1. Wracałem w niedzielę z Giżycka do Warszawy z przesiadką w Olsztynie (pierwszy pociąg: Katowice -> Gdynia, moja trasa Giżycko -> Olsztyn, drugi pociąg: Olsztyn -> Warszawa i taka sama moja trasa, pół godziny przesiadki w Olsztynie).
2. Po wyjściu w Olsztynie z pociągu zorientowałem się, że rower wziąłem ze sobą, ale plecaka nie (trochę rzeczy rowerowych głównie, wartość około 150-200zł, więc jakoś strasznie to nie było).
3. Pomyślałem, że mam trochę czasu zanim ruszę do Warszawy to poszedłem na dyspozytornię...
4. Za pomocą pani kierującej ruchem pociągów skontaktowałem się z kierownikiem pociągu Katowice -> Gdynia i znalazł mój plecak

, wstępnie ustaliliśmy, że spróbuje zostawić go w wagonie barowym (Wars) i będę go mógł odebrać jutro (czyli w dzisiejszy poniedziałek) w Warszawie jak pociąg będzie robił trasę Gdynia -> Katowice.
5. W tej chwili pomyślałem, że kupię bombonierkę czy inny likier i plecak będę miał, ale...
6. Wsiadłem do pociągu Olsztyn -> Warszawa i zaraz spotkałem parę z którą jechałem trasę Giżycko -> Olsztyn (charakterystyczni, bo z rowerami) i mówię im, że zostawiłem plecak w tamtym pociągu.
7. Oni mówią mi, żebym się nie martwił, bo oni zostawili tam Blackberry i spisali już je na straty...
8. Dzwonię do kierownika pierwszego pociągu i... udaje się znaleźć Blackberry, które ląduje do mojego plecaka.
9. Bardzo mocno nalegają, żebym ja jutro nic nie kupował, a oni kupią bombonierkę i butelkę dla pani w Warsie

.
10. Dzisiaj bez problemu udaje się odzyskać plecak, Blackberry, pani w Warsie była zadowolona z prezentu

.
11. Przy okazji dopytałem się o swój kapelusz (ten który raz myślałem, że zgubiłem w knajpie w Poznaniu, zgubiłem go naprawdę w tym samym pociągu ze 2 miesiące temu...) i dostałem info, że prawdopodobnie leży on na PKP w Gdyni w biurze rzeczy znalezionych.
12. Ja dostałem na koniec piwo (Złoty Bażant, którego właśnie piję) od szczęśliwych posiadaczy Blackberry.
Sprawę kapelusza jeszcze pociągnę
Wniosek: ludzie dobrzy i pomocni są