijany to juz praktycznie debil ( przynajmniej w moim przypadku tak było )

Bo w pewnym sensie zachowujesz się jak alkoholik. Oszukujesz sam siebie .

Ale najbardziej draźni mnie twoja pycha. Jesli uważasz się za madrzejszego od setek specjalistow latami poznającymi ten temat.... No coments

Nie chce ci robic psychoanalizy ( bo nie umiem ) ale twoja postawa jest własnie stereotypowa.

Po pstach twoich i bzika, i rozmowie z kany na SB widze ( ale moge się mylić ) że wiedza na temat alkoholizmu jest mala i że sila stereotypów duża.
Większość graczy przyjeła standardowom dla naszego spoleczeństwa postawe. Ignoruja temat "tabu". ( mają do tego prawo )

Wybacz sytro ale ciągle piszesz że wiesz to wiesz tamto, ale czy to rozumiesz???
Ktos porównał zycie do obrazu. Czlowiek dostrzega tylko 1 pigment z tego dzieła. ja zdaje sobie z tego sprawe że nie widze całości, patrząc na 1 pigment. Ty masz odwrotna postawe ( moim zdaniem )
Ludzie bronia się przed tym co jest im nie wygodne. System zaprzeczen to "broń" nie tylko alkoholików ale i każdego czlowieka. Latwiej jest udac że tego nie ma niz przyznac się ze cos nas przerasta.

A ja musz się przyznac że to społeczeństwo mnie przerasta.
Pisałeś że trzeba zmienic najpierw młodzież. A czemu nie chcesz zmian zacząć od siebie??? JA zaczełem i strasznie trudno się je wprowadza.
latwo jest powiedzieć komus jak postępować. Trudniej jest się samemu tego trzymac.
wypowiedzi: 100
wątków: 8

9 Rzeczy które warto wiedzieć :)
11.04.2011 (Pn) 07.00 (4846 dni temu)
1. Alkoholizm jest chorobą.

Jak każde uzależnienie. Taki status nadała mu Światowa Organizacja Zdrowia. Jest to choroba chroniczna (alkoholikiem jest się do końca życia, mimo zerwania z nałogiem) i postępująca - jeśli nie podejmie się leczenia i nie utrzyma abstynencji - o kilka, kilkanaście lat skraca ona życie i prowadzi do śmierci.

2. Choroba alkoholowa rozwija się fazami.

Przy typowym przebiegu ma cztery fazy.

- Pierwsza to tzw. picie towarzyskie - sprawia przyjemność, ma się ochotę na kieliszek w gronie znajomych, nie odmawia się, gdy inni zapraszają, dobrze się toleruje nawet sporą dawkę alkoholu.

- Druga to faza ostrzegawcza - już szuka się okazji do napicia się, samemu inicjuje się wypijanie tzw. kolejek, zyskuje się status "fajnego kumpla", "duszy towarzystwa", sięga się po alkohol, bo to rozładowuje napięcie, przynosi ulgę, rozpoczęte picie coraz częściej kończy się "urwaniem filmu" i kacem, kaca coraz częściej "leczy się" wypijaniem tzw. klina w samotności.

- Trzecia to faza krytyczna - pije się ciągami przeplatanymi okresami abstynencji, szuka się usprawiedliwień, wymówek, a wyrzuty sumienia (tzw. kac moralny) próbuje się zniwelować składaniem sobie - często również innym - przyrzeczeń niepicia, podejmuje się próby jak najdłuższego zachowania abstynencji (bez fachowego wsparcia - zwykle nieskuteczne), zaniedbuje się rodzinę. Dochodzi do konfliktów małżeńskich, wzrostu agresywności. Alkoholik zaczyna się opuszczać w pracy, nieregularnie się odżywia i zaniedbuje swój wygląd. Zaczynają się kłopoty z pamięcią. Tolerancja na alkohol nadal jest duża.

- Czwarta to faza chroniczna - okresy picia są bardzo długie, a abstynencji - bardzo krótkie, pije się od rana, upija się w samotności, następuje zdecydowany spadek tolerancji na alkohol (kiedyś pół litra czystej piło się bez konsekwencji, teraz wystarczy piwo), sięga się po tzw. wynalazki, czyli np. denaturat, dochodzi do rozpadu rodziny, następuje degradacja zawodowa i społeczna. Alkohol staje się jedynym celem w życiu - by go zdobyć, można dopuszczać się przestępstw. Przestają działać hamulce moralne. Pojawiają się psychozy alkoholowe - majaczenia (zwidy) i halucynozy (słyszy się głosy). Organizm jest coraz bardziej wyniszczony i zatruty alkoholem, zaczyna szwankować zdrowie.



3. Żeby stać się alkoholikiem, nie trzeba pić codziennie.

To prawda, niektóre osoby uzależnione od alkoholu piją codziennie, ale bardziej typowym sposobem picia w zaawansowanym stadium choroby alkoholowej jest tzw. picie ciągami, czyli przez kilka dni, tygodni czy miesięcy, a potem dłuższy lub krótszy okres całkowitej abstynencji.

4. Nie istnieje pojęcie "bezpiecznej dawki alkoholu".

Uzależnić się można, wypijając codziennie jedno piwo. Warunkowo można mówić o bezpiecznej dawce, jeśli niewielką ilość alkoholu (np. 1-2 lampki wina) sporadycznie pije dorosła osoba, która zna swoje możliwości i jest na tyle konsekwentna, że ogranicza się wyłącznie do tej ilości.

