gry online

Wywiad z Farmerem Roku 2006

30 grudnia 2006



szeryf: Witaj Farmerze Roku 2006! Gratuluję zwycięstwa w konkursie.
rkpior: Dzień Dobry Szeryfie. Z wielką radością przyjąłem informację, że jako pierwszy przekroczyłem granicę 100 PD. To dla mnie, jako farmera, naprawdę zaszczyt. Bardzo miły zaszczyt.

szeryf: Przyznam, że twój skok przez metę był naprawdę imponujący - w ostatniej rozgrywce zdobyłeś ponad 50PD - jak to się stało?
rkpior: To była pierwsza rozgrywka w San Francisco. Wiadomo: nowe miasto, imigranci, gorączka złota. Poszukiwacze kruszcu muszą coś zjeść, gdzieś się zabawić itp. Warunki ciężkie. Słyszałem, że w trakcie prawdziwej gorączki złota 95% fortun powstało właśnie na łopatach, jedzeniu i obsłudze prawdziwych poszukiwaczy. Nawet jednak w tej tradycyjnej dziedzinie twarde prawa rynku dały znać o sobie. Nie każdemu się udało. Było wielu bankrutów. To właśnie przyczyniło się do moich kilkudziesięciu punktów w decydującym momencie.

szeryf: Skąd wiedziałeś, że warto postawić na hodowlę bydła w San Francisco? Zrobiłeś to przypadkowo, czy był to wynik przemyśleń i analizy?
rkpior: Już w 2 turze miałem problemy finansowe. Komornik zlicytował 6 moich krów. Uznałem, że zrównoważona strategia jest zbyt ostrożna w mieście, gdzie praktycznie każdy dzień jest pełen ryzyka bankructwa, albo nagłego odkrycia złotonośnej żyły. Mieszkańców przybywało, a krowy z pól ubywały. Mleko i mięso są potrzebne w San Francisco wszystkim. Wybrałem hodowlę. Tym bardziej, że każda krowa daje mleko, jest płodna oraz stanowi poważny udział w majątku. A to najwyższa wartość majątku jest celem gry w San Francisco.

szeryf: W obecnej rozgrywce w San Francisco też stawiasz na hodowlę - uważasz że ta strategia zawsze jest słuszna w tym mieście?
rkpior: Zwierzęta rozmnażają się w każdej turze. Jeśli ich nie sprzedajemy, nie zabijamy i nie licytuje nam ich komornik to wartość żywego inwentarza rośnie wraz z postępem geometrycznym. Mamy poza tym mleko, którego sprzedaż pozwala nam utrzymać pasterzy. Mamy też potencjał mięsny - w każdej z tur możemy ubijać krowy przeznaczając je na mięso. W pierwszych latach trudno zauważyć dobrodziejstwo postępu geometrycznego. Ale rywalizacja w San Francisco trwa 10 lat! Obecna rozgrywka w San Francisco może być trudniejsza od tej pierwszej. Ja jednak wierzę w postęp geometryczny, który w ekonomii nazywany jest procentem składanym. Albert Einstein nazwał go kiedyś największą siłą rządzącą światem.

szeryf: Rozegrałeś już 12 gier, z czego w 9 zdobyłeś pierwsze miejsce. W jaki sposób osiągnąłeś tak dużą skuteczność w wygrywaniu?
rkpior: Za każdym razem staram się zaczynać od zrównoważonej strategii. Na podstawie własnych szacunków cen i kosztów na rok przyszły podejmuję decyzje o ilości pastwisk. W przypadku większości gier pastwisk na początku może być mało. Na zbożu da się ładnie zarobić. Ale trzeba umiejętnie kontrolować produktywność. I nie zapominać o płynności. Podatki i ewentualne odsetki znacząco wpływają na cash flow.

szeryf: Ile czasu zajmuje ci przeciętnie analiza wyników i podejmowanie nowych decyzji?
rkpior: Zwykle już po 2 minutach wiem co robić. Ale do ostatecznej decyzji potrzebuję przeliczenia w Excelu. Suma wartości sprzedanego zboża i mleka czy wełny pomniejszona o płace pasterzy i rolników musi być maksymalna przy ilości pastwisk jako zmiennej. Cena mięsa często kusi do ubicia całego stada. Mógłbym się na to złapać! Zapominając, że ubita owca już nigdy nie będzie cielna, a wołowina na talerzu Smitha nie da nawet szklanki mleka.

szeryf: Grasz w jakieś inne gry online?
rkpior: Nie. Nie gram. Farmersi to moja pierwsza i jak dotąd jedyna potyczka ekonomiczna on-line. Kiedyś zajrzałem na SGE i znalazłem tam arkusz kalkulacyjny autorstwa rexis'a. To podsunęło mi myśl, żeby rozgrywki w Farmersach wspomagać prostymi tabelkami w Excelu. W życiu prywatnym toczę samotną rozgrywkę z rynkiem kupując jednostki funduszy inwestycyjnych. Myślę o emeryturze, czyli tak jakbym był w 3 turze rozgrywki, która trwa 40 lat gdzieś w Chicago. Podobnie jak w przypadku gorączki złota postawiłem na agresywną politykę. Krowy mogą przez kilka lat nie dawać mleka albo padać w wyniku zarazy, ale zła passa przeminie i majątek może się podwoić, albo i potroić.

szeryf: Co byś chciał w Farmersach zmienić?
rkpior: Widząc falę bankructw w San Francisco i mój rozrastający się majątek chciałem jakoś pomóc moim rywalom - wysłać im parę krów, albo kilka dolarów aby spłacili swoje długi. Wobec braku technicznej możliwości aktów filantropii upadli prawie wszyscy. A odruchy serca znane są w Ameryce od dawna. Nazwiska takie jak Rockefeller czy Carnegie na zawsze stały się synonimem filantropii w najlepszym wydaniu.

szeryf: Jakie są twoje plany na Sylwestra?
rkpior: Jutro się żenię i jade w podróż poślubną....

szeryf: No to ponownie gratuluję! :) Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! Dziękuję za rozmowę. I życzę powodzenia w następnych rozgrywkach w Farmersach!
rkpior: Dziekuję za życzenia. Ze swojej strony życzę dalszego rozwoju serwisu. Koncepcja Farmersów jest naprawdę świetna. Realia dziewiętnastowiecznej Ameryki pozwalają oderwać się od naszej cyfrowej rzeczywistości. Pełna interaktywność sprzyja integracji i doskonaleniu umiejętności wszystkich graczy. Pozdrawiam wszystkich farmerów. Do Siego Roku.




[powrót]