5. Kobiety i mężczyźni piją nieco inaczej.

Są pewne różnice. Organizm kobiety gorzej toleruje alkohol - tą samą dawką szybciej upije się kobieta niż mężczyzna. Ponadto kobiety zwykle sięgają po alkohol, bo mają kłopoty i próbują je "zapić", częściej piją w samotności w domu (popularnie mówi się "do lustra" i potrafią długo się kamuflować na tyle skutecznie, że mało kto podejrzewa, iż kobieta jest alkoholiczką. A potem, gdy np. ze złamaną nogą trafia do szpitala i przez 3-4 dni nie pije, odzywa się u niej majaczenie alkoholowe. Wtedy trafia do psychiatry i uzależnienie wychodzi na jaw. Mężczyźni zaś wolą pić w towarzystwie, mniej się kamuflują i piją "do dna", częściej więc leżą gdzieś pijani na ławce, na trawniku. Nie ma natomiast zbyt dużych różnic społecznych, jeśli chodzi o alkoholizm. To najbardziej demokratyczna choroba, która dotyczy zarówno ludzi z tzw. marginesu, jak i tych z wyższym wykształceniem, na stanowiskach.

6. Psychoterapia to podstawa leczenia alkoholizmu.

To psycholog, często ze wsparciem ze strony psychiatry, musi przekonać alkoholika do tego, że warto zerwać z nałogiem i zachować abstynencję. Bez odpowiedniej motywacji nie ma co liczyć na sukces. Terapeutami są też często tzw. trzeźwi alkoholicy, którzy sami przeszli drogę zmagania się z nałogiem. Są dobrym przykładem, a za takim chętnie się idzie. Ważne są także grupy wsparcia, np. kluby AA, czyli Anonimowych Alkoholików. Uzależnieni pomagają osobom w podobnej sytuacji przetrwać ciężkie chwile. Takie wielokierunkowe działania dają dobre efekty.

7. Dotychczasowe metody leczenia, np. wszywanie Esperalu czy podawanie Anticolu należą do przestarzałych.

Tak, na świecie odchodzi się od nich, ale w Polsce nadal są stosowane. Gdy osoba uzależniona z wszczepionym Esperalem napije się alko-holu, może u niej dojść np. do uszkodzenia nerwów obwodowych (efektem jest osłabienie mięśni, ból, drętwienia kończyn). A wiadomo przecież, że naczelna zasada w medycynie brzmi "przede wszystkim nie szkodzić". Ponadto, leki te wymuszają abstynencję strachem przed powikłaniami po napiciu się alkoholu, a dziś wiadomo, że strach nie jest dobrą motywacją w leczeniu. Często osoby leczone Esperalem tylko czekają, aby implant przestał działać. A gdy się już napiją, dochodzą do wniosku, że nie wyleczyły się z choroby alkoholowej, a więc po co w ogóle podejmować próby zerwania z nałogiem. I koło się zamyka. Lepsze efekty terapeutyczne dają nowocześniejsze leki (np. Campral czy Nalorex), które, działając na neuroprzekaźniki w mózgu, hamują głód alkoholowy. Niestety, są drogie - kuracja miesięczna kosztuje ok. 300 zł - i nierefundowane, czyli niewielu alkoholików na nie stać.

8. Nie wystarczy odtrucie, by uporać się z problemem.

To dopiero początek drogi. Osoba, która podejmuje próbę zerwania z nałogiem, rzeczywiście musi najpierw trafić na tydzień do szpitala, by odtruć organizm. Ale, by móc powiedzieć, że problem się pokonało, nie wolno już nigdy sięgnąć po alkohol. Trzeba zachować abstynencję do końca życia, bo inaczej nawet po jednym kieliszku wpada się w ciągi. Całkowitej trzeźwości nie da się osiągnąć, mówiąc sobie po odtruciu: "od dziś nie piję". Alkoholik wymaga wsparcia ze strony specjalistów, by pokonać nałóg.

9. Nałogowe picie wyniszcza organizm.

I to bardzo. Alkohol sprawia, że człowiek nie panuje nad emocjami, staje się drażliwy, agresywny. Ponadto nałogowe picie prowadzi do zmian organicznych w mózgu - zaczynają się kłopoty z koncentracją i pamięcią, pojawiają się psychozy, urojenia (charakterystyczny jest tzw. zespół Otella - pijący ciągle podejrzewa swego partnera o zdradę), częste są napady padaczkowe. Konsekwencją nałogowego picia jest też zwykle choroba wrzodowa, marskość wątroby, zapalenie trzustki, gorzej pracuje układ krwionośny i oddechowy.

wypowiedzi: 147
wątków: 4
@michaloko
11.04.2011 (Pn) 08.20 (4846 dni temu)
"michaloko- ja nie mówię, że tych ludzi trzeba zostawiać samych sobie, nie uważam też, że alkoholizm jest czymś dobrym
uważam za to, że każdy człowiek sam decyduje o sobie i ma do tego prawo "
Dla mnie to sprzeczność. Skoro ma własna wole i jeszcze do tego pełne prawo wiec nie nalezy ingerować w ich zycie. Tak to rozumiem.

nie wiem, gdzie tu widzisz sprzeczność, ja widzę jedynie stwierdzenie, że nie wolno im się narzucać z naszą pomocą, nie pomagać im na siłę

2. Choroba alkoholowa rozwija się fazami.

Przy typowym przebiegu ma cztery fazy.[...]

no właśnie mam wrażenie, że chcesz leczyć tylko 3cią i 4tą fazę, a ludzi w pierwszej i drugiej chciałbyś sprowadzić na dno

Ale najbardziej draźni mnie twoja pycha. Jesli uważasz się za madrzejszego od setek specjalistow latami poznającymi ten temat.... No coments
tego też nigdzie nie powiedziałem, neguję tylko niektóre, z Twoich wypowiedzi, bo czasem od nich trąci taki fanatyzmem, że mam wrażenie, iż najchętniej każdego kto kiedykolwiek miał alkohol w ustach, wysłałbyś na detoks, a potem na terapię

W szkole Średniej podpity żeby zaimponowac kumplom na fetowalem się z nimi ( mim o że jestem uczulony na jeden z głównych składników tego swinstwa i o tym wiedziałem ). I myslisz że cos wtedy pojolem??? NIE . Dalej jeszcze robiłem głupoty bo z kumplom trzeba bylo zaimponowac. Mlody człowiek jest głupi, a młody i pijany to juz praktycznie debil ( przynajmniej w moim przypadku tak było )
w szkole średniej nie piłem wcale, ludzie patrzyli na mnie jak na dziwadło, inni mówili, że podziwiają i że oni by tak nie mogli
pół roku przed maturą(przed swoją 18ką) stwierdziłem, że się napiję z klasą, sprawdzę swoje granice, jak postanowiłem tak zrobiłem, piłem z nimi potem od imprezy do imprezy, z różnymi zamiarami i z różnych skutkiem (kilka razy przekroczylem możliwości organizmu- dla zebrania doświadczeń)
na studiach, pierwsze pół roku to bywanie na imprezach spod hasła: "zebrali się z flaszkami, wypili co mieli, poszli po więcej, wypili co było, poszli znowu... jak gotówka się skończyła to się rozeszli, a raczej każdy poczołgał się w swoją stronę", od jakiegoś czasu pijam sporadycznie, na imprezach wypiję z ludźmi po kolejce albo i nie, w zależności od nastroju
przez cały ten czas starałem się zrozumieć, czego tych ludzi tak ciągnie do alkoholu, jest pewien taki stan, w którym otumaniony organizm wydaje się lekki, swobodny, w którym śmieszy Cię wszystko i wszystkich... tylko, że większość nie potrafi sobie powiedzieć stop w tym momencie, piją dalej, aż się zarzygają, wyrąbią gębą o trawnik i tak zostaną do rana, oni nie widzą w tym nic z upodlenia, z ubydlecenia się, z robienia z siebie zwierząt, albo gorzej- widzą, ale łakną tego (jakieś skłonności autodestrukcyjne w narodzie? od dobrobytu we łbach się poprzewracało?)

zacznę teraz od początku, będzie mało chronologicznie, ale...
w domu, takim jak mój, nie miałem problemu by w wieku 3 lat pić alkohol, prawde powiedziawszy to sam byłem do tego namawiany, efektem czego w wieku lat 4 czy 5, potrafiłem podobno zrobić rodzicom awanturę znajdując w domu pustą butelkę po piwie- awanturę, bo mieliście piwo i się nim nie podzieliliście
po alkohol sięgałem zawsze pod okiem rodziców i za ich przyzwoleniem/aprobatą, rzecz się zmieniła jak poszedłem do 1szej komunii, od kiedy pamiętam, ogromną wagę przywiązywałem do składanych obietnic, za punkt honoru uważałem dotrzymanie obietnicy, niechby to było, że przed samym sobą jedynie, więc na tej komunii postanowiłem sobie, że nie będę pić do 18ki, i jak postanowiłem tak zrobiłem

alkohol znam od dziecka, mam też za sobą 10 lat świadomej abstynencji (owszem świadomej- bo wiedziałem z czego rezygnuję), wśród alkoholików przebywam na codzień (studneci to w większości alkoholicy), obecnie pijam sporadycznie, jak mnie najdzie ochota, to wypije sobie piwo albo dwa

w całym tym temacie interesuje mnie jedno: jak dotrzeć do tych ludzi, rozpoczynających swoje "przygody" z alkoholem, i pokazać im dokąd wiedzie ta droga, zwykłe formy perswazji nie przynoszą skutku, sprowadzanie wszystkich tych ludzi na dno, brzmi irracjonalnie, pytanie brzmi:
jak się do niech przebić?
( co do ludzi na dnie, to im trzeba pomagać, ale oni muszą najpierw chcieć, sami uświadomić sobie swoją nędzę i chcieć się z niej wybić- wtedy powinni trafić na kogoś, kto im pomoże, zaprowadzi do poradni, będzie czuwać, jeśli zajdzie taka potrzeba, znajdzie dla nich czas, kogoś kto wysłucha ich problemów, wesprze w walce- ja żadnej z tych rzeczy nie neguje michaloko)
wypowiedzi: 100
wątków: 8

@sytro
11.04.2011 (Pn) 10.42 (4846 dni temu)
Czyli zostawic ich w spokoju, niech się dalej wykanczaja. A pomóżmy tylko temu nielicznemu odsetkowi ktory sam jest w stanie się zorientowac i zebrac w sobie dość siły??? tak to rozumiesz??/ ( na szczęście W AA i tym podobnym organizacja myślą inaczej ).
Nikt nie mówi że na siłe. I dalczego ciągle twierdzisz że to my ich sprowadzamy na dno nie tuszując ich choroby???. To ONI SAMI sprowadzają się na dno nie my ich. MY ukrywając ich chorobe pomagamy im siebie oszukiwać i działamy na ich szkode. ( a na korzyśc choroby ).

Mylisz iśe nie chce ani z1 ani z 2 fazy nikogo zrzucać na dno. Wręcz przeciwnie chche zeby się na nich zatrzymali i cofneli do 1. Nie zrobia tego jeśli nie będa wiedziec jakie zagrożenie niesie ze soba ta choroba -alkoholizm. Przeciez wiekszośc ludzi na pytanie jak wygląda alkoholik opisuje "stojaków: pod markietami. To kolejny stereotyp. Więc czym się przejmuja. Przecież oni chodzą w czystych koszulach wiec nie sa alkoholikami. błąd.

Za szkołe średnia cie podziwiam. Bo ja piłem i paliłem trawe ihasz póki... kasy starczało A jakos zawsze się z kum plami cos " zakombinowalć"

"przez cały ten czas starałem się zrozumieć, czego tych ludzi tak ciągnie do alkoholu, jest pewien taki stan, w którym otumaniony organizm wydaje się lekki, swobodny, w którym śmieszy Cię wszystko i wszystkich... tylko, że większość nie potrafi sobie powiedzieć stop w tym momencie, piją dalej, aż się zarzygają, wyrąbią gębą o trawnik i tak zostaną do rana, oni nie widzą w tym nic z upodlenia, z ubydlecenia się, z robienia z siebie zwierząt, albo gorzej- widzą, ale łakną tego (jakieś skłonności autodestrukcyjne w narodzie? od dobrobytu we łbach się poprzewracało?) " nie Rozumiesz co ich ciągnie??? Wierze. Nie umieja powiedzieć stop??? Alkoholizm to choroba która przejmuje kontrole nad czlowiekiem niezauważenie. Oni nie łakną upodlenia. Tylko nie mają sił z tym walczyć. Zdajesz sobie jaka trudną droge podejmuje alkoholik przestający pic??? musi nie tylko "ścierpieć" to kim jest, fakt że jest nieuleczalnie chory, wszystkie grzechy które popełnil w przeszłości. Ale równie wyobcowanioe w społeczeństwie. Wiekszośc znajomych się od niego odwraca, czasami nawet zona ( nie oceniam ). Często traci prace a nawet dom nad glową To nie jest spacerek ale niekończący się maraton po ugorze. Do tego dochodzi jeszcze na początku zespół odstawienia. Na AA mówią " zycie na tyrzeźwo nie jest łatwiejsze, jest inne " I to prawda.
A co ich ciągnie??? Koledzy, beznadzieja, "siła" i "wesołość" którą daje na początku alkohol. Wszystkie twoje słabostki przestaja znikać. Jestes niesmialy??? po 2 setkach stajesz się dusza towarzystwa??. Oblałeś klasówke??? po 2 setkach mas zto w d... itp. Od dobrobytu się wełbach poprzewracało??? A co tylko bogaci piją??? Skłoność autodestrukcyjna??? Nie ona pojawia się u alkoholika dopiero jak sie orientuje że alkohol nim rządzi i próbuje z tym coś zrobić.

Zaczynam naprawdę wierzyć że alkoholika może zrozumieć tylko alkoholik. ( bez domysłów prosze ). Mylisz się. Oni nie łakna upodlenia. Ale jak budzisz się brudny, zaszczany i z gigantycznym kacem moralnym i nie masz do kogo się zwrócić o pomoc to jak pokonasz chorobę??? Sam??? Nagle z cherlaka staniesz się herkulesem???

A gdyby w twoim domu panowal alkohol to bys w wieku 3-4 lat próbował go?? Nie .

ty ciągle nie rozumiesz że alkohol to ucieczka od zycia. "lekarstwo na wszystkie bolączki". Chcesz zwalczyć żródlo infekcji??? Zrób z ziemi RAJ . Bieda, traumatyczne przezycia, brak bliskości rodziców itp to podatny grunt dla tej choroby. Dodajmy do tego "kult" alkoholu wśród młodziezy i zrobienie z alkoholizmu tematu tabu i mamy "epidemie"

A sastanowileś się dlaczego nie piłeś??? Pamiętasz czy ten alkohol ci smakował??. " zrobiłem avanturę w wieku 6 lat...." a wiedziałeś w wieku 6 lat co to jest alkoholizm??? Albo co znaczy słowo avantura??? M iałeś 6 LAT. Nie wiedzialeś nawet dlaczego piłka spada wdół a miałeś to wiedzieć??? Nie pomyślałeś że doświadczenia z dziciństwa mogły wywolać u ciebie podświadomy lęk lub wstręt przed alkoholem.


W twoich wypowiedziach słysze pyche i pogarde wobec alkoholików. Przykro mi z powodu tego że w szkole średniej "wyluzowani kolesie nazywali cie "dziwakiem" JA dziś cie podziwiam. ( Choc gdy ja chodziłem do szkoły średniej tez dokuczalem tym "głupka" co nie chcieli pic ). Możewsz byc z siebie dumny że nie piłeś tyle czasu.

Abstynecja to okres calkowitego nie picia, jak pijesz od czasu do czasu piwo to to nie jest abstynecja. Alkoholizm oczywiscie tez nie.

PS: Ja pare razy przywaliłem mordą w beton i wieś mi przyjemności mi to nie sprawilo. następnego dna leczyłem się po to by zapomiec właśnie o tym upodleniu"


-czemu pijesz???
-bo się wstydze.
- a czemu sie wstydzisz???
- tego że pije.

WIesz. Wyrzucasz mi że ja chce ich zgnoje. Ale ja wiem że to sa ludzie. Najczęsciej przestraszeni. A ty za kogo ich uważasz skoro nie dopuszczasz do siebie mozliwości że on i się po prostu boja. Panicznie się boją "życia" do tego stpopnia że wolą od niego uciec.
wypowiedzi: 100
wątków: 8

Dla chetnych.
11.04.2011 (Pn) 10.44 (4846 dni temu)
Pamietaj:
dokładnie odczytaj kolejne pytania
uważnie zanotuj odpowiedzi pacjenta
w pierwszej kolejności zastosuj wywiad alkoholowy AUDIT
Rozpocznij zadawanie pytań od słów: Zamierzam teraz zadać Panu/Pani kilka pytań dotyczących Pana/Pani kontaktów z alkoholem w okresie ostatniego roku.
Wyjaśnij co rozumiesz pod pojęciem napoje alkoholowe,posłuż sie przykładami.
Wyjaśnij co to jest porcja standardowa (1 porcja to 25 ml 40% wódki, lub ekwiwalent innego napoju alkoholowego)
Zanotuj liczbę punktów

1. Jak czesto pije Pan/Pani napoje zawierające alkohol?
(0) nigdy
(1) raz w miesiącu lub rzadziej
(2) dwa do czterech razy w miesiącu
(3) dwa lub trzy razy w tygodniu
(4) cztery lub wiecęj razy w tygodniu


2. Ile standardowych porcji zawierających alkohol wypija Pan/Pani w dniu, w którym Pan/Pani pije?
(0) 1-2 porcje
(1) 3-4 porcje
(2) 5-6 porcji
(3) 7-9 porcji
(4) 10 lub więcej porcji


3. Jak często wypija Pan/Pani sześć lub więcej porcji alkoholu podczas jednego dnia?
(0) nigdy
(1) rzadziej niż jeden raz w miesiącu
(2) około raz w miesiącu
(3) około raz w tygodniu
(4) codziennie lub prawie codziennie


4. Jak często w ostatnim roku nie mógł Pan/Pani zaprzestać picia po jego rozpoczęciu?
(0) nigdy
(1) rzadziej niż jeden raz w miesiącu
(2) około jeden raz w miesiącu
(3) około 1 raz w tygodniu
(4) codziennie lub prawie codziennie


5. Jak często w ciągu ostatniego roku z powodu picia alkoholu zrobił Pan/Pani coś niewłaściwego, co naruszyło przyjęte w Pana/Pani środowisku normy postępowania?
(0) nigdy
(1) rzadziej niż jeden raz w miesiącu
(2) około raz w miesiącu
(3) około raz w tygodniu
(4) codzienie lub prawie codziennie


6. Jak często w ostatnim roku potrzebował Pan/Pani napić się alkoholu rano następnego dnia po "dużym piciu", aby móc dojść do siebie?
(0) nigdy
(1) rzadziej niż jeden raz w miesiącu
(2) około raz w miesiącu
(3) około raz w tygodniu
(4) codziennie lub prawie codziennie


7. Jak często w ostatnim roku miał Pan/Pani poczucie winy lub wyrzuty sumienia po piciu alkoholu?
(0) nigdy
(1) rzadziej niż jeden raz w miesiącu
(2) około raz w miesiącu
(3) około raz w tygodniu
(4) codziennie lub prawie codziennie


8. Jak często w ostatnim roku nie mógł Pan/Pani przypomnieć sobie, co zdarzyło sie poprzedniego dnia lub nocy, z powodu picia?
(0) nigdy
(1) rzadziej niż jeden raz w miesiacu
(2) około raz w miesiacu
(3) około raz w tygodniu
(4) codziennie lub prawie codziennie


9. Czy kiedykolwiek Pan/Pani lub ktoś inny doznał jakiegoś urazu fizycznego w wyniku Pana/Pani picia?
(0) nie
(2) tak, ale nie w ostatnim roku
(3) tak, w ostatnim roku


10. Czy ktoś z rodziny, lekarzy lub innych pracowników słuzby zdrowia interesował się Pana/Pani piciem albo sugerował jego ograniczenie?
(0) nie
(2) tak, ale nie w ostatnim roku
(3) tak, w ostatnim roku


SUMA PUNKTÓW = JEŚLI JEST WIEKSZA OD 8 to należy pouczyć (zobacz inne informacje: rodzina, dzieci, terapia) pacjenta o zagrożeniach, Jesli wieksza od 13 niech sie zajmie pacjentem specjalista z poradni p-alkoholowej.

Test Audit jest przygotowany przez Państwowa Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
drukuj


Wyniki mnie nie interesuja. ten test uratował juz kilku ludzi. Może uratuje jeszcze kogoś.
Wynik to wasza osobista sprawa. Zrobicie z nim co chcecie.
gratulacje dla każdego kto szczerze rozwiąże ten test.
wypowiedzi: 504
wątków: 13

@michaloko
11.04.2011 (Pn) 11.42 (4846 dni temu)
Jednak jesteś idealistą. Do z góry przyjętej tezy przykrawasz całą rzeczywistość i wypowiedzi innych. To też idealizm, choć już raczej nie godny pochwały. Ale mniejsza o to.

Zastanawiam się po co w ogóle zacząłeś ten wątek? Co chciałeś osiągnąć? Widzę, że temat jest dla ciebie ważny. Ok. tylko dlaczego o nim piszesz? Chcesz coś przekazać? Jeśli tak to jak w dwóch zdaniach brzmi twoje przesłanie, bo widzę kupę tekstu z którego nic nie wynika. To są książkowe informacje, historie o alkoholikach itd., ale nie ma pointy. Po co to?

Zaprosiłeś nas do komentarzy, nie dziw się więc, że mogą być także komentarze krytyczne. Jeśli chcesz komentarzy to chyba po to żeby poznać cudze zdanie, a nie tylko po to by zrobić sobie grunt dla dalszego napływu tekstu.

Piszę to nie po to by krytykować, ale żeby cię ostrzec. Utopiłeś ten wątek w morzu słów, z których niewiele wynika. Jeszcze chwila i już nikt nie będzie wiedział o co chodzi, i zamiast coś pokazać, coś przekazać, tylko wszystko zagmatwasz i narobisz ludziom w głowie większego bigosu.

Wracając zaś do samej dyskusji. Odniosę się do przeprowadzonej sondy - wyniki zastraszające. Tylko dlaczego? Czy rzeczywiście co dziesiąty Polak to alkoholik? Nie sądzę. Alkoholizm to poważna choroba, to nałóg c e c h u j ą c y się konkretnymi objawami. Ilu z tych, którzy odpowiadali na pytanie w sondzie jest w stanie choćby wymienić te cechy? Zapewne niewielu. Zatem skąd przekonanie, że w Polsce jest tylu alkoholików? Sądzę, że jedną z przyczyn jest fakt, że często picie szkodliwe traktuje się jak chorobę alkoholową. To nie są tożsame pojęcia. Można chlać na umór i alkoholikiem nie być. Tak jak można się nie upijać i być alkoholikiem. To o tym trzeba mówić, to trzeba rozróżniać, jeśli chcesz edukować społeczeństwo, bo kogoś kto pije szkodliwie nie można traktować jak alkoholika. To osoba bez nałogu, choć na dobrej drodze do niego. Jednak nie robi się chemioterapii nałogowemu palaczowi papierosów. Najpierw trzeba zdiagnozować i potwierdzić raka inaczej się mu tylko zaszkodzi.

Tytułem przykładu można podać depresję. Ta choroba pustoszy społeczeństwa zachodniego świata. Wiele osób kiedy wysłucha jakie są objawy depresji bardzo łatwo odnajduje je u siebie i stwierdza, że jest chora. Bzdura! Depresja to poważna choroba, której nie można bagatelizować i choć zachorowań jest wiele, to nie można uznać się za chorego tylko dlatego, że jest się w obniżonym nastroju. Podobni jest z alkoholizmem i nadużywaniem alkoholu. Ten błąd jest dość powszechny i groźny, bo prowadzi do relatywizacji.

Druga istotna kwestia to samo pojęcie alkoholizmu. Skupiasz się głównie na alkoholizmie w ujęciu in concreto, czyli na chorobie konkretnych osób. Ok. sęk w tym, że właśnie te osoby powinny być moim zdaniem leczone przez specjalistów. Nie ma sensu tłumaczyć przeciętnym obywatelom jak leczyć alkoholika, bo tylko spieprzą sprawę, czego sam jestem doskonałym przykładem. Można owszem skierować apel do tych osób, które mają bezpośredni kontakt z alkoholikiem (o ile są w stanie tę chorobę zdiagnozować) aby nie bały się podjąć odpowiednich kroków - tj. aby same skierowały się do specjalisty i poprosiły o pomoc w rozwiązaniu problemu.

To jedno z możliwych ujęć pojęcia alkoholizmu. Można także mówić o alkoholizmie in abstracto nie w sensie choroby konkretnego człowieka, ale w sensie problemu społecznego właśnie, o istnieniu zjawiska zachorowań w społeczeństwie. W tym ujęciu chodzi o rozpoznanie przyczyn zachorowań, profilaktykę i eliminowanie skutków zachorowań. Jeśli mamy edukować społeczeństwo, pokazać problem to na tym skupić się należy, bo społeczeństwo jako całość konkretnego człowieka nie wyleczy, ale może wprowadzać profilaktykę i zmniejszać skutki społeczne zachorowań.

Tyle i tylko tyle chciałem wyjaśnić. Moim zdaniem nie ma sensu zwracać się z apelem do szerokiej grupy ludzi i wzywania ich do leczenia alkoholizmu (a tak właśnie - być może niewłaściwie - odczytuję zapoczątkowanie wątku), bo to mogą robić tylko ludzie w konkretnej sytuacji, pod kierunkiem eksperta. Przyczyną jest to, że każdy przypadek choroby jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Dlatego też społeczeństwo jako grupa nie może leczyć alkoholików, bo nie jest możliwe, aby jakaś bliżej niesprecyzowana grupa społeczna mogła badać indywidualne przypadki choroby alkoholowej. Społeczeństwo może za to walczyć z alkoholizmem w sensie problemu społecznego. Stąd moja propozycja profilaktyki, zmiany funkcji kulturowej alkoholu, braku przyzwolenia społecznego na jego nadużywanie itp. To społeczeństwo może robić.

Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno i tym razem nie zataiłem żadnych lęków czających się w mojej przepastnej podświadomości.

[edit] Przepraszam za brak wersalików. Nie wiem dlaczego po wysłaniu postu je zjadło.
wypowiedzi: 504
wątków: 13

11.04.2011 (Pn) 12.09 (4846 dni temu)
Udało mi się wykryć przyczynę i wersaliki wróciły A dodam tylko, że o piciu szkodliwym można przeczytać np. tu:
http://www.versusmed.pl/picie-szkodliwe
wypowiedzi: 147
wątków: 4
@bzik
11.04.2011 (Pn) 12.26 (4846 dni temu)
taki idealizm, zwykło się nazywać w literaturze fachowej fanatyzmem

@michaloko
nieRozumiesz co ich ciągnie??? Wierze. Nie umieja powiedzieć stop??? Alkoholizm to choroba która przejmuje kontrole nad czlowiekiem niezauważenie. Oni nie łakną upodlenia. Tylko nie mają sił z tym walczyć.

umieją powiedzieć stop, ale świadomie tego nie czynią(dokładnie tak, ze 100% świadomością, że zaraz będą wymiotować na podłogę- piją dalej),
siły mają, lecz właśnie chęci brak

Czyli zostawic ich w spokoju, niech się dalej wykanczaja. A pomóżmy tylko temu nielicznemu odsetkowi ktory sam jest w stanie się zorientowac i zebrac w sobie dość siły??? tak to rozumiesz??
Dokladnie tak, wychodzę, z założenia, że każdy człowiek może sobie sam, na własną odpowiedzialność spieprzyć życie, można go ostrzegać, można go namawiać by się zmienił, ale nie ma sensu brać go za fraki i prowadzić na detoks, albo na terapię, skoro on tego nie chce... bo nawet jeśli nie strzeli 'pomagającemu' pięścią w twarz, to na pewno nie przyniesie mu to poprawy kondycji

jak chcą się wykańczać to będą to robić czy im zabronisz czy nie, a jak nie chcą, to mimo, że będą pić(bo będzie to silniejsze niż instynkt samozachowawczy), to będą Cię prosić, błagać, zaklinać żebyś im nie pozwolił dalej pić i żebyś im pomógł, bo nie radzą sobie ze sobą, bo nie panują nad swoimi odruchami, bo nie mają sił by walczyć z tym

to są dwie zupełnie odmienne kategorie- Ci co pragną pomocy i Ci którzy jej nie chcą, z pierwszymi jest sens działać, a Ci drudzy albo zapiją się na śmierć, albo zmienią się w tych pierwszych

taka kolej rzeczy, sensu w ratowaniu tych co się zapijają na śmierć nie widzę, skoro wyciąga się do nich ręce z pomocą, a oni dalej nie chcą- no to jest to ich wolny wybór

Zaczynam naprawdę wierzyć że alkoholika może zrozumieć tylko alkoholik. ( bez domysłów prosze ). Mylisz się. Oni nie łakna upodlenia. Ale jak budzisz się brudny, zaszczany i z gigantycznym kacem moralnym i nie masz do kogo się zwrócić o pomoc to jak pokonasz chorobę??? Sam??? Nagle z cherlaka staniesz się herkulesem???
mówimy o dwóch zupełnie innych kategoriach alkoholików,
jak już znazaczyłem wielokrotnie- ten kto chce pomocy, powinien ją dostać, tylko problemem jest najczęściej brak chęci do zmian w samych alkoholikach, oni nie to nawet, że nie próbują powiedzieć 'stary pomóż mi, nie wiem co się dzieje', ale oni najczęściej mówią 'wydaje Ci się, nie mam problemu', 'nie Twoja sprawa, odczep się', 'mój nałóg mój problem, zajmij się sobą'
z tymi nic nie zrobisz, oni muszą sami się zdegradować do zwierzęcia, żeby oprzytomnieć, a wtedy będą potrzebowali kogoś kto ich wesprze w walce
wypowiedzi: 172
wątków: 2
/
11.04.2011 (Pn) 12.54 (4846 dni temu)
@bzik
Trafność twojej wypowiedzi od słów "Jednak jesteś idealistą ... narobisz ludziom w głowie większego bigosu" jest porażająco celna i moim zdaniem powinna posłużyć za podsumowanie dyskusji
@michaloko
1. Temat który wywołałeś - szalenie ważny i istotny.
2. Metoda i sposób prezentacji - jednoznacznie kojarzą mi się z zachowaniem neofity ruchu AA lub tym podobnych organizacji. Słowotok, gmatwanina wątków, "przedruk" ulotek, materiałów, tekstów, których pełno w internecie i innych periodykach. Naprawdę, korzystniejsze byłoby zamieszczenie linków lub źródeł.
3. Efekty - moim zdaniem żadne (lub prawie żadne; nie liczę błędu statystycznego w postaci kilku wypowiedzi oraz wymiany zdań z sytro).
4. Podsumowując - przed następnym tematem, który niewątpliwie zarzucisz na Farmersach, radzę lepsze przygotowanie logistyczno-merytoryczne.
Pozdrawiam
wypowiedzi: 100
wątków: 8

NIkt nie jest doskonały:P
11.04.2011 (Pn) 15.36 (4846 dni temu)
@bzik

Może jednak jestem, ale na razie temu zaprzeczam

Z tym pierwszym zarzutem nie dokońca się zgadzam

Co chcialem osiągnąć.
1. Pokazać że problem alkoholizmu dotyczy dużej części społeczeństwa ( nieudane co wyjasnie niżej ).
2. Zwrócić waszą uwage że większość nie wie jak radzic sobie z problemem alkoholowym.
3. Pokazać że problem alkoholowy to nie tylko alkoholizm ( co się raczej nie udalo )
4. Pokazać że lepiej jest przełamać strach, wstyd..itp i zacząć walczyć z tym problemem gdy nas dotknie niż to ukrywać.
5. Sprawdzić czy stereotypy i uprzedzenia u ludzi inteligentnych dziś nadal są ( nie myscie tylko że się wam teraz podlizuje, jestem narcyzem )
W dwóch zdaniach mi się nie udało:

Nie dziwią mnie krytyczne komentarze i nie mam nic przeciw temu. Nie chciałem sobie robić gruntu po dalsze teksty. Krytyka to podstawa dyskusji.

Nie potrzebnie wdalem się w wymiane zdań z sytro. Rzeczywiscie zapanowął tu drobny bajzer.

Co 10 Polak to alkoholik??? A pamiętasz pytanie sondy???
"Czy uważasz że problem alkoholizmu w Polsce jest duży??"
Pytanie było czy "problem alkoholizmu " nie "alkoholizm"
Problem alkoholizmu dotyka i wyciska piętno nie tylko na chorym ( alkoholiku) ale również na ich rodzinach i na pijących szkodliwie, oraz na rodzinach pijących szkodliwie.
Myslisz że taka duża jest różnica między alkoholizmem a piciem szkodliwym??? Bo Pijacy szkodliwie detoksu nie potrzebuje??? A co pijący szkodliwie po pijaku zachowuje się inaczej niz alkoholik??/ Umie powiedz " nie dziekuje, mam dość"??? Chyba nie. Róznica jest niewielka, a leczenie praktycznie takie samo jak alkoholika ( z wyjatkiem detoksu). No chyba że uważąsz za pijącego szkodliwie kogoś kto raz czy trzy razy w życiu zaliczył urwany film.

Dlatego nie oceniałem n ikogo i nie pisałem ty jesteś a ty nie jestes. Kazdy tu jest inteligentnym człowiekiem i sam moze zastanowic się czy jest czy może byc cz nie jest. A co zrobi z ta wiedza , wplywu nie mam.

Niestety za bardzo "dałem " się wciągnąc w dyskusje z sytro

O przyczynach wspominałem. Ale mało

Nie wzywam do leczenia alkohpolizmu szerokiehj grupy społeczeństwa bo to jest zadanie dla specjalistów. Pisalem by nie ukrywac tego problemu gdy on pojawi się w swoim domu ale z nim walczyć. Pisałem by nie pomagać alkoholikowi maskować tego kim się stał i gdzie jest, by nie wzmacniac jego systemu zaprzeczeń. Pisael by pomóc leczącemu się alkoholikowi pozbierać się a nie wyalienowac go ze społeczeństwa.

@sytro

ty ciągle piszesz ze alkoholik potrafi powiedziec nie. To jest stereotyp i bajka Alkoholik jest uzależniony fizycznie i psychicznie od tego. Robisz z alkoholików sadomasochistów.
Siły mają??? ska??? przecież ich organizm i psychika jest niszczona przez alkohol??? Nie mieli sil stanąc na przeciw zwykłym problemą życia a mają siły walczyć z potężną chorobą która ich zjada, kilka kilkanascie a nawe tczasami kilkadziesiąt lat??.

A kto mówi o ciąganiu za fraki. Alkoholikowi trzeba pozwolic zobaczyć gdzie jest i czym się stał.

Tak jak nie będa chcieli pić to przyjdą rozpłaczą się przed toba i powiedzą " prosze pomóż nie radze sobie". Na pewno sami dobrowolnie obedrą sie z resztek swojej godności. Człowiek który latami niewiedział a potem ukrywal swoj problem, nagle zrobi to przed czym całe życie ucieka w butelke -podejdzie racjonalnie do swojej sytuacji i odkryje że alkohol daje mniej niż zabiera.

Sens w tym że nie wiesz kto chce a, kto nie. Może będziemy wtedy losować??

Jak maja powiedziec "pomóż mi, mam problem" jak nie widzą tego problemu?? Alkoholikiem nie stajesz sie z dnia na dzień. Po prostu pewnego dnia dochodzisz do fazy ostrzegawczej i tego nie dostrzegasz. Dostrzec to potrafia nieliczni. A jak wejdziesz w faze krytyczną masz poważny problem. rodzina udaje przed wszystkimi że nic takiego się nie dzieje. Ty ( alkoholik nie ty, sytro ) czujesz już głód alkoholu, masz zespół odstawienia, jesteś uzalezniony, ale nie widzisz jeszcze że alklohol zabiera wiecej niz daje.

Cały czas w twoich słowach jest ogromna pycha i pogarda dla alkoholików. Zdegradowac się do zwierzęcia. Bo pije?? bo zycie go przerosło uciekł w alkohol to jest zwierzęciem??? czy dlatego że smierdzi i jest brudny??. Nie ważne co robi po pijaku czy na trzeżwo. Ważne czy chodzi w czystej czy brudnej koszuli???. Patrzysz na alkoholików oczami stereotypów. A ten ma firme to jest lepszy alkoholik od tego co zapieprza po 10 godzin dzienie w budowlance a tamten jeszcze lepszy od tego co na dworcu spi.

Wiesz sytro. Posłuchaj tego co bzik napisał. Każdy przypadek jest inny. Alkoholik to CZŁOWIEK. I ma prawo się tak nazywać nie degeneratem czy zwierzęciem. Oceniaj ludzi po tym co robia nie ile piją czy pili.
Oni muszą siegnąc swojego dna. Zobaczyć że alkohol zabiera wiecej niz daje. Nie zdegenerowac się.


@xaramon

nie umiem zamieszczac linków do żródeł. Nigdy się tego nie nauczyłem. "neofita z AA"
1. Jestem że takl powiem lekko skłócony z tym na górze. ( ale nie wykluczm że się kiedyś z nim pogodze, przyszłości nie znam )
2. AA to co?? zweiązek religijny??Sekta?? Moim zdaniem to lekka obraza tego ruchu. w ogóle xar wiesz coś o AA?? Znam kilku ludzi z tych grup i wierz mi ze są ... różni To po prostu ludzie zchoroba. I w ten sposób próbuja walczyć znią. Pragne zauważyć że mało komu udaje sie na razie z nia wygrac bez wsparcia AA, pokrewnych grup lub terapi behawioralnej.
3.Moim zdaniem są.
4. jaka wiara w mój idelizm niewątpliwie zarzuce??? A kto powiedział że ten skonczyłem .

Z jednym macie racje na pewno wnim jest za duzy chaos. Za bardzo dałem się w ciągnąć w dyskusje z sytro.
wypowiedzi: 172
wątków: 2
@michaloko
11.04.2011 (Pn) 16.22 (4846 dni temu)
Szanowny Michale!
Gwoli uściślenia mojej wypowiedzi: absolutnie nie mam nic do AA czy innych grup, stowarzyszeń działających na tym gruncie. Myślę, że są potrzebne i przydatne. Raczej chodziło mi konkretnie o twoją osobę oraz sposób i ilość (makabrycznie duuużo ) przekazywanych przez ciebie informacji a w szczególności o dyskusję z sytro. Nie staję po żadnej stronie, ani twojej ani sytro. Jednak odniosłem wrażenie, że posiadłeś jakąś tam wiedzę, informacje, materiały w danym temacie, przyjąłeś je bezgranicznie za pewnik i za wszelką cenę starałeś się do tego przekonać szanowne grono Farmersów. Powiem wprost, kończąc (przynajmniej z mojej strony ) temat: z zainteresowaniem przeczytałem twój pierwszy post na przedmiotowy temat. W miarę pojawiania się następnych, gubiłem się coraz bardziej, zastanawiałem o co temu gościowi chodzi a na koniec zaczęła pojawiać się frustracja, że wśród natłoku twoich informacji, tez, materiałów, które zamieszczałeś, gubią się tak istotne informacje jak np. post Szeryfa o zmianie parametrów w Boulder
Jeszcze raz łączę wyrazy szacunku



Forum >> Hyde Park >> Alkoholizm, współuzależnieni i DDA